Pracownicze Plany Kapitałowe to jeden z lepszych pomysłów emerytalnych ostatnich trzech dekad
Na dobrą sprawę nie ma się co dziwić, że Polacy mają dość ograniczone zaufanie do emerytalnych pomysłów kolejnych rządów. Wszystko za sprawą niefortunnego zamieszania z OFE, które wyryło się w społecznej percepcji w taki sposób, że do dzisiaj myśli się, że przyszli emeryci zostali oskubani ze swoich pieniędzy. Czasy się jednak zmieniają i obecnie mamy do dyspozycji inne instrumenty emerytalne.
Jednym z nich są Pracownicze Plany Kapitałowe. Działają one w taki sposób, że pracownik odkłada dodatkowe 2-4 proc. swojego wynagrodzenia. Do tego pracodawca dokłada ze swoich pieniędzy kolejne 1,5-4 proc. Państwo dokłada na "dzień dobry" 250 zł, a później może dorzucić do puli tzw. opłatę roczną. wynoszącą 240 zł. Możemy z niej skorzystać, o ile w ciągu roku odłożymy w ten sposób dostatecznie dużo pieniędzy. W 2025 r. jest to kwota 979,86 zł. Jeżeli pracujemy przez cały rok i nie zrezygnowaliśmy z uczestnictwa w PPK, to nie mamy się czym przejmować.
Warto także wspomnieć, że PPK prowadzi obecnie 16 instytucji, wśród których znajdziemy towarzystwa funduszy inwestycyjnych i powszechne towarzystwa emerytalne. Zgromadzone środki są dodatkowo inwestowane. Rodzaj instrumentów jest uzależniony od wieku danego pracownika. Co do zasady, im jesteśmy starsi, tym większa część środków przeznaczona jest na bezpieczne inwestycje w rodzaju obligacji skarbowych. Im jesteśmy młodsi, tym więcej pieniędzy dana inwestycja przeznaczy na nieco bardziej ryzykowne inwestycje, które mogą przynieść nam większy zwrot.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Ten sposób odkładania na emeryturę jest zaskakująco wręcz opłacalny. Koniec końców otrzymujemy zauważalnie więcej pieniędzy, niż wpłacamy z własnego wynagrodzenia. W niektórych przypadkach wyraźne zyski z PPK mogą zauważyć pracownicy przystępujący do nich dopiero po 60-tce. Wspomniany na początku brak zaufania spowodował jednak, że na początku mieliśmy do czynienia z falą rezygnacji z PPK. W 2024 r. korzystało z nich 49,23 proc. ogółu pracowników, co jest mimo wszystko całkiem niezłym wynikiem, jak na system zasadniczo dobrowolny. Dlaczego "zasadniczo"? Ponieważ co 4 lata następuje automatyczny zapis z powrotem obejmujący tych pracowników, którzy zdążyli zrezygnować.
Powrót do PPK wystarczy złożenia pracodawcy stosownego oświadczenia
Cztery lata to całkiem sporo czasu. Być może przeliczyliśmy sobie wszystko na spokojnie i doszliśmy do wniosku, że uczestnictwo ostatecznie się nam opłaca? W końcu z upływem lat pracownicy zaczynają jednak myśleć o swoich emeryturach. Na szczęście możemy się zdecydować na powrót do PPK w każdej chwili. Procedura jest zaś banalna.
Dosłownie w każdym momencie możemy zadeklarować swojemu pracodawcy, że chcemy jednak uczestniczyć w PPK. W tym celu składamy mu wniosek o dokonywanie wpłat. To pracodawca musi dopełnić wszystkich niezbędnych formalności. My nie musimy w tej sprawie robić nic więcej.
Kiedy nasze pieniądze trafią do PPK? Jak to zwykle w takim przypadku bywa, pracodawca ma czas na przekazanie wpłaty instytucji finansowej, z którą zawarł umowę na prowadzenie, do 15 dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym otrzymaliśmy wynagrodzenie. Powrót do PPK w lipcu przed lipcowymi wypłatami sprawi, że następna wpłata nastąpi najpóźniej 15 sierpnia.
Co szczególnie istotne: powrót do PPK nie wiąże się z żadnymi przykrymi konsekwencjami. Nie musimy się martwić o żadne kary umowne czy czasowe odebranie nam możliwości korzystania z dopłaty od państwa.
Teoretycznie możemy też po prostu poczekać na następny autozapis do PPK. Wówczas wpłaty z naszego wynagrodzenia zostaną uruchomione na takich samych zasadach. Problem jednak w tym, że następny taki autozapis będzie miał miejsce dopiero w 2027 r. Nasze deklaracje o rezygnacji z uczestnictwa wygasną wówczas wraz z końcem lutego. Nie ma najmniejszego sensu czekać aż półtora roku.