Koronawirus jeszcze nam o sobie przypomni. Podsumowanie pandemii okiem polskiej wirusolog

Zdrowie Dołącz do dyskusji
Koronawirus jeszcze nam o sobie przypomni. Podsumowanie pandemii okiem polskiej wirusolog

Profesor Agnieszka Szuster-Ciesielska sporządziła na Twitterze podsumowanie pandemii i ustaleń naukowców dotyczących jej przebiegu oraz skutków. Prowadzi ono do ciekawych wniosków. Niektóre z nich nie są optymistyczne. Poważnym problemem na nadchodzące lata będzie tzw. Long Covid, długotrwałe skutki choroby. O koronawirusie warto sobie przypomnieć choćby z powodu sytuacji w Chinach.

Zapomnieliście już o koronawirusie? Podsumowanie pandemii prof. Szuster-Ciesielskiej wam o nim przypomni

W ostatnich latach na świat spada jedna plaga za drugą. Wszystko zaczęło się od epidemii koronawirusa, po której już nic nie chce być takie samo. Covid-19 przestał interesować opinię publiczną. Na dobrą sprawę nie ma się co dziwić. Teraz wszyscy borykamy się ze skutkami kryzysu inflacyjnego. Równocześnie za naszą wschodnią granicą od roku trwa kolejna barbarzyńska napaść Rosji na Ukrainę.

Nie oznacza to jednak, że koronawirus zniknął. Są powody, by przypuszczać, że jeszcze nam o sobie przypomni. Dlatego warto zwrócić uwagę na podsumowanie pandemii sporządzone przez profesor Agnieszkę Szuster-Ciesielską. Polska wirusolog i immunolog postanowiła podzielić się na Twitterze tym, co po trzech latach wiadomo o koronawirusie SARS-CoV-2, przebiegu epidemii i o jej długotrwałych skutkach.

https://twitter.com/agnieszkaszust3/status/1607376557538181120?

Niektóre wnioski pokrywają się z obserwacjami czynionymi w tym okresie także na łamach Bezprawnika. Trzeba przyznać, że wiele z nich jest dość oczywistych dla każdego, kto ma choćby blade pojęcie o temacie. Prof. Szuster-Ciesielska już na samym początku stawia sprawę jasno.

Po 3 latach pandemii wiemy, że SC2 nie należało i dalej nie należy lekceważyć. To nie przeziębienie i nie grypa. Dotychczas mamy > 650 mln zakażeń i > 6,5 mln zgonów. Z kolei grypa rocznie powoduje od 250 000 do 500 000 zgonów na całym świecie

Powstrzymanie rozprzestrzeniania epidemii w dużej skali było bardzo trudne, lecz wykonalne. Przykładem jest tutaj… Polska, ta z początkowego okresu pandemii. Szuster-Ciesielska porusza także kwestię dość bolesną dla wielu mieszkańców naszego kraju. Początkowy lockdown rzeczywiście zadziałał, pomimo wysokiego kosztu społecznego.

Wiele krajów robiło to przez 2-3 lata poprzez kontrole graniczne, maski, dystans. W Polsce lockdown w 2020 znacząco opóźnił wzrost zakażeń. Jednak ten potencjał został później zaprzepaszczony

Brednie serwowane nam przez antyszczepionkowców okazują się nie mieć nic wspólnego z prawdą

Bardzo łatwo się domyślić, kogo miałem na myśli, wspominając o „bladym pojęciu o temacie”. Warto więc pójść za ciosem i wbić kolejną szpilę w środowiska antymaseczkowe i antyszczepionkowe. Choć ich przedstawiciele będą wierzyć w to, co akurat każe im wierzyć Kreml, to okazuje się, że obydwa te środki ochrony przed koronawirusem spełniły swoją funkcję.

Jedną z najłatwiejszych i dostępnych metod prewencji są maseczki. Wbrew ich przeciwnikom, maseczki nie niszczą zdrowia i spełniają swoją rolę – ograniczają transmisję

Szczepionki p/C19 spełniają swoją rolę – chronią przed ciężką chorobą, hospitalizacją i zgonem. Ta skuteczność była najwyższa w stosunku do szczepu oryginalnego i niestety była przełamywana przez nowo pojawiające się, odmienne warianty. Wciąż jednak są wysoce efektywne

Prof. Szuster-Ciesielska zwraca także uwagę na to, że choć szczepionki przeciwko Covid-19 opracowano w błyskawicznym tempie, to mamy do czynienia z najlepiej dotychczas zbadanymi i opisanymi preparatami w dziejach. Wirusolożka przyznaje, że szczepionki mogą potencjalnie wywołać działania niepożądane, jak dosłownie każdy lek. Jest jednak małe „ale”, które przeciwnicy szczepień skrzętnie pomijają w swojej narracji.

Jak każdy produkt medyczny, szczepionki też mogą wywoływać działania niepożądane, w tym myocarditis. Jednak w porównaniu ze szczepionką mRNA ryzyko zgonu po C19 z powodu myocarditis jest ponad 10-krotnie wyższe

Jakby tego było mało, osoby z poszczepiennym zaszczepienia mięśnia sercowego miały o 92 proc. mniejsze ryzyko zgonu, niż chorujący na Covid-19.

Szuster-Ciesielska duże nadzieje na dalsze ograniczenie transmisji wirusa wiąże z upowszechnieniem się łatwiejszych do stosowania szczepionek wziewnych. Przypomina także, że szczepienie jest w stanie całkowicie zatrzymać transmisję patogenu. Pozwala za to skrócić czas jego rozprzestrzeniania przez osoby zaszczepione i zakażone. Co więcej, szacunki ekspertów wskazują na to, że szczepionki w samym tylko pierwszym roku pandemii mogły uratować nawet 20 milionów istnień ludzkich. Zmniejszyły w tym okresie globalną liczbę ofiar śmiertelnych o 63 proc.

Polskie władze oświatowe aktywnie pomogły koronawirusowi rozprzestrzenić się po społeczeństwie

Podsumowanie pandemii prof. Szuster-Ciesielskiej dotyka także tematu dość wstydliwego dla naszej władzy. Wiemy, jaka grupa społeczna miała największy udział w rozprzestrzenianiu choroby w społeczeństwie.

Okazuje się, że to dzieci w wieku 10-19 lat odegrały największą rolę w transmisji SC2 podczas fal Omicronu, zwłaszcza po otwarciu szkół. Drugie miejsce zajęły dzieci w wieku 0-9 lat. Postawmy wobec tego pytanie – czy szkoły były zabezpieczone przed C19?

Możemy bez trudu odpowiedzieć na to pytanie: nie, nie były. Wręcz przeciwnie: władze oświatowe forsujące błyskawiczne otwieranie szkół aktywnie się przyczyniły do pogorszania sytuacji epidemiologicznej w kraju. Owszem, miały ku temu powód, w postaci ograniczania kosztów społecznych. W tym wypadku chodziło przede wszystkim o protesty rodziców, którzy nie mieli z kim zostawić dziecka. Nie zmienia to jednak faktu, że polska szkoła z nauczaniem stacjonarnym stanowiła doskonały inkubator dla koronawirusa.

Podsumowanie pandemii prof. Szuster-Ciesielskiej zwraca uwagę na poważny problem – tzw. Long Covid

Prof. Szuster-Ciesielska zwraca także uwagę na poważne problemy, które wciąż nas jako społeczeństwo czekają. Podsumowanie pandemii wskazuje nie tylko na skłonność koronawirusa do ulegania mutacjom i względnie krótki okres ochronny zapewniany przez szczepienia. Prawdziwym wyzwaniem dla opieki zdrowotnej jest radzenie sobie z długotrwałymi skutkami choroby, zwłaszcza w przypadku kolejnych reinfekcji.

Długotrwałe konsekwencje zakażenia Covid-19 można wręcz uznać za drugi osobny problem. Nawet 50 proc. zakażonych skarży się na jakiś objaw, który może się utrzymywać nawet przez dwa lata. Jeśli ktoś zetknął się z pojęciem „mgły covidowej”, to chodzi między innymi o nią. Lekarze fachowo nazywają tę przypadłość mgłą mózgową. W USA pocovidowe przypadłości neurologiczne stanowią trzecią wiodącą przyczynę wszystkich zaburzeń neurologicznych. To tylko wierzchołek góry lodowej, jaką w naszym organizmie może zostawić koronawirus.

Ryzyko wystąpienia tzw. Long Covid, a więc wspomnianych długotrwałych dolegliwości, rośnie wraz z kolejnymi zakażeniami koronawirusem. Prof. Szuster-Ciesielska wskazuje równocześnie na brak systemowych rozwiązań tej kwestii.

Pilnie potrzebne są systemowe rozwiązania dla pacjentów z LC. Brak zatwierdzonych terapii oznacza, że chorzy stosują niesprawdzone i drogie metody leczenia wracając do takich opcji jak „filtrowanie krwi”

Xi Jinping postanowił najwyraźniej wdrożyć polski model walki z koronawirusem

Podsumowanie pandemii sporządzone przez prof. Agnieszkę Szuster-Ciesielską to przystępny zbiór wiedzy ze wskazaniem źródeł, z którym warto się zapoznać. Dlaczego jednak powinniśmy sobie przypomnieć o koronawirusie akurat teraz, kiedy zdążyliśmy już odtrąbić koniec pandemii? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w Chinach.

Tamtejsze władze przez ostatnie trzy lata stosowały absurdalnie wręcz drakońską politykę „zero covid”. Objawiała się ona gotowością do zamykania całych dzielnic oraz sanitarną inwigilację obywateli w stopniu niespotykanym w historii cywilizacji. Nic dziwnego: permanentna inwigilacja obywateli za pomocą środków technologicznej opresji to chińska specjalność. Utrzymywanie tak silnych restrykcji tak długo nie mogło się obejść bez szkód dla gospodarki Chin. Wywołały one także coś niespotykanego w Państwie Środka od dawna: masowe protesty.

Chiny postanowiły więc wdrożyć polski model walki z koronawirusem. To ten, w którym nagle znosi się wszystkie dotychczasowe ograniczenia i udaje, że żadnej epidemii od teraz nie ma. Skutków możemy się tylko domyślić. Szacuje się, że mamy teraz do czynienia nawet z milionem infekcji dziennie. Nadplanowe zgony również możemy już zapewne liczyć w milionach.

22 stycznia wypada chiński nowy rok. To z kolei oznacza natężenie podróży zagranicznych przedstawicieli chińskiej diaspory, co sprzyja ponownemu rozsiania koronawirusa po całym świecie. Istnieje więc ryzyko, że możemy mieć do czynienia z rozlaniem się następnej fali zarazy po świecie.