Pomysł na zamknięcie Śląska przewijał się dzisiaj przez cały dzień w mediach. Został rozdmuchany w tak dużym stopniu, że oficjalne stanowisko musiał zająć rzecznik rządu Piotr Muller. Wydaje się jednak, że własnie mamy idealny moment na pozbycie się Śląska przy aplauzie całej Polski.
Zamknięcie Śląska miało być wynikiem rozprzestrzeniania się koronawirusa na tym obszarze
Minister Zdrowia Łukasz Szumowski na antenie Polsat News powiedział wczoraj, że:
Jeżeli byśmy oddzielili Śląsk i zakażenia koronawirusem w kopalniach od przebiegu epidemii w Polsce, to mielibyśmy już tendencje spadkową.
Zła informacja jest taka, że mamy w tej chwili bardzo wiele dodatnich wyników u górników na Śląsku. Od kilku dni prowadzimy tam bardzo intensywna akcję, badając wszystkich górników.
Można powiedzieć, że gdzieś jest światełko w tunelu, ale musimy bardzo szybko i sprawnie działać na Śląsku, żeby ogniska te nie stały się źródłem zakażeń poziomych. Wtedy możemy spodziewać się, że ten wskaźnik R spadnie poniżej jedności i będziemy mogli powiedzieć, że epidemia powoli słabnie
Momentalnie nakręciło to falę różnych spekulacji, jakie kroki w związku z tym podejmie rząd. Oliwy do ognia dolał rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego, który w radiowym wywiadzie zaznaczył, że możliwe jest sytuacja, w której na pewnych obszarach kraju będą znoszone restrykcje, a na niektórych utrzymywane. Zamknięcie Śląska nie spodobało się prezydentowi Sosnowca, który nie widzi sensu zamykania całego obszaru z powodu górników w kopalniach. Całą sytuację skomentował rzecznik rządu, który wyklucza taką możliwość.
Pojawiające się w mediach doniesienia na temat zamykania dostępu do województwa śląskiego są nieprawdziwe. Apelujemy żeby nie rozpowszechniać fałszywych informacji w tym zakresie.
— Piotr Müller – rzecznik rządu (@PiotrMuller) May 11, 2020
Zamknięcie Śląska nie byłoby niczym dziwnym
Otoczenie kordonem sanitarnym miast i regionów w celu zwalczania epidemii nie byłoby niezwykłe na świecie. Takim kordonem były objęte chińskie prowincje, czy włoska Lombardia. Samo rozwiązanie ma wiele plusów. Zamknięcie całego regionu i otoczenie go kordonem sprzyja wygaszaniu epidemii. A Śląsk to doskonałe miejsce na jej eskalację. Rodziny górnicze mieszkają w tzw. „familokach”.To wielopokoleniowe domy zbudowane pierwotnie dla pracowników kopalń. Mężczyźni, którzy w nich mieszkają codziennie zjeżdżają do szybów kopalnianych, a ich żony, o ile oczywiście pracują, pracują w sklepach, zakładach usługowych. Jedna osoba z domu pracująca w kopalni może zarazić cały dom, a w konsekwencji całe dzielnice. Może to prowadzić do ogromnych ognisk koronawirusa.
Wszystko zaczyna się od tego jednego górnika z rodziny pracującego gdzieś na dole, gdzie nie da się zachować wymogów bezpieczeństwa dotyczącymi odstępów. Wielopokoleniowe rodziny zamieszkujące w jednym domu, czyli to co u Ślązaków jest źródłem ich przywiązania do tradycji i kultury jest jednocześnie czynnikiem, który znacznie sprzyja rozwojowi epidemii.
Zamknięcie Śląska mogłoby prowadzić do jego odcięcia
Utrzymanie tego obszaru kraju kosztuje każdego z nas niebotyczne pieniądze, które nam się nie zwracają. Gdyby zamknąć ten obszar, niedługo później zostałyby zamknięte nierentowne kopalnie. Nie musielibyśmy dokładać się do rozdmuchanych górniczych pensji, trzynastek, czternastek, barbórkowych pieniędzy, deputatów węglowych i całej masie innych przywilejów, których zwykły pracujący nie otrzymuje. Wydobycie węgla jest tak nieopłacalne, że wolimy go importować z każdego kontynentu poza Antarktydą. Raptem miesiąc temu do portu wpłynął statek z Kolumbii wyładowany 120 tysiącami ton węgla. Pomimo tego, że polskie spółki są właścicielami kopalń, wolą brać węgiel z innych państw. Na hałdach w styczniu leżało ponad 6 milionów ton węgla, którego nie ma komu sprzedać. To doskonała okazja na zmianę mentalności na tym obszarze kraju. Czas skończyć z przekonaniem, że śląska kobieta nie musi pracować, bo od tego jest mężczyzna siedzący pod ziemią. Ponadto spełniłyby się marzenia Ruchu Autonomii Śląska, który od lat chce odłączyć Śląsk od Polski.
Ponadto nie musielibyśmy bulwersować na wieść o tym, że działacze PiS z Dolnego Śląska okradają PCK.