Nie, nie - na razie nie planujemy drukowanej wersji Bezprawnika. A nawet gdyby taka powstała, to pewnie Agnieszka Chylińska (którą skądinąd bardzo cenię za czasy z O.N.A.) raczej nie byłaby pierwszą bohaterką okładki. Ale czy teoretycznie mogłaby być - nawet gdyby sama nie chciała?
Jej menedżerka uważa, że nie.
– Pismo "Wprost" otrzymało ode mnie odmowę rozmowy z Agnieszką Chylińską [..]. Mimo to, użyto jej do propagandy własnego artykułu i wywiadu (którego moja artystka im nie udzieliła) i wykorzystano jej wizerunek na okładce. Wbrew naszej woli – napisała na swoim Instagramie managerka artystki, Joanna Ziędalska.
Problem w tym, że nie zawsze menedżerki i artyści znajdą przepisy. Jak jest w tym przypadku?
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Okładka z Agnieszką Chylińską a prawo autorskie
Zobaczmy co na ten temat mówi prawo autorskie. Z jednej strony oczywiście "rozpowszechnianie wizerunku wymaga zgody osoby na nim przedstawionej". Teoretycznie więc redaktor naczelny papierowego wydania Bezprawnika nawet mnie nie mógłby dać na okładkę - chyba, że bym się na to zgodził.
Czemu więc politycy czy celebryci lądują na okładkach - choć wielu z nich to się zapewne niezbyt podoba? Bo przewidziane są pewne wyjątki.
Choćby ten: zgoda potrzebna nie jest, jeśli wizerunek osoby powszechnie znanej wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych.
No właśnie - Agnieszka Chylińska jest oczywiście osobą znaną, a może i bardzo znaną. Czy zagościła na okładce "Wprost" w związku z "pełnionymi funkcjami publicznymi"? Tu już można się kłócić. Bo artykuł dotyczył w końcu wiary. Natomiast z wypowiedzi menedżerki Chylińska wynika, że tę sferę artystka uważa za intymną, a nie publiczną. Wydaje się zatem, że dla prawników okładka z Agnieszką Chylińską może być ciekawym case'm. Ale...
Jest jeszcze jeden wyjątek. Jeśli ktoś zgodził się na pozowanie - i na przykład dostał za to wynagrodzenie, to taką fotografię można potem wykorzystywać. Jak zgadujemy, to nie redaktor "Wprost" robił zdjęcie Chylińskiej. Zazwyczaj zajmują się tym profesjonaliści, a zdjęcia gwiazd są udostępniane dużym agencjom fotograficznym - jak na przykład EastNews, PAP czy Getty Images. Media tymczasem albo mają abonamenty w takich agencjach, albo płacą za konkretne zdjęcia. I wszystko to jest w 100 proc. legalne.
Czasem jednak takie agencyjne zdjęcia media mogą wykorzystywać z zastrzeżeniami. Czasem spotyka się tam zdjęcia, które nie mogą być wykorzystane w internecie lub w złym kontekście. Jeśli zdjęcie Chylińskiej (bo jak zgadujemy, pochodzi ono z którejś z agencji), nie miało zastrzeżenia
"nie wykorzystywać w treściach o religii", to menedżerka artystki raczej stoi na straconej pozycji - przynajmniej od strony prawnej.
Całe zamieszanie może jednak pomóc tygodnikowi "Wprost", który ostatnio, delikatnie mówiąc, nie sprzedaje się najlepiej.