We wtorek w Bydgoszczy ruszył system park and ride. Testowo otwarto jeden parking, który niemal przez cały dzień stał pusty. Być może to kwestia promocji, a może fatalnego bezsensownych decyzji włodarzy miasta? Bo jak tu zachęcać do przesiadki na komunikację miejską, którą jednocześnie obcina się do granic możliwości.
Park and ride w Bydgoszczy to od początku był zły pomysł
W skrócie założenie systemu park nad ride polega na tym, by dojeżdżający do centrum miasta pozostawili swoje samochody na jego obrzeżach. Później w ramach zakupionego biletu parkingowego mogą kontynuować swoją podróż komunikacją miejską. Takie rozwiązania od lat funkcjonują w największych polskich miastach i są miejsca, gdzie system nieźle się sprawdza.
Problem w tym, że bydgoszczanie od początku zgłaszali, że system P&R nie jest im do niczego potrzebny. Trudno się z tym nie zgodzić. Choć Bydgoszcz zalicza się do grona największych miast w kraju, to jedna z dwóch stolic województwa kujawsko-pomorskiego nie jest przesadnie zakorkowana. Jeszcze niedawno miasto przewodziło rankingom średniej prędkości, którą można poruszać się w godzinach szczytu.
Tymczasem władze z uporem maniaka dążyły do realizacji pomysłu, na którego dofinansowanie można było liczyć z unijnych środków. Co więcej, jeden z parkingów w ramach systemu powstał… w centrum, tuż przy siedzibie Urzędu Miasta. By się do niego dostać często trzeba będzie przejechać pół miasta, co jest wypaczeniem założeń całego P&R. Niektórzy twierdzą z resztą, że w ciągu dnia parking będzie służył głównie urzędnikom i po to został zbudowany.
Włodarze zachęcają do przesiadki na komunikację, którą jednocześnie ograniczają
W ramach systemu P&R Bydgoszcz chce rzecz jasna promować znaczenie komunikacji miejskiej. Problem w tym, że jednocześnie od początku października cała siatka połączeń autobusowych i tramwajowych w mieście została nieźle pocięta. Wszystko to w ramach oszczędności, które miastu z pewnością są potrzebne. Sam niejednokrotnie pisałem o tym, że tego typu działania staną się normą w wielu miastach.
Pytanie jednak, czy w tym konkretnym przypadku ograniczanie komunikacji miejskiej ma sens. Skoro wydano już wiele milionów złotych na budowę parkingów, to niech chociaż częściowo spełniają one swoją rolę. Tymczasem na razie w inauguracyjnym dniu funkcjonowania park nad ride w Bydgoszczy, z pierwszego otwartego parkingu prawie nikt nie skorzystał. W mediach społecznościowych mieszkańcy są zgodni, że sytuacja się nie zmieni. Do przesiadki nie zachęca bowiem ani cena biletów za zaparkowanie samochodu ani czas, w którym autobus zawiezie ich do centrum.
Są też tacy, którzy zachęcają swojego prezydenta do samodzielnego przetestowania nowego rozwiązania i oceny zasadności działania systemu w obecnym kształcie. Wszystko wskazuje bowiem na to, że P&R w Bydgoszczy ma szansę stać się kolejnym przykładem na marnotrawienie publicznych pieniędzy.