Polska giełda akurat jest w stanie zaoferować inwestorom stabilny zysk w dłużej perspektywie
Żeby inwestować w cokolwiek, trzeba mieć na to środki. Trudno powiedzieć, ilu dokładnie Polaków rzeczywiście inwestuje swoje oszczędności. Zeszłoroczny raport "Finanse Polaków" sporządzony przez OPB Ariadna wskazywał, że nadwyżki pieniędzy inwestuje 11 proc. z nas. Zbliżone szacunki publikował w tamtym okresie także serwis inwestomat.eu, skądinąd poparte dość szczegółowymi wyliczeniami. Równocześnie możemy się spotkać z bardziej optymistycznymi sugestiami, w myśl których inwestować może nawet 22 proc. populacji naszego kraju. Słyszeliśmy także rewelacje, że w same kryptowaluty inwestuje 30,9 proc. Polaków. Wszystkie te szacunki i badania – nawet te najsłabiej pokrywające się z rzeczywistością – mają jedną cechę wspólną. Wynika z nich to, że polska giełda nie cieszy się uznaniem krajowych inwestorów niezależnie od tego, ilu by ich naprawdę było.
Ktoś mógłby powiedzieć, że polska giełda jest niczym polska liga w piłce nożnej. Najdelikatniej rzecz ujmując, do światowej czołówki nam wiele brakuje. Tak się jednak składa, że indeks WIG w ostatnim czasie bije rekordy. Przebił już psychologiczną barierę 100 tysięcy punktów. Jakby tego było mało, gdy przyjrzymy się jego zmianom na przestrzeni ostatnich 10 lat, to dostrzeżemy stałą tendencję wzrostową z jednym tylko załamaniem kursu między 2007 a 2008 rokiem oraz okazjonalne i krótkotrwałe korekty.
Perspektywy na zysk wydają się więc całkiem niezłe. Niestety partycypacja Polaków w rodzimym rynku akcji spółek giełdowych jest wręcz mizerna. Wspomniane badanie "Finanse Polaków" wskazuje na 6 proc. udziału spośród większości dostępnych instrumentów finansowych. Inwestomat.eu szacował z kolei, że bezpośrednio kupione akcje i obligacje stanowią niespełna 8 proc. środków finansowych Polaków. Biorąc pod uwagę, że obligacje są zauważalnie popularniejsze, zainteresowanie akcjami prawdopodobnie jest jeszcze niższe.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Czemu więc nie inwestujemy na polskiej giełdzie? Eksperci i komentatorzy wskazują różne przyczyny takiego stanu rzeczy. Znajdziemy wśród nich na przykład stosunkowo niski stan wiedzy naszego społeczeństwa o finansach. Dość oczywistym powodem wydawać się może relatywnie niewysoka stopa zysku względem roztaczanych przed nami alternatyw. Na uwagę zasługuje także brak zaufania do szeroko rozumianych inwestycji finansowych oraz brak tradycji istniejących w innych państwach. Zapewne wszystkie te czynniki stanowią jakiś element składowy. Ja wskazałbym jeszcze jeden: bezpośrednie inwestowanie w akcje jest trudne, skomplikowane i wymagające wysiłku.
Nie kupujemy akcji bezpośrednio, bo po prostu mamy możliwość zainwestować w fundusze, które zrobią to za nas
Akcji nie możemy tak po prostu sobie kupić. Musimy najpierw dysponować rachunek inwestycyjny w domu maklerskim posiadającym licencję Komisji Nadzoru Finansowego. W największym uproszczeniu rzecz ujmując, makler pełni funkcję pośrednika pomiędzy naszymi pieniędzmi a giełdą. Realizuje złożone przez nas zlecenia.
Jeżeli byśmy chcieli samodzielnie podejmować tyle decyzji, na ile pozwala nam prawo, to rzeczywiście musielibyśmy podjąć niemały wysiłek. Musielibyśmy wiedzieć, co właściwie chcemy kupić. Tym samym powinniśmy w teorii mieć przynajmniej blade pojęcie o spółkach, w które akurat planujemy zainwestować. Czy przeciętnego inwestora, którego interesuje względnie rozsądna stopa zysku w perspektywie kilku lat, naprawdę obchodzą konkretne przedsiębiorstwa i ich los? Zapewne nie.
W tym momencie warto się przyjrzeć alternatywom. Jeśli zamierzamy zabezpieczyć nasze finanse i być może trochę na tym zarobić, to mamy konta oszczędnościowe i lokaty. Jeżeli rzeczywiście pomnożyć nasze oszczędności we względnie bezpieczny sposób, to możemy zrobić to samo szybciej, prościej i w sposób zautomatyzowany. Zamiast samemu grać na giełdzie, możemy zainwestować w różnego rodzaju fundusze inwestycyjne, które tak naprawdę zrobią to za nas. Do dyspozycji mamy fundusze ETF o różnym stopniu ryzyka. Możemy także zdecydować się na Indywidualne Konta Emerytalne, a nawet odkładać nieco więcej na starość poprzez Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego.
Życie pisze także inne scenariusze. Może też być tak, że nie mamy nic przeciwko hazardowi: liczy się dreszczyk emocji oraz perspektywa wysokich zysków. Wtedy prawdopodobnie zwrócimy się ku kryptowalutom. Jeżeli myślimy o finansach w bardziej tradycyjny sposób i mamy do dyspozycji jakieś 500 tys. zł, to prawdopodobnie zamiast gry na giełdzie zechcemy zainwestować w nieruchomości.
Wróćmy jednak do funduszy inwestycyjnych. Bardzo dobre wyjaśnienie fenomenu niskiej partycypacji Polaków w grze na giełdzie przedstawił prof. Krzysztof Jajuga:
Rynek kapitałowy nie odgrywa u nas roli tak istotnej, jak choćby w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, gdzie finansowanie gospodarki odbywa się przede wszystkim poprzez giełdę” – podkreśla ekspert. W Polsce dominuje system bankowy, a inwestycje giełdowe często odbywają się pośrednio – przez fundusze inwestycyjne.
Dzisiaj praktycznie każdy z nas ma dostęp do szybkiego i łatwego inwestowania nawet za pomocą aplikacji swoich banków. Możemy także zwrócić się do dedykowanych aplikacji domów maklerskich. Tam też będą nas z pewnością kusiły prostsze rozwiązania prowadzące do pożądanych rezultatów. Tym samym nie mamy się co martwić, że Polacy raczej nie kupują akcji bezpośrednio. Jeżeli już szukać jakiegoś problemu, to będzie nim niski odsetek osób, które faktycznie w cokolwiek inwestują.