Podatek od nadmiarowych zysków to rzadki przypadek podatku, przed którego wprowadzeniem władza zapiera się jak tylko może

Energetyka Podatki Dołącz do dyskusji
Podatek od nadmiarowych zysków to rzadki przypadek podatku, przed którego wprowadzeniem władza zapiera się jak tylko może

Pamiętacie jeszcze podatek od nadmiarowych zysków, nad którym od lipca zeszłego roku pracują nasi rządzący? Ja też już prawie o nim zapomniałem. Przypomniał o nim wiceminister finansów Artur Soboń, który przyznał, że prace nad nim trwają teraz w resorcie środowiska. Co tak długo? Całkiem możliwe, że władza ma interes w opóźnianiu prac.

Podatek od nadmiarowych zysków funkcjonuje w elektroenergetyce, ale tutaj chodzi o Orlen i kopalnie

Wydawać by się mogło, że państwo jest raczej chętne do wprowadzania nowych podatków. Tezę tę uprawdopodabniają dodatkowo zwiększone potrzeby budżetu państwa wiążące się ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi i dość rozbudowanym w Polsce systemem „państwa dobrobytu”. Okazuje się jednak, że są takie daniny, z którymi władza wcale się nie zamierza spieszyć. Najlepszym przykładem jest podatek od nadmiarowych zysków.

Sama nazwa brzmi trochę złowrogo, bo budzi skojarzenia z obowiązującym za czasów Polski Ludowej domiarem. Chodzi jednak o nadmiarowe zyski szeroko rozumianych firm energetycznych, które obłowiły się na łupieniu odbiorców w czasach niedawnego kryzysu inflacyjno-energetycznego. Teoretycznie istnienie takiej daniny miałoby stanowić środek do dyscyplinowania państwowych molochów, które w kryzysie widzą raczej okazję do dodatkowego wzbogacenia się. Z punktu widzenia obywateli takie rozwiązanie byłoby w najgorszym wypadku zupełnie neutralne.

Podatek od nadmiarowych zysków pojawił się w debacie publicznej mniej-więcej rok temu. Wówczas jego wprowadzenie zapowiadał minister Jacek Sasin. W przypadku elektroenergetyki takie rozwiązanie już funkcjonuje. Została jednak cała reszta branży, w tym firmy naftowe i górnictwo. Wiemy doskonale, że nasz rząd kiedy chce, to potrafi działać bardzo szybko. Dlaczego więc wciąż jesteśmy na etapie prac nad konstrukcją nowej daniny? Pewną wskazówkę stanowią wypowiedzi wiceministra finansów Artura Sobonia, które przytoczył portal Bankier.pl.

Zapewnił on, że prace trwają obecnie w ministerstwie klimatu i środowiska. Wskazał również, które konkretnie spółki są przedmiotem zainteresowania ustawodawcy.

Jest kwestia spółek górniczych, bo część tych spółek na mocno rosnącej cenie węgla zarobiła bardzo dużo. Głównie chodzi tu o węgiel koksujący. Zyski JSW były rekordowe w zeszłym roku, zapowiadają się rekordowe w tym roku. I jest kwestia Orlenu, czyli przerobu ropy naftowej.

Nasze państwo zwykło przedkładać interes państwowych molochów nad interesy zwykłych obywateli

Nie da się ukryć, że skoki cen węgla i ropy naftowej przyniosły wspomnianym przez Sobonia spółkom krociowe zyski. Szczególnie interesujący wydaje się przypadek Orlenu. Prezes koncernu Daniel Obajtek zarzeka się, że „Orlen musi zarabiać, ale nie ma nadmiarowych zysków”. Przekonuje przy tym, że pieniądze idą na inwestycje w przyszłość spółki, na którą cieniem kładą się kolejne wątpliwe fuzje zaordynowane przez partyjną centralę.

Z drugiej jednak strony, na tej potrzebie inwestowania tracą kierowcy. Prezes Obajtek może przekonywać, że Orlen nie obniżył w porę cen benzyny dla dobra kierowców, ale w tego typu zapewnienia nikt nie wierzy. W tezę, że koncern wcale nie miał nadmiarowych zysków, nie wierzył najwyraźniej nawet wicepremier Sasin, który raptem pod koniec maja zapewniał, że się one skończą.

Co ma do tego wszystkiego podatek od nadmiarowych zysków? Sytuacja ekonomiczna Polski poniekąd się poprawia. Inflacja spada, pod koniec roku może nawet osiągnie poziom jednocyfrowy. Równocześnie ceny ropy naftowej, gazu i węgla raczej wychodzą z okołowojennych wstrząsów i przestają bić rekordy. Można się więc spodziewać względnej cenowej stabilizacji na stacjach benzynowych. Węglowy szał zakupowy raczej już nie wróci tej zimy. Tym samym okazja do czerpania nadmiarowych zysków kosztem klientów powoli się wyczerpuje.

Wprowadzenie podatku w bliżej nieokreślonej przyszłości tak naprawdę wiele nie zmieni. Nowa danina nie obejmie za to okresu przed jej wprowadzeniem. Tym samym powolne prace nad przyjęciem stosownych ustaw jest bardzo na rękę Orlenowi, który stanowi oczko w głowie naszych rządzących i jednocześnie instrument sprawowania władzy. Doświadczenie ostatnich lat podpowiada, że w przypadku konfliktu interesów władza częściej stawia na państwowe koncerny energetyczne kosztem obywateli. Nie oznacza to oczywiście, że podatek od nadmiarowych zysków nie zostanie uchwalony. Powód wyjaśnił wiceminister Soboń:

To jest obowiązek, część prawa Unii Europejskiej. Implementację prowadzi MKiŚ, zresztą w zakresie elektroenergetyki już zostały wdrożone

Lepiej późno niż wcale? W tym przypadku prawdopodobnie na jedno wychodzi.