„Piątka dla zwierząt” skazywana już na zapomnienie ma powrócić w nowej formie i zezwalać na zakazywany w pierwotnym projekcie nowelizacji – ubój rytualny. Zamiast zmiany prawa na bardziej humanitarne, rząd zaproponuje zachęty finansowe dla hodowców, którzy zrezygnują z takiego sposobu uboju zwierząt.
„Piątka dla zwierząt” i ubój rytualny
Sztandarowy projekt Jarosława Kaczyńskiego od wielu miesięcy stoi w miejscu. Zamiast poprawiać dobrostan „braci mniejszych”, nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt wywołała protesty polskich rolników – sporej części elektoratu PiS – i przedsiębiorców branży futrzarskiej i mięsnej, a w samej partii doprowadziła do głośnych odejść i groziła rozbiciem koalicji.
Choć nowelizacja ustawy, która przewidywała m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra, zakaz wykorzystywania zwierząt np. w cyrkach, większe kompetencje organizacji pozarządowych w kontrolowaniu dobrostanu zwierząt, zakaz trzymania psów na uwięzi czy zakaz uboju rytualnego w Polsce, została przyjęta przez Sejm 18 września, to wszyscy zdążyliśmy już o tym fakcie zapomnieć. Wyższa izba po zaproponowanych przez Senat poprawkach, które dotyczyły m.in. wykreślenia ograniczenia uboju rytualnego drobiu czy przedłużenia hodowli zwierząt na futra do 1 lipca 2023 roku, a uboju rytualnego na terenie Polski do końca 2025 roku (w noweli termin wejścia w życie tych dwóch warunków „piątki” ostatecznie ustalono na 1 stycznia 2022), nie rozpatrzyła ich do dzisiaj.
O „Piątce dla zwierząt” zrobiło się cicho. Dziennikarze od czasu do czasu pytali polityków PiS o projekt, ale w odpowiedzi słyszeli jedynie wymijające – „będziemy realizować cele ustawy”, czy „nie zrezygnowaliśmy z nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt”. I dzisiejsze doniesienia po rozmowie wiceszefa PiS Marka Suskiego w Radiu Plus, mogłyby być tego potwierdzeniem. Szkoda tylko, że w dążeniu do realizacji „Piątki” zabraknie zapisu o zakazie uboju rytualnego na terenie Polski. Suski przyznał, że w ramach projektu Planu Strategicznego Wspólnej Polityki Rolnej po 2022, rząd nie zakaże powolnego zabijania zwierząt, ale będzie wspierał finansowo rezygnacje z niego. Jak powiedział: „to inna forma [»Piątki dla zwierząt« – przyp. red.] dużo łatwiejsza do zaakceptowania”.
Przeciw ubojowi, ale z zyskiem
Nowy projekt zakłada więc, że państwo będzie zachęcało eksporterów mięsa, pochodzącego od zwierząt z uboju rytualnego, do rezygnacji z jednego z najważniejszych źródeł ich dochodu (w 2019 wartość eksportowa polskiego drobiu z uboju rytualnego wynosiła ok. 7 mld zł) w zamian za wsparcie finansowe i promocje. Tym samym z jednej strony PiS praktycznie nie przeciwdziała ubojowi rytualnemu w Polsce. Trudno spodziewać się przecież, że przedsiębiorcy zrezygnują z dochodowego biznesu.
Nowe rozwiązanie jest wyłącznie wizerunkowe. Władza oczywiście jest przeciwna rytualnemu zabijaniu zwierząt, ale nie wprowadza żadnych obostrzeń, które ograniczyłyby taki sposób uboju, jednocześnie pozyskując wpływy z eksportowania takiego mięsa. I wilk syty i owca cała. Zamiast wypracowania procedur, które stopniowo, z poszanowaniem dla przedsiębiorców, ograniczałyby rytualny ubój w Polsce, rząd zaleci rezygnacje z niego. Jeśli zmiany pójdą w taką stronę, kto wie – „zalecenia” i dofinansowania obejmą również braże futerkową.