Zwrot „OK Boomer” zrobił w ostatnich miesiącach szaloną karierę – również nad Wisłą. Warto jednak pomyśleć, zanim się go użyje – zwłaszcza w miejscu pracy. Bo użycie hasełka z mema może być po prostu dyskryminacją.
Zwrot „OK Boomer” zdobył szaloną popularność w 2019 r. – na początku w amerykańskim internecie. W skrócie – używali go głównie millenialsi, którzy słyszeli mądrości od swoich rodziców/wujków/przełożonych/publicystów, że „oni w tym wieku tu już mieli dom i rodzinę”.
Millenialsi tymczasem, przynajmniej w USA, są dużo mniej zamożni niż „boomerzy”, czyli reprezentanci roczników 1946-64. Czyli roczników „boomu” – zarówno gospodarczego, jak i demograficznego.
W Polsce, cóż, nie każdy chyba zrozumiał amerykańskie memy, bo „boomerami” często się nazywa nawet ludzi po trzydziestce.
Niezależnie od genezy, Polacy pokochali hasełko. Chyba też trafiło ono nad Wisłą w swój moment. Dwudziesto- czy trzydziestolatkowie zwykle mogą sobie tylko pomarzyć o własnym mieszkaniu – chyba że wezmą gigantyczne kredyty. Ich rodzice często natomiast nie rozumieją ich problemów – przecież pracowali często od ukończenia pełnoletności i uważają, że dla chcącego nic trudnego.
Czy więc zakończenie dyskusji formułką „OK boomer” to dobry pomysł? Cóż, niekoniecznie. Zwłaszcza w pracy.
„OK boomer”. Powiesz i możesz mieć kłopoty z prawem
Amerykański „Business Insider” zauważa, że pracownicy po 40-tce są chronieni prawnie przed dyskryminacją ze względu na wiek. Millenials, który po ostrej rozmowie z szefem powie „OK boomer” może więc szybko się spodziewać nie tylko wezwania z działu HR, ale nawet rozmowy z prokuratorem.
„BI” zauważa jednak również inną bardzo ciekawą rzecz. Otóż w 2020 r. najstarsi millenialsi sami przekroczą czterdziestkę. Więc wojowanie podobnymi hasełkami może się szybko obrócić przeciwko nim samym…
No dobrze, ale jak jest w Polsce? Czy można zakończyć biurową dyskusję z 40-letnim (czy nawet 30-letnim) kolegą stwierdzeniem, że „jesteś przecież boomerem i nic nie rozumiesz”? Póki co, w polskich biurach panuje pod tym kątem znacznie większy luz niż w amerykańskich. Jednak teoretycznie takie hasełka są sprzeczne z Konstytucją.
W końcu mamy w niej zapis o zakazuje dyskryminacji w życiu społecznym, politycznym i gospodarczym „z jakiejkolwiek przyczyny”. Lepiej więc się zastanowić przed używaniem haseł z memów w rozmowach biurowych. Jeśli ktoś będzie wrażliwy, może nas to sporo kosztować.