Nie polexit, a polityka energetyczna do 2040. To może być gwóźdź do, zgadywanka, Zjednoczonej Prawicy

Państwo Środowisko Dołącz do dyskusji (22)
Nie polexit, a polityka energetyczna do 2040. To może być gwóźdź do, zgadywanka, Zjednoczonej Prawicy

Koalicja rządząca Polską trzeszczy i trzeszczy, ale jednak się nie rozpada. Jednak właśnie objawił się nowy kryzys. Rząd ogłasza, jak będzie wyglądała polityka energetyczna do 2040 roku. A współpracownicy Ziobry na to: nie wydaje nam się.

Koalicja jakoś przetrwała próbę wprowadzenia „piątki dla zwierząt„, a później awanturę o weto dla unijnego budżetu. Za każdym razem jednak można było mieć przeświadczenie, że niebawem będą kolejne akty tego dramatu (tudzież komedii czy też thrillera politycznego).

I faktycznie – minęło parę tygodni od ostatniej awantury, a mamy nową. Tym razem chodzi o rządowy projekt „Polityki energetycznej Polski do 2040 r.”.

Plan jest ambitny – premier Morawiecki nie ukrywa, że chce zamykać kopanie i odchodzić od węgla. Pomóc w tym na m.in. pierwsza polska elektrownia atomowa. Program będzie kosztować gigantycznie pieniądze – nawet 1 bln 600 mld zł. Jednak dzięki niemu Polska ma stać się czystsza, a nasze powietrze ma przestać być tak zanieczyszczone.

Z jednej strony w tę stronę idzie cały zachodni świat, więc nie powinno być to tak kontrowersyjne. Z drugiej jednak, dla polskiej gospodarki będzie to prawdziwy wstrząs.  Dla polskich górników również, a jak ci protestują, to zwykle rządzący nie mają lekko.

Polityka energetyczna do 2040 to koniec koalicji?

Koszty polityczne transformacji będą więc na pewno bardzo wysokie. Ale czy spowodują kolejny wstrząs w rządzie? Rada Ministrów właśnie ogłosiła, że zatwierdziła „Politykę energetyczną Polski do 2040 r.”. Ale zaraz potem pojawił się internetowy wpis na twitterowym koncie partii Zbigniewa Ziobry.

„Ministrowie Solidarnej Polski nie poparli uchwały” – brzmiał suchy komunikat.

Solidarna Polska uważa, że energetyczna transformacja oznacza spory wzrost kosztów życia dla Polaków – i zapewne się tu nie myli. Politycy partii zwracają też uwagę, że rezygnacja z węgla oznacza większe uzależnienie od gazu. A to z kolei spowoduje, że będziemy musieli się zaopatrywać w ten surowiec od wrogów polskiej prawicy – u Rosjan i Niemców.

Argumenty argumentami, wiadomo jednak, że nie tylko (a może głównie nie o to) tu chodzi. Partia Ziobry jest na wojennej ścieżce z premierem od lat. A na sprzeciwie wobec transformacji można ugrać sporo punktów. Przeciw transformacji będą na pewno górnicy, ale też zwykłe rodziny, obawiające się rosnących kosztów życia.

Czy więc dla Solidarnej Polski będzie to kolejna sprawa „życia lub śmierci”? Politycy związani z Ziobrą już podobnie przedstawiali spór o unijny budżet. Jednak przegrali – Morawiecki postawił na swoim.

Dziś jednak Morawiecki jest zdecydowanie słabszy niż jeszcze w grudniu. Premier od jakiegoś czasu mało pokazuje się publicznie, a prezes Kaczyński głośno wychwala prezesa Orlenu Daniela Obajtka. W tym czasie polityczna Warszawa plotkuje, czy tym samym szef PiS nie namaścił przypadkiem Obajtka na premiera.

Pozostaje pytanie, czy Ziobro wbija kij w szprychy Morawieckiemu, czy jest to już tym razem naprawdę gra na wykończenie premiera. Najbliższe tygodnie będą w polityce niezwykle ciekawe – choć i tak od dawna na nudę nie możemy narzekać.