Coś się zepsuło po drodze, podatki na przestrzeni lat z ogólnokrajowych zrzutek na drogi, służbę zdrowia i policję zmieniły się w formę prawnie usankcjonowanej kary za to, że chciało nam się wstać rano z łóżka.
Nie myli się ten, kto nic nie robi. Wiecie czego jeszcze… nie robi ten, kto nic nie robi? Nie płaci części podatków. Z kolei po drugiej stronie znajdują się ci, którzy chcą sobie dorobić: pracują w kilku miejscach, zakładają firmę albo ambitnie starają się poprawić jakość swojego życia na emeryturze – wszyscy oni są „karani” dodatkowymi podatkami, na dodatek często mówi się ostatnio o podwyżkach tych kwot lub kreatywnym ich przemianowaniu w taki sposób, że i tak zaowocują podwyżką.
Białoruś wyszła z bardzo trafnego założenia, że przecież ci niepracujący ludzie, którzy nie płacą podatku dochodowego, chodzili do publicznych szkół, korzystają z publicznych dróg, dzwonią do publicznych służb, a mimo to niemal w ogóle nie dokładają się do ich funkcjonowania. I tak oto wprowadzono…
Podatek od nieróbstwa
Podatek od nieróbstwa miał dotyczyć osób, które nie przepracowały przynajmniej połowy roku – 183 dni. Była to opłata o charakterze jednorazowym i wynosiła równowartość ok. 800 złotych, co przełożyłoby się na mniej więcej połowę średniej, miesięcznej pensji Białorusinów.
Oczywiście sam pomysł wywołał wiele kontrowersji. Z jednej strony władza na Białorusi podkreślała, iż podatek ma na celu likwidację szarej strefy, mobilizację do poszukiwania pracy przez osoby długo pozostające bezrobotne oraz zadośćuczynienie państwu za czerpanie profitów z jego istnienia, bez dokładania się do tej działalności.
Nieco słuszności mieli też oczywiście bezrobotni. Szczególnie tacy z gatunku „niepatologicznych”, tylko tacy, którzy niedawno stracili pracę i mają trudności ze znalezieniem satysfakcjonującej oferty – jakby konieczność życia z oszczędności była niedostatecznie bolesna, to jeszcze muszą się liczyć z dotkliwym wydatkiem na poziomie równowartości 800 złotych.
Rzeczpospolita wskazuje na to, że program jest krytykowany na Białorusi. Nie doczekał się wcale rezultatu w postaci spadku bezrobocia. Co więcej, władze naszych wschodnich sąsiadów mają problemy z wykrywaniem nierobów. Szacowano, iż podatek od nieróbstwa zapłaci około pół miliona obywateli, jednak udało się ściągnąć jedynie 50 000 składek.