Chińczycy uwielbiają luksusowe towary z Europy – to żadna nowość. Do topowych marek z Francji czy Niemiec zdążyli się już jednak przyzwyczaić. Polska Agencja Inwestycji i Handlu przekonuje więc, że teraz szansę mają mniejsze manufaktury z Polski, zwłaszcza te produkujące biokosmetyki. Pierwsze firmy już podpisały z Chińczykami intratne kontrakty.
Polskie kosmetyki radzą sobie coraz lepiej w Państwie Środka. Tylko w tym roku długookresowe umowy na dostawy produktów do Chin podpisały dwie firmy z Polski – Miraculum oraz Be Organic. Jak podaje PAIiH, w trakcie negocjacji są jeszcze dwa duże kontrakty.
Na pewno jest o co walczyć. – Popyt na kosmetyki w Chinach rośnie w ostatnich latach w tempie dwucyfrowym i trend powinien się utrzymać – mówił Polskiej Agencji Prasowej szef biura PAIiH w Szanghaju Andrzej Juchniewicz.
Polskie firmy kosmetyczne, które wchodzą na rynek chiński są w stanie zwiększyć wartość sprzedaży w ciągu roku nawet o 1000 proc. – zaznaczył.
Polskie kosmetyki w Chinach. „Naturalność” ma znaczenie
Eksperci radzą jednak polskim firmom, by mierzyły siły na zamiary. Andrzej Juchniewicz podkreśla, że na razie polskie marki kosmetyczne nie mogą konkurować z najlepszymi (i najdroższymi) firmami z Francji, Włoch czy Niemiec.
Można jednak przekonać Chińczyków do polskich produktów ze średniej półki.
– Skończyły się czasy, gdy Chińczycy kupowali produkty masowe. Dziś chcą się wyróżnić, więc poszukują kosmetyków czy środków do pielęgnacji definiujących ich osobowość np. z innych krajów i mniejszych manufaktur – zauważa ekspert.
Jak dodaje, polskie produkty zdążyły sobie wyrobić już pewną markę w Państwie Środka – jako właśnie te bardziej naturalne oraz wykonane z ekologicznych składników. Poszukiwane są na przykład maseczki do twarzy, cienie, szminki, płyny do kąpieli, produkty do higieny intymnej czy też kosmetyki dla dzieci z napisem „made in Poland”.
Oczywiście każdy, kto kiedykolwiek próbował wejść na rynek chiński wie, że nie jest to droga łatwa, prosta i przyjemna. Rynek jest hermetyczny, nie wspominając już o biurokratycznych barierach, które trzeba przejść. Juchniewicz szacuje, że wprowadzenie na rynek tylko jednego produktu kosztuje przynajmniej kilka tysięcy euro.
Ale można obejść nieco wysokie koszty oraz biurokrację, na przykład decydując się na początku na sprzedaż jedynie online. Polski ekspert poleca tu na przykład platformę Tmall.hk, która powstała właśnie dla zagranicznych marek kosmetycznych.
Pewnie polskie produkty nigdy nie będą tka popularne w Chinach, jak te chińskie w Polsce. Ale kto wie, może naturalne polskie kosmetyki staną się niebawem prawdziwym hitem w Państwie Środka?