Prezenty stanowią nierzadko kość niezgody pomiędzy byłymi partnerami. Czy po rozstaniu można od osoby obdarowanej skutecznie żądać zwrotu?
A więc stało się i odchodzisz…
Kto czytał książkę Małgorzaty Potockiej Obywatel i Małgorzata, wie o dotkliwych stratach materialnych, jakie aktorka wyrządziła na pożegnanie swemu niewiernemu ukochanemu, którym był słynny muzyk Grzegorz Ciechowski. Artyści chyba jednak doszli do porozumienia, bo sprawa nie skończyła się w sądzie. Zupełnie inaczej od strony prawnej przebiegło rozstanie Doroty Rabczewskiej i Emila Haidara. Byli narzeczeni spotkali się bowiem w sądzie. Popularna Doda nie zamierzała zwrócić Haidarowi pierścionka zaręczynowego. Co więcej, domagał się on także zwrotu innych prezentów, jakie wręczył piosenkarce. Sąd zasądził zwrot pierścionka (którym to pierścionkiem za 200 tys. zł najpewniej nasycił się Skarb Państwa), ale oddalił powództwo w pozostałej części. Bowiem wręczenie pierścionka zaręczynowego w naszej szerokości geograficzno-kulturowej jest wyrazem dążenia do zawarcia małżeństwa. Zatem jeśli w międzyczasie coś się popsuje, pierścionek należy zwrócić. Ale prezenty urodzinowe, imieninowe, walentynkowe, czy po prostu wręczone bez szczególnej okazji, nie podlegają zwrotowi z powodu rozstania.
Rażąca niewdzięczność? A może pożyczka?
Kodeks cywilny dopuszcza możliwość odwołania darowizny ze względu na rażącą niewdzięczność obdarowanego. W doktrynie i orzecznictwie przyjmuje się, że rażącą niewdzięczność rozpatruje się w kontekście charakteru stosunku osobistego łączącego darczyńcę z obdarowanym. Można więc z tego wyinterpretować możliwość odwołania darowizny na przykład w razie zdrady, jakiej dopuściła się strona obdarowana. W praktyce jednak bardzo trudno to udowodnić przed sądem. Strona niewierna może bronić się otwartym charakterem związku czy przebaczeniem, które wyłącza możliwość odwołania darowizny. Dlatego przebaczajmy z głową, bo na gruncie prawa cywilnego przebaczenia odwołać się nie da.
Skoro nie udało się udowodnić rażącej niewdzięczności, to może powiedzmy przed sądem, że to nie była darowizna, tylko pożyczka? Ale to też trudno udowodnić. Bo i tu sąd bada, jaki stosunek łączył rzekomego pożyczkobiorcę z rzekomym pożyczkodawcą. Przykładowo prezenty i wydatki na młodą kochankę już raz w majestacie prawa zostały przez sąd uznane za wpisane w charakter związku.
Prezenty świadczeniem nienależnym?
Kilka lat temu w Gdańsku sąd nakazał kobiecie zwrot podarowanych pieniędzy po rozstaniu z partnerem. Mężczyzna wręczył jej 280 tys. zł na spłatę byłego małżonka oraz spłatę kredytu zaciągniętego w poprzednim związku. Pani się rozwiodła, kupiła za te pieniądze nieruchomość i ani myślała wyjść za jakże hojnego pana. Ten uznał to za świadczenie nienależne. Jego zdanie podzielił sąd, gdyż jak stanowi art. 410 § 2 Kodeksu cywilnego:
Świadczenie jest nienależne, jeżeli ten, kto je spełnił, nie był w ogóle zobowiązany lub nie był zobowiązany względem osoby, której świadczył, albo jeżeli podstawa świadczenia odpadła lub zamierzony cel świadczenia nie został osiągnięty, albo jeżeli czynność prawna zobowiązująca do świadczenia była nieważna i nie stała się ważna po spełnieniu świadczenia.
Mimo wszystko zalecam daleko posuniętą ostrożność w takich inwestycjach. Zasądzenie pieniędzy przez sąd to jedno, a odzyskanie ich to drugie. Niewykluczone, że w takiej sytuacji pomoże Ci komornik sądowy. Chyba że druga strona zdążyła już pieniądze wydać, ukryć, stracić, rozdać. Nie wróżę wtedy sukcesu w odzyskaniu ich.