Obecny rok jest wyjątkowo dobry dla producentów piw bezalkoholowych. Napoje te stają się coraz popularniejsze, a kolejni producenci sukcesywnie wprowadzają nowe produkty na rynek. Piwo bezalkoholowe stanowi jednak duży problem, który — paradoksalnie — nie wynika z błędów legislacyjnych, ale z zupełnego nierozumienia norm prawnych.
Piwo bezalkoholowe w miejscu pracy
Piwo bezalkoholowe jest jak gdyby oksymoronem, bo piwo kojarzy się z napojem, który zawiera w sobie alkohol. Odmiana bezalkoholowa nie zawiera jednak alkoholu, a przynajmniej nie zawiera go tyle, by można taki produkt nazwać — w myśl przepisów — napojem alkoholowym.
Napój alkoholowy, zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, to
[…] produkt przeznaczony do spożycia zawierający alkohol etylowy pochodzenia rolniczego w stężeniu przekraczającym 0,5% objętościowych alkoholu
Jeżeli produkt zawiera 0,5% objętościowych alkoholu albo mniej, to po prostu nie jest napojem alkoholowym. Do tej grupy zalicza się Coca-Cola, woda mineralna, mleko, sok pomarańczowy, czy właśnie piwo bezalkoholowe.
Dla niektórych takie tłumaczenie może wydawać się bezprzedmiotowe, ale konsekwentnie to powtarzam, bo ze zrozumieniem powyższej definicji niewątpliwie ma problem PARPA, czy Lidl, który zakładał, że piwo bezalkoholowe to alkohol (a przynajmniej działa tak samo), żądając okazania dowodu osobistego przy próbie zakupu tegoż.
Picie piwa bezalkoholowego w pracy
Znam przypadek, w którym pewien przedsiębiorca bezwzględnie zabronił pracownikom (pracującym „na kuchni”) spożywać piwo bezalkoholowe podczas pracy, bo jeszcze „ktoś przez okno zobaczy”. Trzeba bowiem zaznaczyć, że piwo bezalkoholowe — może dlatego, że z alkoholowym odpowiednikiem łączy je nie tylko nazwa, ale także bliźniaczo podobne opakowanie — jest jednak produktem, z którym wiąże się pewne tabu.
Mało który rodzic spakowałby 7-latkowi do szkolnego tornistra butelkę bezalkoholowego „radlera”, a także mało który kierowca ostentacyjnie spożywałby ów napój z butelki, prowadząc pojazd.
Właśnie przez skojarzenie z napojem alkoholowym osoba spożywająca ów produkt może zmylić innych ludzi co do jego zawartości, co jest jednocześnie argumentem PARPA za ograniczaniem dostępu do piw bezalkoholowych dzieciom (ale bezalkoholowe szampany i oglądanie pijanych członków rodziny podczas uroczystości i imprez są już w porządku).
Abstrahując od powyższych rozważań, warto zastanowić się nad tym, co o piwie bezalkoholowym mówi kodeks pracy.
Kodeks pracy a piwo bezalkoholowe
Artykuł 108 paragraf 2 ustawy Kodeks pracy zawiera pewną normę, która powoduje pewne wątpliwości.
Za nieprzestrzeganie przez pracownika przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy lub przepisów przeciwpożarowych, opuszczenie pracy bez usprawiedliwienia, stawienie się do pracy w stanie nietrzeźwości lub spożywanie alkoholu w czasie pracy – pracodawca może również stosować karę pieniężną.
Powyższe zachowanie w niektórych wypadkach może być uznane za naganne, co jest z kolei przesłanką — na mocy innych przepisów — do natychmiastowego wypowiedzenia umowy.
Ustawodawca w powyższym przepisie nie mówi o napoju alkoholowym, a o alkoholu w ogóle. Oznacza to, że — w teorii — spożywanie piwa bezalkoholowego, które zawiera, na przykład, 0,4% alkoholu, jest spożywaniem alkoholu. Czy jest to jednak nielegalne?
Moim zdaniem — nie. Jako że brak jest definicji alkoholu, to odwołanie się — przez analogię — do definicji napoju alkoholowego powinno być zasadne. Jeżeli zabronione byłoby spożywanie alkoholu w każdej postaci, to nielegalne również byłoby wypicie kefiru, który śladową ilość alkoholu etylowego również w sobie ma.
Definicja alkoholu w kodeksie pracy
Przepisy, które dotyczą spożywania alkoholu, są quasi-superfluum, bo bardzo podobne regulacje znajdują się w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, w której… również nie istnieje definicja alkoholu.
Jest za to definicja napoju alkoholowego, którą wskazałem wyżej, toteż najczęściej mówiąc o alkoholu per se, ustawodawca ma na myśli właśnie spożywanie napojów alkoholowych, chociaż — co trzeba podkreślić — istnieją oczywiście inne metody intoksykacji alkoholowej, na przykład poprzez tzw. alkohol w parze.
Orzecznictwo w tej materii milczy, chociaż jest jeden wyrok, dzięki któremu przywrócono pracownika do pracy, po tym, jak został zwolniony dyscyplinarnie za wypicie piwa bezalkoholowego, które zawierało — uwaga — ponad 1% zawartości alkoholu.
Było to jednak w 2000 roku, toteż aktualność owego wyroku, a raczej faktyczność jego zastosowania, można by zakwestionować
To jak to w końcu z tym piwem bezalkoholowym jest?
Serwis Gazeta.pl swego czasu spróbował rozważyć podobny problem, chociaż zarówno przywołany ekspert BHP, jak i przedstawiciel Państwowej Inspekcji Pracy, nie udzielili sensownej odpowiedzi. PIP ponadto wskazał, że skoro ustawodawca zabrania pić piwa, to nie można pić piwa — to nic, że jest ono bezalkoholowe.
Jeżeli miałbym udzielić uniwersalnej odpowiedzi na powyższe pytanie, to stwierdziłbym, że co do zasady spożywanie piwa bezalkoholowego w pracy jest legalne. Jeżeli będzie to piwo bezalkoholowe, które ma okrągłe 0% alkoholu w sobie, to znikną wszelkie wątpliwości, które sygnalizowałem wyżej.
Jest jeszcze kwestia regulaminu pracy i wewnętrznych ustaleń. Nawet jeżeli przepisy prawa pozwalają na spożywanie piwa bezalkoholowego w pracy, to może takiego zachowania zabronić pracodawca, bo również jest w tej dziedzinie władny.