Jak Kanada uczy nas, czego nie robić ze starością
Dzisiejsza Kanada to miejsce, gdzie jeden na każde 20 zgonów to już eutanazja. Na samym czele jest Quebec, gdzie w 2023 eutanazja odpowiadała za 7,2% wszystkich zgonów. Ta francuskojęzyczna prowincja odpowiada za 36,5% wszystkich eutanazji w Kanadzie, mimo że mieszka tam mniej niż 25% populacji kraju. Inne prowincje również nie próżnują. Kolumbia Brytyjska „nieco” w tyle – eutanazja to „tylko” 6,1% wszystkich zgonów.
Kanada nie jest oczywiście jedynym krajem na świecie, gdzie eutanazja jest dostępna. Pierwszym krajem, który ją zalegalizował, była Holandia – i to w 2002 roku. Kraj ten osiągnął jednak taki procent eutanazji jako wszystkich zgonów dopiero w 2024 roku – po 22 latach, a Kanada już po zaledwie siedmiu.
Kiedy w 2016 roku Kanada legalizowała eutanazję, miało to być rozwiązanie ostateczne – dla umierających, cierpiących, bez nadziei na poprawę. W pierwszym roku funkcjonowania „innowacji”, skorzystało z niej 1018 osób. Przez pierwsze sześć lat liczba ta rosła co najmniej 30% rocznie. Dopiero w 2023 tempo wzrostu spadło do 15,8%, kiedy to ponad 15 tys. Kanadyjczyków poddało się eutanazji.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Co się stało? Ano to, co zawsze się dzieje, gdy zaczynamy przesuwać granice. Najpierw była "rozsądnie przewidywalna śmierć", potem Sąd w Quebecu powiedział, że to za restrykcyjne. Potem wprowadzono drugą przesłankę (tzw. Track 2) - procedury dla osób, które wcale nie umierają. W planach jest rozszerzenie także na choroby psychiczne.
Kto tak naprawdę korzysta z "wyboru"?
Obecne kanadyjskie prawo pozwala na eutanazję osobom spełniającym minimalne kryteria: bycie pełnoletnim, posiadanie "poważnej i nieuleczalnej choroby" oraz doświadczanie "nieznośnego cierpienia". Nie wymaga się już, aby śmierć była bliska. W 2023 roku 95,9% eutanazji to umierający, reszta to nieuleczalnie chorzy. Mediana wieku poddających się eutanazji wyniosła 77,6 lat.
Szczególnie alarmujące są dane o drugiej przesłance. Spośród osób nieuleczalnie chorych, które skorzystały z eutanazji, 47% zgłaszało "izolację lub samotność" jako przyczynę cierpienia. Niemal połowa czuła się "ciężarem" dla innych. Osoby korzystające z Track 2 to przede wszystkim ludzie żyjący w ubóstwie - 61% stanowią kobiety, większość ma niskie dochody, a mniej niż połowa otrzymała wsparcie zdrowotne lub społeczne.
Czytając te liczby, zadaję sobie pytanie: czy to jest "wybór", czy może systemowa porażka? Gdy państwo łatwiej zapewnia śmierć niż realne wsparcie i opiekę, czy to jeszcze wolna wola? Historia oczywiście zna udokumentowane przypadki jednoznacznych nadużyć funkcjonującego systemu „pomocy” państwowej – z poddaniem się eutanazji po przeniesieniu seniora do domu opieki wbrew jego woli włącznie.
Gdy demografia staje się problemem do "rozwiązania"
A teraz czas na naprawdę straszne perspektywy. Kanada, jak cały Zachód, starzeje się w tempie, którego historia nie widziała. Do 2074 roku 32% Kanadyjczyków będzie miało ponad 65 lat. Populacja 85+ wzrośnie z 900 tysięcy do 4 milionów.
Niska dzietność, starzenie się społeczeństwa – nie będzie zatem zdziwienia, że rosną także koszty opieki nad seniorami. W takiej Kanadzie wydatki w tym zakresie mają wzrosnąć z 29,7 miliarda dolarów w 2019 roku do 58,5 miliarda w 2031 roku. Przez te wszystkie lata ponad 490 miliardów dolarów.
My też, Europa, Polska, szykujemy się na demograficzną katastrofę. Do 2050 roku w 22 z 27 krajów UE zmniejszy się populacja w wieku produkcyjnym. Populacja Polski ma wynieść w 2060 roku zaledwie 26,7 miliona. I będziemy mieli dokładnie te same pokusy. "Popatrzcie na koszty opieki", "Pomyślcie o młodym pokoleniu", "To przecież ich wybór". Będą głosy, żeby "rozwiązać problem demograficzny" kanadyjskim sposobem.
Moralny upadek państwa
W obliczu takich wydatków, niestety nie dziwi mnie, że eutanazja staje się atrakcyjna ekonomicznie dla rządzących. Chyba nie muszę się rozpisywać nad tym, że podanie środka „eutanazol” jest o wiele tańsze niż pobyt w domu opieki. Ta różnica kosztów tworzy wręcz systemową presję na promowanie eutanazji wśród najsłabszych członków społeczeństwa. Nie trzeba być ekspertem, aby wiedzieć, że jeśli doprowadzamy do sytuacji, w której eutanazja jest łatwiej dostępna niż opieka zdrowotna, to w pierwszej kolejności uderzy to w tych na samym dole.
Istnieje realne ryzyko, że gdy koszty opieki nad starszymi, chorymi i niepełnosprawnymi staną się nie do udźwignięcia, politycy zaczną postrzegać eutanazję jako rozwiązanie budżetowe. To absolutnie niedopuszczalne. Oddanie państwu władzy nad ludzkim życiem, zwłaszcza w kontekście nacisków ekonomicznych, to droga donikąd.
Starość, choroba i niepełnosprawność są naturalną częścią ludzkiej kondycji. Każde życie ma nienaruszalną godność, niezależnie od wieku, stanu zdrowia czy zdolności do "produktywnego" funkcjonowania w społeczeństwie. Państwo, które zaczyna zachęcać swoich najsłabszych obywateli do śmierci zamiast zapewniać im godną opiekę, traci według mnie jakiekolwiek moralne podstawy.