Austria planuje wprowadzić podatek od CO2 już od przyszłego, 2022 roku. Tak zapowiedział kilka dni temu Minister Finansów Gernot Blümel. Ma to przyśpieszyć dążenia tego kraju do osiągnięcia neutralności klimatycznej. Pozostaje pytanie, czy za Austrią pójdą inne kraje Unii Europejskiej.
Austria chce, by podatek od CO2 w Austrii rósł z czasem, a wystartować ma już w 2022 roku
Kilka dni temu minister finansów austriackiego rządu, Gernot Blümel ogłosił, że rząd pracuje już nad wprowadzeniem podatku od CO2. Wprowadzony już od stycznia, ma początkowo być dość niski, by dać gospodarce, a przede wszystkim podatnikom, czas na dostosowanie się i tym bardziej zmotywować ich do ograniczenia emisji dwutlenku węgla. Rządowi w Austrii, którego jednym z koalicjantów są Zieloni, nie chodzi bowiem o to, by po prostu nałożyć nową daninę i osiągać z niej zyski, a by przede wszystkim ograniczyć to, ile CO2 przedostaje się do atmosfery.
Zanim jednak podniosą się głosy, że nowy podatek to przecież i tak dodatkowe obciążenie, to minister finansów Austrii zapowiedział, że przy okazji obniżone zostaną inne daniny, przede wszystkim dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz dla pracowników. Ma to docelowo pomóc gospodarce w odbudowie po pandemicznym kryzysie.
Niestety, Gernot Blümel nie podał konkretnych szczegółów, jak ma wyglądać taki podatek. Wiadomo jedynie, że „CO2 będzie miało swoją cenę od 2022 roku”, jak zapowiedział podczas wystąpienia w parlamencie. Wycena CO2 miała być już kilkakrotnie zalecana przez ekonomistów jako jedna z lepszych form ukierunkowania gospodarki w stronę większej ochrony klimatu i środowiska.
Austriacki pomysł nie jest niczym nowym w Unii, a podobny ma nawet poparcie noblisty
Pomysł na to, by z problemem katastrofy klimatycznej zacząć radzić sobie w inny sposób, niż tylko promując zachowania proekologiczne wśród konsumentów, nie jest niczym nowym. Już raport organizacji CDP wskazywał, że analizując dane od 1988 roku, za aż 71% gazów cieplarnianych odpowiada około 100 różnych firm. Doskonale to pokazuje, że jeżeli Europa chce walczyć z globalnym ociepleniem, to jedną z najlepszych form będą naciski właśnie na przedsiębiorstwa i wszelkie korporacje, by to one, a nie pojedynczy ludzie, których udział w wytwarzaniu gazów cieplarnianych jest dużo niższy, wzięli na siebie odpowiedzialność za klimat.
Przykład Austrii może być inspirujący także dla reszty Europy. Skoro cała wspólnota Unii Europejskiej uzgodniła, że chce do 2050 roku osiągnąć neutralność klimatyczną, to potrzebuje dobrych i efektywnych sposobów na to, by sprawić, żeby faktycznie do tego doszło.
Pytaniem otwartym pozostaje więc, czy inne kraje Unii pójdą śladem Austrii i także zaproponują jakąś formę opodatkowania, w celu osiągnięcia celu, jaki został zaplanowany na rok 2050. Zwłaszcza że mają wsparcie także ze strony niektórych ekonomistów. Jednym z nich jest zdobywca ekonomicznego Nobla z 2018 roku, William Nordhaus, który uważa, że opodatkowanie wytwórców gazów cieplarnianych jest korzystniejsze i bardziej efektywne niż jakiekolwiek zakazy czy regulacje. Przede wszystkim wskazuje on, że rząd powinien reagować i zwrócić uwagę na to, że oprócz czysto rynkowych kwestii, przy produkcji czegokolwiek, niszczone może być także środowisko, którego odbudowa nie jest sprawą prostą. I tam, gdzie to się dzieje, rząd powinien wyliczać, jaka jest „cena węgla”, by w taki sposób, albo społeczeństwo otrzymywało rekompensatę, albo by motywowało to firmy, do neutralności klimatycznej.
Szwecja przykładem, że taki podatek ma szanse odnieść pożądany przez rząd skutek
Austria ze swoim podatkiem dołączyłaby zresztą do grona kilku innych krajów, które już od lat korzystają z tego rozwiązania. Jako modelowy przykład zazwyczaj pokazywana jest Szwecja, która wprowadziła taką daninę w 1991 roku i zrobiła to w podobny sposób, w który teraz chce to zrobić Wiedeń. To znaczy, przy wprowadzaniu podatku węglowego, obniżone zostały inne opłaty, które musieli płacić Szwedzi.
Według wyliczeń sprzed kilku lat szwedzkiego rządu, chociaż od 1990 do 2010 roku PKB tego kraju wzrosło o 44 procent, to łączna emisja CO2 zmalała o 9%. Bez tej opłaty, jak szacują eksperci, emisja, zamiast zmaleć, wzrosłaby o 20%. Wszystko dlatego, że wprowadzenie tego typu daniny wywołało zmiany w poczynaniach zarówno konsumentów, jak i przedsiębiorców, którzy woleli postawić na bardziej ekologiczne, a często w dłuższym wymiarze czasowym także ekonomiczne rozwiązane.
W Polsce nie ma na ten moment żadnych głosów ze strony koalicji rządzącej, które jakkolwiek wskazywałyby, że planowane są zmiany w kwestii opodatkowania podmiotów produkujących gazy cieplarniane. Aktualnie rząd skupia się na promowaniu wymiany pieców w ramach programu Czyste Powietrze i raczej przekonywaniu obywateli, że należy zmniejszać ilość gazów cieplarnianych. Jednak jeżeli to nie przyniesie skutków, a przykłady z Europy będą wskazywać na to, że podatek węglowy działa, to można się spodziewać, że i u nas może on pojawić się w jakiejś formie.