Żaden powszechnie obowiązujący zakaz palenia papierosów nie obowiązuje prywatnych mieszkań
Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę z tego, że palenie papierosów jest nie tylko niezdrowe dla samego palacza, ale także szkodliwe dla otoczenia. Ciągłe przebywanie w chmurze tytoniowego dymu niesie ze sobą te same konsekwencje. Nic więc dziwnego, że nie każdy ma ochotę na jego wdychanie.
W miejscach publicznych osoby niepalące są chronione przez przepisy ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Jej art. 5 ustanawia konkretny katalog miejsc, w których palić nie wolno. Problem w tym, że przepis ten zawiera poważną lukę. Chodzi oczywiście o palenie na balkonie.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Mieszkamy w bloku. Nasze mieszkanie ma balkon z pięknym widokiem. Chętnie byśmy się nim cieszyli, gdyby nie sąsiad z dołu. Wykorzystuje on swój balkon, by namiętnie palić papierosy. Każdego dnia wypala paczkę dziennie, może nawet dwie. Ruch powietrza robi swoje. Dym częściej, niż rzadziej trafia na nasz balkon. Nie chcemy się raczyć razem z sąsiadem tymi wszystkimi szkodliwymi substancjami ani wąchać papierosowego smrodu. Czy możemy coś z tym zrobić? Niestety, prawo zazwyczaj będzie po stronie naszego sąsiada.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Zacznijmy od wspomnianej wyżej luki w zakazie palenia papierosów w miejscach publicznych. Owszem, zgodnie z ust. 1 pkt 11) palenie papierosów oraz innych wyrobów tytoniowych jest zabronione w "w innych pomieszczeniach dostępnych do użytku publicznego". Prywatny balkon takowym nie jest. Obecnie w Polsce palenie na balkonie przez osoby pełnoletnie nie jest ani zabronione, ani nawet regulowane przez żaden powszechnie obowiązujący przepis. Balkon stanowi w końcu integralną część prywatnego mieszkania.
Warto w tym momencie wspomnieć, że pomimo różnego rodzaju spekulacji oraz obywatelskich petycji, obecny rząd nie zamierza w tym momencie rozszerzać zakazu palenia o balkony. Nie oznacza to jednak, że musimy być skazani na znoszenie skutków nałogu naszego sąsiada.
Palenie na balkonie jest legalne, wyrzucanie niedopałków na trawnik już nie
Prawdę mówiąc, zachowałbym sceptycyzm co do możliwości wykorzystania w tego typu sprawach art. 144 kodeksu cywilnego. Mowa o przepisie nakazującym powstrzymywanie się od tzw. immisji sąsiedzkich.
Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.
Na przeszkodzie stoi nam rzecz jasna kwestia zakłócania korzystania z naszej nieruchomości ponad przeciętną miarę. Typowy palacz we własnym mieszkaniu nie będzie jej przecież przekraczał. Można oczywiście argumentować, że skrajny przypadek z opisanej wyżej hipotetycznej sytuacji należy traktować odmiennie. Ile w końcu może zajmować wypalanie paczki papierosów dziennie? Z pewnością mówimy o czasie liczonym w godzinach. Nie będzie ich może wiele, ale uciążliwość należy już traktować poważnie.
W praktyce brak pobłażliwości względem palaczy objawia się dużo częściej poprzez zastosowanie art. 75 §1 kodeksu wykroczeń:
Kto bez zachowania należytej ostrożności wystawia lub wywiesza ciężkie przedmioty albo nimi rzuca, wylewa płyny, wyrzuca nieczystości albo doprowadza do wypadania takich przedmiotów lub wylewania się płynów, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany.
Problemem nie jest tutaj dym papierosowy, ale pył oraz niedopałki zrzucane z balkonów. Opisywany sąsiad z dołu bezpośrednio nam w ten sposób nie zaszkodzi, w przeciwieństwie do osób mieszkających poniżej jego mieszkania. Nie zmienia to jednak faktu, że cały czas popełnia on wykroczenie. Interia opisywała w czerwcu przypadek niemalże masowego karania palaczy mieszkających na jednym z poznańskich osiedli mandatami w wysokości 500 zł.
Kolejną możliwością wartą rozważenia są wewnętrzne regulaminy poszczególnych wspólnot mieszkaniowych. Mogą one ustanowić własny zakaz palenia na balkonie z powodu właśnie uciążliwości dla sąsiadów albo nawet ochrony przeciwpożarowej. Konsekwencje zazwyczaj nie będą przesadnie dolegliwe, choć w skrajnych przypadkach uporczywe łamanie regulaminu wspólnoty może się skończyć nawet eksmisją.