Zawrotną karierę zrobił w internecie news, że w ustawie o zawodzie farmaceuty przyjęto klauzulę sumienia dla aptekarzy, która pozwoli im odmawiać sprzedaży prezerwatyw. Szkopuł w tym, że nic takiego Sejm nie uchwalił.
O aspektach prawnych dotyczących przepisów ustawy o zawodzie farmaceuty napisałem już w Dziennik.pl. W największym skrócie: osoby twierdzące, że farmaceuci będą mogli odmawiać sprzedaży „gumek”, powołując się na klauzulę sumienia, nie doczytały przepisów ustawy. To, najzwyczajniej w świecie, nieprawda. Warto za to bliżej się przyjrzeć okolicznościom powstania tej plotki.
Prezerwatywy nadal będą dostępne w aptekach
W lipcu 2019 r. rząd skierował do konsultacji publicznych projekt ustawy o zawodzie farmaceuty. W sierpniu 2019 r. opinię do tego projektu złożyło Ordo Iuris. Zaproponowało ono, by w ustawie znalazła się klauzula sumienia, stanowiąca, że farmaceuta może odmówić wykonania usługi farmaceutycznej, jeśli jej wykonanie jest niezgodne z jego sumieniem, chyba że odmowa mogłaby spowodować nagłe zagrożenie życia lub nagłe zagrożenie zdrowia pacjenta. Pomysł ten, najdelikatniej mówiąc, nie spotkał się z uznaniem w rządzie. Do Sejmu skierowano projekt ustawy bez klauzuli.
Wówczas w skrajność postanowili popaść politycy Lewicy. Zaproponowali oni, by w ustawie wprost wpisać, że nie ma w niej klauzuli sumienia dla farmaceutów. Większość sejmowa jednak uznała – całkiem niegłupio – że nie ma potrzeby tego wpisywać w ustawie, że czegoś nie będzie, skoro tego po prostu nie ma. Rozżaleni politycy uznali więc – nie wiem, na ile szczerze – że odmowa uwzględnienia ich postulatów oznacza, iż klauzula sumienia będzie. O swych obawach zaczęli informować media.
Tak też powstał tekst w „Polityce”, w którym wskazano – całkowicie wbrew brzmieniu uchwalonej już ustawy o zawodzie farmaceuty – że aptekarz będzie mógł odmówić sprzedaży prezerwatyw. Temat szybko podchwyciły inne media. Na czołówkach największych polskich portali internetowych straszono, że „gumek” już nie będzie w aptekach. Na Instagramie i Tik-Toku młodzi ludzie zaczęli się organizować, by… zastrajkować przeciwko rzekomo przyjętym przepisom. Prawem farmaceutycznym zaczęli interesować się sportowcy, celebryci, aktorzy i piosenkarki. Większość osób wyrażała swe oburzenie, że zły rząd postanowił ograniczyć Polakom dostęp do antykoncepcji.
Klauzula sumienia vel klauzula ogumienia
I w takich przypadkach – przyznaję szczerze – jestem bezradny. Zajmuję się prawem farmaceutycznym od 6 lat, wczytuję się w ustawy, ale pierwszy z brzegu celebryta może mnie „zaorać”, bo wystarczy, że wrzuci link do tekstu z „Polityki” lub omówienia w Onecie, a już większość ludzi jest przekonana, że lada moment Jarosław Kaczyński nie dość, że nie pozwoli sprzedawać prezerwatyw, to osobiście będzie ludziom odbierał „gumkowe” zapasy.
Ktoś, kto wymyślił stwierdzenie, że prawda obroni się sama, musiał nie znać potęgi mediów społecznościowych. Aby napisać, że rząd ogranicza dostęp do „gumek”, potrzeba 5 minut. Ja z kolei, by przeanalizować kilkudziesięciostronicową ustawę, porozmawiać z ekspertami, przejrzeć orzecznictwo – potrzebuję 5 godzin. I doskonale wiem, że nieprawdziwe wpisy przeczytają tłumy, zaś rzetelna informacja jest mniej atrakcyjna, a co za tym idzie – wzbudzi mniejsze zainteresowanie.
Co do samej klauzuli sumienia (która można by śmiało nazywać klauzulą ogumienia) i związanej z nią odmową sprzedaży prezerwatyw to, co może niektórych zdziwić, istnieje ona w praktyce od kilkudziesięciu lat. Wiadomo bowiem, że w aptekach sieciowych można było, można teraz i zawsze będzie można kupować wyroby antykoncepcyjne (jeśli jeden sprzedawca odmówiłby wydania, to obok będzie stał drugi, który nie będzie z tym miał problemu). Kłopot mógłby dotyczyć małych aptek, często na wsiach lub w małych miasteczkach, w których właściciel placówki jest przeciwny antykoncepcji. Szkopuł w tym, że już teraz przecież aptekarz może nie kupować prezerwatyw, a wtedy – skoro nie ma ich na stanie – także nie będzie ich sprzedawał.