Wysłuchując szereg dziwnych przekonań na temat pewnych instytucji prawnych postanowiłem opisać jedno z zagadnień, które systematycznie pojawia się w mediach, a swego czasu (jako reforma) zainteresowało nawet Ministerstwo Sprawiedliwości. Obronę konieczną.
Obrona konieczna, jak to określił niegdyś Wolter, jest kontratypem. W ogromnym skrócie, żeby przestępstwo było przestępstwem musi zostać spełniony szereg przesłanek. Zgodnie z definicją, którą wykreować można z poszczególnych przepisów części ogólnej Kodeksu karnego przestępstwem jest czyn człowieka, bezprawny, zawiniony, zabroniony w czasie czynu przez ustawę szczególną i szkodliwy społecznie w stopniu wyższym niż znikomy. Brak którejkolwiek z przesłanek powoduje sytuację, w której przestępstwa nie ma. Tyle tytułem wstępu.
Obrona konieczna jako kontratyp
Obrona konieczna, jak jażdy kontratyp, jest okolicznością, która wyłącza bezprawność czynu. Sens jej istnienia wywodzi się z wewnętrznych odczuć ludzkich, czego dowodem było istnienie podwalin tej instytucji już w czasach rzymskich, wtedy pod maksymą vim vi repellere licet mówiącą nam, że siłę wolno odeprzeć siłą. Sytuacją niezrozumiałą byłoby, gdyby posłużenie się obroną konieczną, odpierając bezprawny zamach, powodowałoby konflikt z prawem naturalnym. W polskim kodeksie karnym obrona konieczna unormowana jest w artykule 25.
Niezbędne przesłanki
Obrona konieczna, aby pozostać legalną, wymaga zaistnienia pewnych przesłanek.
- obrona przed zamachem, który jest bezpośredni i bezprawny
- sposób obrony jest współmierny do niebezpieczeństwa
Trudno byłoby uznać zastosowanie obrony koniecznej za stosowne, w sytuacji zamachu, który nie byłby bezpośredni. Wyobraźmy sobie taką sytuację
Andrzej dowiaduje się, że X wynajął płatnego zabójcę, Józka, aby pozbawić go życia. Andrzej namierza płatnego zabójcę, zmierzającego w stronę jego domu (załóżmy, że z zamiarem pozbawienia życia Andrzeja) i zabija Józka. Zamach nie był tutaj bezpośredni, przez co obrona konieczna nie ma zastosowania
Również bezprawność zamachu jest tutaj warunkiem sine qua non
Funkcjonariusz policji, działając w ramach prawa, zamierza ująć poszukiwanego listem gończym Y. W momencie zatrzymania Y zabija funkcjonariusza, powołując się na obronę konieczną. Oczywiście bezprawność zamachu nie występuje w tej sytuacji i obrona konieczna nie ma zastosowania
W tym momencie dochodzimy do ostatniego, a zarazem najbardziej spornego elementu.
Prawo ustępuje przed bezprawiem!
Takie hasła jak powyższe bardzo często pojawiają się przy wielu medialnych sprawach, dotyczących przekroczenia obrony koniecznej. Na potrzeby tego wpisu przyjmijmy, że przekroczenie obrony koniecznej w większości przypadków (i chyba wszystkich kontrowersyjnych) ma miejsce właśnie z powodu zastosowania niewspółmiernego środka obrony. Nieraz mieliśmy w mediach do czynienia z sytuacją, w której osoba napadnięta zabija, bądź ciężko uszkadza napastnika, ponosząc z tego tytułu odpowiedzialność karną.
Są to przypadki wybitnie jednostkowe, które błędnie kreują rzeczywistość i budują strach przed stosowaniem obrony koniecznej, mimo że daje ona dużą dowolność. Bardzo często sądy wyższej instancji oceniają takie sytuacje inaczej, prawidłowo. Obrona konieczna, w przeciwieństwie do stanu wyższej konieczności, nie podlega zasadzie subsydiarności. Oznacza to, że możemy ją zastosować nawet gdy sytuacji niebezpiecznej można uniknąć inaczej, przykładowo ucieczką. Nawet ustawodawca w artykule 25 kk daje nam pewien handicap, wyłączając karalność za przekroczenie obrony koniecznej, bądź znacznie ją ograniczając
„Atak bronią palną możemy odeprzeć nożem. Atak nożem – najwyżej pięściami”
Często słyszę takie bzdurne przekonania. Sposób obrony w obronie koniecznej nie może polegać na samodzielnym wymierzeniu sprawiedliwości. Powinien być jednak skuteczny, współmierny i zdecydowany Posłużę się kazusem.
Marek, wracając wieczorem z Pubu zostaje napadnięty przez mężczyznę, który posługuje się nożem. W przypływie strachu Marek uderza napastnika leżącą obok kostką brukową, powodując śmierć atakującego. Obrona konieczna ma tutaj zastosowanie.
Podobnie w przypadku, kiedy zostaniemy napadnięci przez osobę dużo od nas silniejszą, której siła fizyczna stanowi zagrożenie dla naszego życia lub zdrowia.
Ania, spacerując przez las w poszukiwaniu grzybów zostaje brutalnie napadnięta przez dobrze zbudowanego mężczyznę, usiłującego ją zgwałcić. Ania broniąc się śmiertelnie rani nożem napastnika. Najprawdopodobniej nie poniesie ona odpowiedzialności karnej, bo obrona konieczna była tutaj skuteczna.
Co innego kiedy napadnie nas ktoś, kto jest – przykładowo – dużo słabszy i nie jest w stanie nam zagrozić. W takim przypadku będzie to po prostu samosąd. Obrona konieczna to nie jest furtka, która umożliwia wyżycie się i samodzielne wymierzenie sprawiedliwości.
Pijany starzec podchodzi do Zenona na ulicy i, szarpiąc go, grozi zabójstwem. Zenon dopuszcza się pobicia starca, czego skutkiem jest jego śmierć. Jest to rażące przekroczenie obrony koniecznej
Oczywiście w przypadku zastosowania obrony koniecznej, która skutkuje zagrożeniem życia dla napastnika dalej spoczywa na nas obowiązek udzielenia pomocy. Obrona konieczna w żadnym wypadku nie skazuje na śmierć, bądź kalectwo osoby, która dopuszcza się bezprawia. Niestety w niektórych przypadkach, dużo mniej skrajnych niż w przedstawionych przykładach, występuje mnóstwo trudności z określeniem, czy granica obrony koniecznej została przekroczona. Na szczęście tendencje legislacyjne przechylają się w kierunku jeszcze większego uprzywilejowania broniącego się, co skutkuje m.in wejściem w życie w zeszłym roku reformy art 25 kk, wyłączającej karalność za przekroczenie obrony koniecznej, gdy odpieramy zamach we własnym domu.