Jeżeli nie będziemy mieli edukacji seksualne w szkole, to młodzież będzie zdana na pornografię oraz, jak się okazuje, Biedronkę. Na sklepowych półkach dyskontu znajdziemy książkę pod tytułem „Relacje, płeć oraz seks – czyli wszystko, o czym chcesz pogadać, a nie wiesz jak”. Nie byłby to może zły pomysł, gdyby nie jeden szczegół. Poradnik o seksie z Biedronki zawiera treści, które można określić mianem pornograficznych. To z kolei potencjalne przestępstwo.
Biedronka przez przypadek pokazała, jak nie prowadzić oddolnej edukacji seksualnej
Według popularnego porzekadła piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami. Pasuje ono idealnie do pewnej książki, którą sprzedaje teraz Biedronka. Internautka korzystająca w serwisie X z profilu „Sie_Nie_Spinaj” nagłośniła w czwartek pozycję pod tytułem „Relacje, płeć oraz seks – czyli wszystko, o czym chcesz pogadać, a nie wiesz jak”. Autorami nie są Polacy. Napisali ją Erika Moen oraz Matthew Nolan.
Już na pierwszy rzut oka bardziej wyczulonym osobom może przeszkadzać słowo „seks”. Równocześnie jednak długa litania powodów, dla których potrzebujemy edukacji seksualnej w szkołach to materiał na osobny felieton. Jeżeli młodzież nie będzie miała dostępu do informacji zgodnych z wiedzą naukową, to dostarczy im jej ktoś inny. Najczęściej będzie to pornografia albo rówieśnicy. Poruszanie tematu dojrzewania, płci, relacji oraz chorób przenoszonych drogą płciową również brzmi jak całkiem niezły pomysł. Nawet jeśli naszym rodzimym konserwatystom bardzo to nie w smak.
W tym przypadku mamy jednak dwa poważne problemy. Przede wszystkim, poradnik o seksie z Biedronki został zilustrowany. Część rysunków przedstawia narządy płciowe w trakcie czynności seksualnych. Bynajmniej nie mamy do czynienia z czysto technicznymi rycinami, które być może kojarzymy z lekcjami biologii.
Jakby tego było mało, książka zawiera także porady „do wypróbowania”. Jeżeli ktoś w tym przypadku pomyśli sobie, że „znowu jacyś lewacy chcą uczyć dzieci masturbacji”, to tym razem wcale nie odkleił się od rzeczywistości. Prawdę mówiąc, poradnik o seksie z Biedronki zawiera nie tylko porady tego typu, ale także dotyczące bardziej niestandardowych technik erotycznych, w tym także z wykorzystaniem zabawek. W tym momencie pragnę przypomnieć o ilustracjach. Znajdziemy je także w tych fragmentach. Razem daje nam to mieszankę iście wybuchową.
Ktoś mógłby się zastanawiać, czemu zadeklarowany zwolennik wprowadzenia edukacji seksualnej uwziął się akurat na poradnik o seksie z Biedronki. Mógłbym długo się rozwodzić nad tym, jak bardzo estetyka tej konkretnej książki przekracza granice wulgarności, która przynosi więcej szkody niż pożytku. Należałoby także dodać rozważania nad wpisywaniem się zagranicznej perspektywy w polską wrażliwość. Nie o to jednak mi chodzi.
Poradnik o seksie z Biedronki może narobić większych szkód, niż by się to na pierwszy rzut oka wydawało
Jest dużo poważniejsza sprawa, którą warto poruszyć. Tak się bowiem składa, że kodeks karny zawiera bardzo konkretne przepisy, które poradnik o seksie z Biedronki mógłby łamać. Mowa o art. 200 §3 oraz 202 §1 przywołanej ustawy.
§ 3. Kto małoletniemu poniżej lat 15 prezentuje treści pornograficzne lub udostępnia mu przedmioty mające taki charakter albo rozpowszechnia treści pornograficzne w sposób umożliwiający takiemu małoletniemu zapoznanie się z nimi, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 1. Kto publicznie prezentuje treści pornograficzne w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Czy mamy rzeczywiście do czynienia z treścią pornograficzną? Ustawodawca nie pokusił się co prawda o stworzenie definicji legalnej, ale prawnicy wyróżniają kilka przesłanek. W tym przypadku ilustracje ukazują ludzkie organy w ich funkcjach seksualnych. Poradnik w tych konkretnych fragmentach skupia się akurat na technicznych aspektach płciowości i życia płciowego. Do tego intencją autorów nie jest może bezpośrednie wywołanie seksualnego podniecenia u odbiorcy, ale zachęta do skorzystania z porad już jak najbardziej jest. Co istotne: rysunkowa pornografia to zdaniem ustawodawcy wciąż pornografia.
Przed pierwszym z zacytowanych przeze mnie przepisów można się jeszcze jakoś wybronić. „Sie_Nie_Spinaj” zauważyła, że poradnik seksualny z Biedronki jest skierowany do osób powyżej 15 roku życia. Na okładce jednak takich oznaczeń nie ma. Większym problemem jest ulokowanie takiej książki na sklepowej półce.
Nie bez powodu pisemka erotyczne były pakowane w specjalną czarną folię. Chodziło o to, by przypadkiem po treści pornograficzne nie sięgnął ktoś, kto tego nie chce. W obydwu przypadkach ryzyko takiej kwalifikacji prawnej nie jest wielkie, ale nie jest też zerowe. Prawdopodobnie jesteśmy też na przednówku kolejnej ogólnopolskiej moralnej paniki w social media w wykonaniu czołowych polityków.
Bardzo możliwe, że Biedronka po prostu nie zdawała sobie sprawy z treści znajdującej się w książce. Na okładce nagich ludzi oraz narządów płciowych nie ma. Nie ma więc sensu czepiać się dyskontu. Na przyszłość sieć powinna jednak uważać, co sprzedaje.