Szpital publikuje oświadczenie
Portal rynekzdrowia.pl opublikował treść oświadczenia, w którym szpital tłumaczy okoliczności i wyniki przeprowadzonego postępowania. Wynika z nich, że do sytuacji opisanej przez pacjentkę na facebookowym profilu Hejted Bytów nie doszło. "Niemiły lekarz" miał w rzeczywistości zachować się profesjonalnie, czego dowodem miały być wyniki rzeczonego postępowania.
W oświadczeniu szpitala czytamy:
Pacjentka przeprasza lekarza i szpital
Niedługo po wydanym oświadczeniu, na profilu Hejted Bytom, poszkodowana z własnej woli opublikowała sprostowanie. W jego treści pacjentka przeprasza lekarza i szpital za pomówienia:
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Na pozór mogło by się wydawać, że sprawa jest jasna. Pacjentka z bliżej nieznanych przyczyn pomówiła lekarza i placówkę, jednak nie spodziewała się, że sprawa nabierze takiego obrotu i postanowiła wycofać oskarżenie, a także przeprosić. Istnieją jednak pewne przesłanki by uznać, że zarówno dementi jak i przeprosiny zostały zamieszczone niekoniecznie „z własnej woli” pani Kamili, ale pod wpływem nacisków szpitala. Rzeczniczka bytowskiego szpitala twierdzi, że była to inicjatywa pacjentki. Z relacji portalu MamaDu.pl wynika jednak, że przeprosiny były konsekwencją podpisanej ugody.
Prawnicy vs karta praw pacjenta
O tym co wydarzyło się za zamkniętymi drzwiami wie jedynie lekarz oraz pacjentka. Lekarza chroni sztab prawników szpitala, pacjentkę… karta praw pacjenta, która w tym przypadku jest właściwie bezużyteczna. Co ciekawe, na Bezprawniku poruszaliśmy już kwestię najczęściej łamanych praw pacjenta i jednym z najczęstszych przewinień był brak poszanowania godności osobistej pacjenta.
W opublikowanym oświadczeniu szpital powołał się na fakt, że lekarz bytowskiego szpitala cieszył się dotąd nieposzlakowaną opinią. Pacjentka przeprasza lekarza, zatem nieoficjalnie przyznaje się do winy. Zauważmy jednak, że w oświadczeniach pani Kamili nie figuruje powód rzekomych pomówień.
Przestraszona przez szpital?
Nie sposób nie odnieść wrażenia, że sprawa pani Kamili została „wyciszona” nieco brutalniej. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by słowo pacjentki przeciwko lekarzowi i stojącej za nim instytucji szpitala, miało większy posłuch. W tej sytuacji najbardziej prawdopodobny jest fakt, że konsekwencje prawne, którymi „uraczyli” panią Kamilę prawnicy bytowskiego szpitala, zwyczajnie ją przestraszyły. Udowodnienie błędu w sztuce lekarskiej jest niezwykle trudne, zwykle bowiem dokumentacja medyczna przeczy by miały miejsce jakiekolwiek uchybienia.
Podobnie sytuacja prezentuje się w omawianym przypadku: pacjentka twierdzi, że lekarz nie zachował profesjonalizmu, lekarz i placówka zaprzeczają. Narzędzia do wygrania i bitwy i wojny ma jednak, bezsprzecznie, szpital. Dokumentacja jest bez zarzutu. Papier wszystko przyjmie. Kilka lat temu osobiście miałam okazję przeczytać w szpitalu o zabiegach, procedurach i lekach, które miała zażywać bliska mi osoba. Wszystkie miały miejsce tylko w dokumentacji, jednak w toku postępowania sądowego (gdyby do takiego doszło), szpital ma wystarczającą „podkładkę”. Jest to jedna z przyczyn, dla których pacjenci rzadko mierzą się ze placówkami opieki zdrowotnej na wokandzie.
Czy pacjentka została zaszczuta przez prawników placówki? Trudno powiedzieć. Na mocy porozumienia podpisanego ze szpitalem, pani Kamila prawdopodobnie sprawy nie skomentuje. Pacjentka przeprasza lekarza, zamykając – tym samym – drogę do dalszych dywagacji. Internauci jednak ostro komentują sprawę, sugerując, że lekarze wzajemnie się kryją, a machiny szpitalnych i prawnych procedur są dla maluczkich nie do pokonania.