Rząd chce, żeby media „narodowe” były finansowane przez tych, którzy są nimi najmniej zainteresowani. O wadach tego projektu wiele już powiedziano i napisano, ale rząd i tak go przyjął. Nowy haracz jest tuż, tuż.
Rada Ministrów wczoraj przyjęła projekt nowelizacji Ustawy o opłatach abonamentowych. Oznacza to, że przepisy „uszczelniające abonament RTV” są na dobrej drodze do wejścia w życie. Parlament z reguły przyjmuje projekty rządowe, a Prezydent podpisuje wszystko. Wejście ustawy w życie wydaje się to kwestią czasu.
Jak to będzie działać?
Przypomnijmy na czym będzie polegać uszczelnienie poboru abonamentu.
- Dostawców usług telewizji płatnej (np. kablówki) będą włączeni do procesu rejestracji odbiorników. Będą również identyfikować (na żądanie Poczty Polskiej) klientów, którzy powinni płacić abonament.
- W praktyce dostawcy telewizji płatnej będą mogli odbierać od swoich klientów zgłoszenia rejestracyjne, które będą przekazywać Poczcie Polskiej.
- Dostawcy płatnej telewizji przekażą także jednorazowo Poczcie Polskiej informację o dotychczasowych klientach. Poinformują również klientów, że umowa o dostarczenie płatnej telewizji nie zwalnia z płacenia abonamentu.
- Kto nie zarejestruje odbiornika i zostanie na tym przyłapany, zapłaci 30-krotność opłaty abonamentowej.
Projekt ustawy przewidywał też tzw. abolicję, choć nie było to najlepsze słowo. Chodziło o to, że odbiorcy telewizji płatnej, którzy zawarli umowy wcześniej, nie zapłacą żadnych kar z tytułu opóźnionej rejestracji. To oznacza, że rząd zapewnił niedziałanie prawa wstecz. Problem w tym, że prawo nigdy nie powinno działać wstecz i straszne jest to, że ktoś mógł w ogóle pomyśleć o innym podejściu do sprawy.
Projekt ustawy przedstawiono już w marcu i było to niemałe zaskoczenie. PiS od dawna obiecywał zmiany w abonamencie RTV, ale bardzo z tym zwlekał i rozwiązanie zaproponowane ostatecznie jest dalekie od obietnic składanych przed wyborami i zaraz po wyborach. Pierwotnie planowano tzw. „składkę audiowizualną”, która miała wyraźnie niższa niż abonament, ale miała być powszechna. Niestety abonament się nie zmieni, a zapłacą go Ci, którzy ofertą mediów „narodowych” są najmniej zainteresowani.
Krytyka projektu
Warto zauważyć, że nawet niektórzy politycy PiS krytykowali przyjęty projekt. Był wśród nich Henryk Kowalczyk, członek Rady Ministrów i przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów.
– Tylko określone kategorie konsumentów (tj. wyłącznie klienci mający zawarte umowy z operatorami sieci kablowych, platform telewizji cyfrowej (…) będą objęci przedmiotową regulacją. Natomiast odnośnie osób korzystających z: naziemnej telewizji cyfrowej (…) obowiązywać będą przepisy tymczasowe – napisał Henryk Kowalczyk w stanowisku przedstawionym w ramach uzgodnień.
Ustawa była również krytykowana przez dostawców kablówek. Cyfrowy Polsat uznał projekt za łamanie Konstytucji, bo ten projekt wcale nie wspiera powszechnego płacenia abonamentu. Przewiduje on de facto przecenie kosztów utrzymania telewizji na jedną grupę społeczną – odbiorców kablówek. To absurd ponieważ nikt nie kupuje kablówki aby oglądać telewizję publiczną. Oferty kablówek służą temu, aby mieć dostęp do wielu innych kanałów, a skoro ktoś poświęca czas na oglądanie Discovery, HBO czy Canal+ to tym samym spędzi mniej czasu na oglądaniu TVP czy słuchaniu Polskiego Radia. Inna rzecz, że TVP nie jest ani medium „narodowym” ani nawet „publicznym”. To jest medium rządowe, a wiec świadczące usługi na rzecz jednej partii, której nie popiera nawet połowa obywateli.
Krytycy projektu zwracali również uwagę na pomniejsze niedoróbki legislacyjne. W projekcie ustawy znalazły się sformułowania niespotykane dotychczas w polskim prawie jak np. „dostawca usług telewizji płatnej”. Ustawa najwyraźniej nie obejmie niektórych zagranicznych dostawców VoD, ale może uderzyć w polskich przedsiębiorców. Powątpiewano również w to, czy ta ustawa zapewni odpowiedni poziom ochrony danych osobowych, które będą sobie „pływać” miedzy operatorami i Pocztą.
PiS wykiwał własnych wyborców
Podkreślmy jeszcze raz, że ta ustawa nie dokonuje realnej reformy abonamentu RTV, która to reforma niewątpliwie jest potrzebna. Ta ustawa wzmacnia archaiczny system oparty na rejestracji telewizorów (co samo w sobie brzmi zabawnie w drugiej dekadzie XXI wieku). Rząd PiS oszukał swoich wyborców. Obiecał mniejszą ale powszechną opłatę, a skończyło się na haraczu dla jednej grupy społecznej. Mam nadzieję, że wynika to tylko z amatorszczyzny twórców tego prawa. O wiele gorzej byłoby pomyśleć, że jest to celowe działanie prowadzące do sfinansowania telewizji kosztem tych, którzy nie uważają mediów rządowych za wiarygodne czy warte uwagi.
Rząd w swoich komunikatach podkreśla, że TVP ma problemy z budżetem. Tylko, że pieniądze powinny przekładać się na jakość. Obywatele mają prawo wymagać od TVP treści na poziomie, a także gospodarności. Z jednym i drugim były poważne problemy na przestrzeni ostatnich lat. Złej sytuacji TVP jest winna jest… wyłącznie TVP. Obywatele byliby bardziej skłonni do płacenia, gdyby wiedzieli za co płacą. Obecnie nie wiedzą, a kolejne rządy mają tego świadomość. Już rząd Tuska proponował reformę abonamentu i długo to odwlekał. Dlaczego? Bo ten rząd i wszystkie późniejsze dobrze wiedziały, że abonament RTV jest jedną z najbardziej bezsensownych danin w tym kraju.