Polacy, niestety, palą chętnie. Z badań wynika, że nawet ¼ dorosłych Polaków sięga po papierosa. Pomijając to, jak szkodzą swojemu zdrowiu, warto pamiętać, że szkodzą także swoim pracodawcom. Palący pracownicy sprawiają, że przedsiębiorcy tracą łącznie nawet 30 milionów złotych dziennie.
22 dni w roku. Tyle mogłoby się uzbierać, gdyby podsumować przerwy palaczy „na dymka”
Między osobami palącymi a nie palącymi w pracy trwa czasami cicha wojna. Choć na co dzień obie grupy mogą bardzo się lubić, rozdrażnienie niektórych niepalących powoduje fakt, że część ich kolegów i koleżanek ucieka na „szybkiego dymka”, czyli na papierosa. Palący tłumaczą to nałogiem i tym, że zajmie im to dosłownie chwilę. Część, zwłaszcza jeśli chodzi o pracowników biurowych, twierdzi że po każdej godzinie pracy należy im się 5 minut przerwy (co właściwie jest prawdą, chociaż dyskusyjne jest to, czy mogą je spożytkować właśnie na papierosa).
Okazuje się zresztą, że jakby zliczyć wszystkie przerwy, to palący pracownicy faktycznie spędzają całkiem sporo czasu na paleniu w pracy. Według Państwowego Zakładu Higieny w ciągu roku to nawet… 22 dni. Czyli niecały miesiąc pracy. A to już bardzo dużo. Jakby tego było mało, palący pracownicy mają też nieco dłużej przebywać na zwolnieniu lekarskim niż ich niepalący koledzy. Należy jednak zaznaczyć, że takie wyniki badań jeszcze nie wskazują na jednoznaczne powiązanie i wpływ tylko tego jednego czynnika na długość przebywania na L4.
Przedsiębiorcy dostrzegają problem. I zastanawiają się, co z nim zrobić
Według innych badań, przeprowadzonych w ramach programu „Firma wolna od tytoniu”, 90 proc. respondentów uważa, że pracodawcy powinni chronić niepalących pracowników przed biernym paleniem. Aż 70 proc. twierdzi, że zakaz palenia w pracy nie byłby przejawem dyskryminacji palaczy.
A palenie to także ogromny koszt dla przedsiębiorców. ¼ Polaków pali w pracy, i to około 9 papierosów dziennie. A to może dawać łącznie straty nawet w wysokości… 30 milionów złotych dziennie (oczywiście łącznie, dla wszystkich pracodawców). Nie da się ukryć, że jest to ogromna kwota. I jednocześnie ogromny kłopot dla samych pracodawców.
Palący pracownicy: co z nimi zrobić?
Część przedsiębiorców stara się podchodzić restrykcyjnie do tematu palenia. Albo zakazuje „przerw na dymka” w pracy, albo nakazuje pracownikom „odpracowanie” takich samowolnych przerw. Część uważa, że powinna raczej zachęcić pracowników do rzucenia nałogu, a jeśli któryś się na to zdecyduje – zdecydowanie go wspierać. Niektóre firmy, tak jak Tauron, przeprowadzają nawet wśród pracowników specjalne szkolenia edukacyjne, na których przedstawione są korzyści wynikające z rzucenia nałogu. I oczywiście szkody, które palenie papierosów powoduje. Pytanie jednak, czy takie szkolenia nie przyniosą efektu odwrotnego do zamierzonego – czyli czy część pracowników nie zaprze się w sobie i tym bardziej nie będzie chciała słyszeć o rezygnacji z papierosów. Ciekawszym pomysłem mogłoby już być „wynagradzanie” osób rzucających nałóg (np. poprzez dodatki pieniężne). Takie rozwiązanie mogłoby jednak spowodować sprzeciw niepalącej części załogi.
Wydaje się, że najrozsądniejszym pomysłem byłoby przeprowadzanie programów antynikotynowych i „wynagradzanie” palaczy za rzucenie nałogu, ale przy jednoczesnym pamiętaniu o osobach niepalących i o tym, by nie czuły się pominięte czy wręcz pokrzywdzone.