Polskie partie lewicowe uczyniły z krytyki przedsiębiorców oręż polityczny. I chyba trochę przesadzają
Przykłady krytyki przedsiębiorców ze strony partii lewicowych w Polsce możemy mnożyć. Oczywiście trzeba przyznać szczerze, że czasami jest ona zupełnie uzasadniona. Członkowie ugrupowań lewicowych mają rację, gdy poddają krytyce patologiczne zachowania niektórych polskich przedsiębiorców – niepłacenie pensji na czas, zmuszanie do nadgodzin, urągające godności warunki pracy, wypychanie pracowników na śmieciówki itp.
Jednak wielu działaczy lewicowych w Polsce zapędza się zbyt daleko. Adrian Zandberg, który zna Danię, kraj skandynawski, powinien wiedzieć, że wywoływanie wojny pomiędzy ugrupowaniami lewicowymi i przedsiębiorcami, nie przybliża nas do modelu nordyckiego w żadnym stopniu. Wspomniany członek partii Razem nazbyt często także (nie neguję tego, że może mieć dobre intencje) zrównuje wielkich bogaczy i milionerów, których w Polsce nie jest aż tak dużo, ze zwykłymi właścicielami firm rodzinnych i mikroprzedsiębiorstw, którzy chcą po prostu uczciwie wykonywać swoją pracę.
Przedstawiciele partii lewicowych w Polsce często także wywołują wojnę pomiędzy pracownikami i przedsiębiorcami, która nie prowadzi do niczego dobrego. W krajach skandynawskich partie lewicowe nigdy nie pozwoliłyby sobie na tak ostentacyjne krytykowanie właścicieli firm, którzy jakby nie było, są filarem gospodarki.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Jak to wygląda w Danii, Szwecji czy Norwegii?
Wielu często ma wrażenie, że partie lewicowe w Polsce idą w stronę, która nie jest oczywista dla ich odpowiedników w krajach Zachodu, a szczególnie w Skandynawii. W Norwegii, Szwecji czy Danii od wielu lat mamy do czynienia z próbami łączenia tzw. welfare state (pomocy socjalnej i regulacji) z wymogami efektywności, zaufania do rynku, równowagi między regulacjami i współpracą z sektorem prywatnym.
Lewica skandynawska dąży zatem do rozmów z przedsiębiorcami i chce włączać ich do dialogu socjaldemokratycznego, a nie celować w nich swoje polityczne działa i często także obrzucać ich błotem, tak jak to ma miejsce w Polsce.
Ta idea solidarności w krajach skandynawskich jest ugruntowana od wielu lat i nie jest w żaden sposób konfrontacyjna – ani w stosunku do przedsiębiorców, ani pracowników. Niestety, polskie partie lewicowe albo tego nie wiedzą, albo nie chcą wiedzieć.
Przedstawiciele socjaldemokratycznych partii lewicowych w Skandynawii naprawdę chcą dla przedsiębiorców dobrze
W Danii nawet przedstawiciele Zielonej Polityki – partii Alternativet nie wyrażają konfrontacyjnych względem przedsiębiorców zdań. Wręcz przeciwnie, w programie tej partii znajdziemy jak najbardziej probiznesowe i proprzedsiębiorcze postulaty:
W Danii istnieje potrzeba stworzenia znacznie silniejszej kultury przedsiębiorczości i biznesu, która będzie przydatna dla społeczności. Małe firmy mogą stać się dużymi firmami. Oddajmy więc hołd małym, ekologicznym pionierom, którzy każdego dnia podążają pod prąd, i dajmy im realną szansę na przejęcie inicjatywy.
Także norweska, socjaldemokratyczna partia Arbeiderpartiet chce, aby przedsiębiorcy w Norwegii czuli się bezpiecznie, mieli przewidywalne warunki działalności i budowali norweski dobrobyt:
Będziemy dążyć do zapewnienia większej przewidywalności dla sektora biznesowego i wdrożenia dynamicznej polityki gospodarczej, która promuje tworzenie wartości, ułatwia rentowne inwestycje prywatne i wspiera rozwój bardziej elastycznego sektora biznesowego.
Czy wyobrażamy sobie tego typu słowa z ust Adriana Zandberga, Anny Marii Żukowskiej, lub nawet Włodzimierza Czarzastego? Raczej nie.
Jakie z tego wnioski płyną dla polskiej lewicy?
Zdaję sobie sprawę, że przenoszenie realiów skandynawskich na polski grunt może być w pewnych momentach kontrproduktywne. Jednak nie zmienia to faktu, że polska lewica często źle kierunkuje swoje działania. Niestety, za dużo jest w jej działalności problemów światopoglądowych (które są ważne, ale nie wiem, czy najważniejsze dla polskich obywateli), a za mało rozwiązań, które miałyby na celu ucieranie konsensusu wśród pracowników, pracodawców, związków zawodowych i przedstawicieli firm w Polsce, co w dłuższej perspektywie poprawiłoby jakość życia obywateli w naszym kraju.
To sprawia, że lewica w Polsce coraz częściej zamiast rozwijać się, buksuje lub nawet kurczy się, co oczywiście nie jest dobre dla sceny politycznej, która potrzebuje wielu filarów, na których może się oprzeć.