GIS: ograniczenia dla niezaszczepionych w Polsce mogą stać się koniecznością. Już teraz są potencjalnie możliwe

Państwo Zdrowie Dołącz do dyskusji (475)
GIS: ograniczenia dla niezaszczepionych w Polsce mogą stać się koniecznością. Już teraz są potencjalnie możliwe

Główny Inspektor Sanitarny przekonuje, że ograniczenia dla niezaszczepionych mogą stać się koniecznością. Tylko jak je wprowadzić w życie, kiedy Konstytucja RP zabrania jakichkolwiek przejawów dyskryminacji? Okazuje się, że już teraz rządzący mają możliwość wprowadzić tego typu restrykcje – o ile tylko zechcą z niej skorzystać.

Im bliżej czwartej fali koronawirusa, tym ograniczenia dla niezaszczepionych stają się bardziej realne

Wygląda na to, że Emmanuel Macron zapowiadając ograniczenia dla niezaszczepionych we Francji uruchomił lawinę. Już wcześniej niektóre media informowały o Jarosławie Kaczyńskim rzekomo dopuszczającym możliwość wprowadzenia obowiązkowych szczepień przeciw Covid-19. Minister zdrowia przestrzegał, że jeśli Polacy nie będą chcieli się szczepić, to w trakcie czwartej fali koronawirusa wszystko może się zdarzyć.

Główny Inspektor Sanitarny Krzysztof Saczka, jak podaje portal forsal.pl, stawia sprawę w następujący sposób: Może dojść do sytuacji, że w Polsce będą wdrożone zasady powodujące, aby osoby, które nie są zaszczepione nie stwarzały ryzyka dla osób zaszczepionych. Tylko jak wprowadzić takie ograniczenia zgodnie z obowiązującym prawem?

Przeciwnicy wszelkich obostrzeń zaraz przywołają art. 32 Konstytucji RP. Zgodnie z tym przepisem wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, władze publiczne nie mogą nikogo dyskryminować w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Władze publiczne zaś muszą traktować wszystkich w równy sposób.

Istnieją oczywiście w ustawie zasadniczej przepisy pozwalające ograniczać konstytucyjne prawa i wolności obywateli. Jest również art. 68 ust. 4, który wprost nakazuje władzom zwalczanie chorób epidemicznych. To oznacza, że muszą istnieć sposoby na różnicowanie sytuacji prawnej poszczególnych obywateli w sposób zgodny z prawem.

Postawmy sprawę jasno: najlepszym sposobem na rozwiązanie kwestii szczepień przeciwko Covid-19 jest uczynienie ich obowiązkowymi

Najprostszym rozwiązaniem jest oczywiście wpisanie szczepień przeciwko covid-19 do rozporządzenia określającego harmonogram szczepień. Od momentu, w którym szczepienia stałyby się obowiązkowe, cała dyskusja o „segregacji” czy „szczepionkowym apartheidzie” stałyby się z miejsca bezprzedmiotowe.

Na obywatelach ciążyłby obowiązek, który musieliby wykonać pod groźbą kary. Legalność obowiązkowych szczepień jest bezdyskusyjna. Spodziewana powszechna skala uchylania się od realizacji takiego obowiązku uzasadniałaby także ograniczenia dla niezaszczepionych – w tym przypadku działania czysto prewencyjne.

Problem w tym, że rządzący w sprawie szczepień bardzo lubią komplikować sobie samym życie. Dlatego zamiast wyboru rozwiązania prostego, niewymagającego nowej ustawy i w sposób bezsprzeczny zgodnego z prawem, mogą wybrać kolejny półśrodek. Wprowadzenie ograniczeń dla niezaszczepionych w momencie, gdy szczepienie oficjalnie pozostaje „dobrowolne” staje się dużo bardziej skomplikowaną operacją.

Przede wszystkim, tak poważnej kwestii nie można uregulować za pomocą rozporządzenia. Art. 31 Konstytucji wymaga w takiej sytuacji obligatoryjnej drogi ustawowej. Co więcej, ograniczenie konstytucyjnych prawy i wolności musi być konieczne dla ochrony zdrowia, oraz nie mogą naruszać ich istoty.

Wprowadzenie restrykcji za niepoddanie się „dobrowolnemu” szczepieniu wydaje się sprzeczne z przepisami Konstytucji RP

Stwierdzenie, że pozbawiamy osoby niezaszczepione określonych praw, bo nie chcą poddać się „dobrowolnemu” szczepieniu byłoby najprawdopodobniej posunięciem ewidentnie niekonstytucyjnym. Nawet, jeśli rządzący uchwaliliby stosowną ustawę a my przyjęlibyśmy z góry, że rzeczywiście restrykcje są niezbędne dla ochrony zdrowia publicznego przed pandemią, to i tak pozostaje kwestia istoty ograniczanych wolności.

Oczywiście, we współczesnych realiach sprzeczność takiej ustawy z Konstytucją musiałby najpierw stwierdzić Trybunał Konstytucyjny, który teoretycznie sprawy powinien rozstrzygać zgodnie z kolejnością wpływu. Istnieje więc spora szansa, że taka ustawa funkcjonowałaby w obrocie prawnym nawet długie lata.

Tym niemniej istnieje inna, bardziej elegancka pod względem prawnym, droga na uzyskanie właściwie tego samego rezultatu. Gdyby nowe obostrzenia domyślnie obejmowały każdego obywatela na obszarach zagrożonych kolejną falą epidemii, to nie mielibyśmy do czynienia z dyskryminacją. Dopiero przepisy wyłączające zaszczepionych  spod obowiązywania ograniczeń dopełniają efekt.

W tym przypadku jednak nie ma wyraźnej intencji dyskryminowania określonej grupy obywateli. Jest jedynie chęć ułatwienia życia obywatelom, których nie trzeba poddawać obostrzeniom. Warto jednak wspomnieć, że i taką konstrukcję przepisów potencjalnie można by próbować zakwestionować w oparciu o dokładnie te same argumenty.

Istnieje także czysto hipotetyczna możliwość wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, o której wspominamy właściwie od początku epidemii. Stany nadzwyczajne stanowią właśnie ten mechanizm, który powinna stosować władza, jeśli sytuacji w państwie nie da się opanować za pomocą zwykłych środków przewidzianych przez Konstytucję.