Program „Mój rower elektryczny” wraca. Szkoda, że nie uwzględnia zwykłych jednośladów

Podatki Środowisko Transport Dołącz do dyskusji
Program „Mój rower elektryczny” wraca. Szkoda, że nie uwzględnia zwykłych jednośladów

Pamiętacie program Mój rower elektryczny? Chodziło o dofinansowanie zakupu takich pojazdów dla każdego chętnego. Dofinansowanie teoretycznie może ruszyć jeszcze w tym roku. Obejmie zarówno typowe rowery elektryczne, jak i specjalistyczne rowery cargo. Być może tym razem uda się ten program uruchomić. Wciąż aktualne pozostaje pytanie: czemu nie dofinansowywać zakupu normalnych rowerów bez własnego napędu?

Jeśli ktoś liczył na dofinansowanie zakupu roweru elektrycznego, to prawdopodobnie się w końcu doczeka

Należy pochwalić upór Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Program Mój rower elektryczny wyszedł pod koniec lutego z etapu konsultacji społecznych i wiele wskazuje na to, że jednak zostanie uruchomiony. Przypomnijmy: chodzi o dofinansowanie zakupu roweru elektrycznego, w tym także rowerów cargo. W pierwotnej wersji można było otrzymać nawet 5000 do 9000 zł. Teraz spodziewana kwota dopłat z pewnością spadła, bo okrojono budżet całego programu.

Nie zmienia to jednak faktu, że NFOŚiGW spodziewa się, że program Mój rower elektryczny ruszy jeszcze w tym roku. Wygląda na to, że dofinansowanie ścięto równo o połowę. Przypomnijmy: według obecnych założeń na zakup klasycznego roweru elektrycznego otrzymać mamy do 2500 zł, a na rowery cargo albo wózki rowerowe do 4500 zł.

Siłą rzeczy wciąż zachowano pewne ograniczenia dotyczące rodzaju zakupionego jednośladu. Trzeba przyznać, że nie zmieniły się jakoś bardzo od czasów pierwotnej propozycji programu. Pojazd nie będzie mógł umożliwiać jazdy bez pedałowania. Nie będzie mógł także rozwijać prędkości powyżej 25 km/h ani posiadać silnika przekraczającego dopuszczalne normy mocy. Z programu wykluczono także rowery transportowe bez zintegrowanej przestrzeni ładunkowej, a więc korzystające ze specjalnej przyczepy.

Od samego początku byłem zwolennikiem Mojego roweru elektrycznego. Jest to jakaś forma ułatwienia życia współobywatelom. Niektórych z nich rzeczywiście może się w ten sposób przekonać do ograniczenia korzystania z samochodu. W końcu na krótsze trasy taki jednoślad może się okazać w zupełności wystarczający. To z kolei w teorii prowadziłoby do ograniczenia hałasu w miastach oraz emisji spalin i gazów cieplarnianych. Obecne założenia programu cały czas zakładają zakup kilkudziesięciu tysięcy pojazdów. Prawdopodobnie byłoby ich ok. 48 tysięcy.

Pozostają jednak pewne pytania, na które konsultacje społeczne nie przyniosły odpowiedzi. Na przykład: dlaczego by nie dofinansowywać zakupu zwykłych rowerów bez dodatkowego napędu elektrycznego?

Program Mój rower elektryczny wciąż zawiera jeden trudny do zrozumienia mankament

Nie da się ukryć, że taki absolutnie klasyczny rower posiada te same cechy, na których zależy autorom programu Mój rower elektryczny. Takie jednoślady są w końcu jeszcze bardziej przyjazne dla środowiska. Przy napędzie całkowicie siłą mięśni kierującego nie musimy się zastanawiać nawet nad pochodzeniem energii elektrycznej z ładowarki.

To nie koniec zalet tradycyjnych rowerów. Także one są w stanie zastąpić samochód na krótkich trasach. Kurierzy nie od dzisiaj wykorzystują rowery do transportu zamówień, a więc także funkcja cargo cały czas wchodzą w grę. Niektóre pojazdy tego rodzaju są nadspodziewanie ładowne. Jeżeli ktoś nie wierzy, polecam zapoznanie się z rikszami rowerowymi. Kolejnym zbliżonym czynnikiem jest cena. Dobrej jakości rowery potrafią kosztować nawet kilka tysięcy złotych.

Ktoś mógłby oczywiście argumentować, że chodzi tutaj właśnie o popularyzowanie napędu elektrycznego. Warto jednak przypomnieć, że w wymaganiach wciąż znajduje się zachowanie konieczności pedałowania przez kierującego. Silnik elektryczny roweru objętego dofinansowaniem ma mieć charakter wspierający względem mięśni rowerzysty. Nie sposób także nie zwrócić uwagi na ograniczenie mocy, które jest właściwie całkiem zrozumiałe. Chcemy wspierać zakup rowerów, a nie motorowerów.

Powyższe rozwiązania wcale nie są jakimś abstrakcyjnym wydziwianiem ze strony redaktora Bezprawnika, któremu akurat się nudzi. Zwróćmy uwagę na treść informacji o zakończonych konsultacjach znajdującą się w rządowym portalu gov.pl w części poświęconej Funduszowi Modernizacyjnemu.

Konsultacje społeczne projektu programu priorytetowego „Mój rower elektryczny” trwały od 04.07.2024 r. do 18.07.2024 r. Zgłoszono ponad 500 uwag. Najczęściej pojawiające się sugestie dotyczyły:

  • Rezygnacji z oznakowania/rejestracji pojazdu na policji;
  • Wysokości dofinansowania;
  • Dofinansowania do „tradycyjnych rowerów” zamiast elektrycznych;
  • Rozszerzenia wsparcia na używane rowery elektryczne;
  • Zmiany okresu kwalifikowalności;
  • Skrócenia/wydłużenia okresu trwałości inwestycji;
  • Uwzględnienia zapisu o obowiązkowym ubezpieczeniu roweru.

Dofinansowanie zakupu tradycyjnych rowerów wydaje się w tym kontekście wręcz oczywistą sugestią. Oczywiście nie jestem zwolennikiem wspierania ich zamiast tych elektrycznych. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by wspierać obydwa rodzaje jednośladów naraz.