Nic nie wskazuje na to, żeby stosunek Polaków do przyjęcia euro miał się wkrótce zmienić

Finanse Państwo Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
Nic nie wskazuje na to, żeby stosunek Polaków do przyjęcia euro miał się wkrótce zmienić

Z badań wynika, że w dalszym ciągu znaczna część Polaków nie chce przyjęcia wspólnej waluty europejskiej w naszym kraju. Raporty potwierdzają także, że zdanie Polaków w tej kwestii pozostaje niezmienne, a obawy przed skutkami pozbycia się złotówki często przeważają nad entuzjazmem. Za wprowadzeniem euro zamiast złotego w Polsce jest niespełna 31 procent mieszkańców Polski. O tym mówi nam najnowsze badanie, opublikowanego przez Rzeczpospolitą.

Polacy w dalszym ciągu są sceptyczni wobec wprowadzenia wspólnej, europejskiej waluty

Zdanie Polaków w tej materii odbiega w znaczny sposób od trendu ogólnoeuropejskiego. O ile 74 proc. mieszkańców Unii Europejskiej i aż 81 proc. mieszkańców strefy euro to euroentuzjaści, w Polsce ta dyskusja praktycznie zniknęła z przestrzeni publicznej. Co więcej, z danych wynika, że liczba zwolenników przyjęcia wspólnej waluty w Polsce maleje.

O tych trendach wypowiadał się dla Rzeczpospolitej Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu:

Wątłą dyskusję o euro w Polsce zdominowała w ostatnich latach negatywna narracja płynąca od graczy instytucjonalnych. Rządy PiS wspierane w tym przez kierownictwo NBP oraz publiczne media istotnie wpłynęły na pogorszenie społecznych nastrojów wobec euro. Co gorsza, również zmiana władzy niczego tu nie zmieniła.

Eksperci, którzy co rusz przypominają o plusach przystąpienia do strefy euro, oczywiście nie są zadowoleni z tego typu nastrojów społecznych. Niektórzy fachowcy przyznają nawet, że tak bardzo wyśrubowane warunki przyjęcia wspólnej waluty są obecnie oderwane od rzeczywistości. Przypomnijmy, że są to m.in. stabilne ceny, stabilny kurs walutowy, długotrwała równowaga finansów publicznych i stabilne długoterminowe stopy procentowe.

Żeby nie było tak kolorowo, słyszalne są głosy, które są jawnie krytyczne wobec strefy euro. Powstaje na ten temat także coraz więcej publikacji

Jedną z książek, która zwraca uwagę na kryzys w strefie euro, jest „Eurocritical. A Crisis of the Euro Currency” Rodericka Macdonalda. Autor zwraca w niej uwagę na pomijany często przez ekspertów problem „grzechu pierworodnego” wspólnej waluty w Europie. Problemem waluty euro jest przede wszystkim narażenie całej strefy na kryzysy finansowe, które dodatkowo oddziaływają na poszczególne państwa europejskie w sposób asymetryczny.

W podobnym eurosceptycznym tonie wypowiadał się parę lat temu Joshua Aizenman, ekonomista z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz. Przyznawał on wręcz, że powołanie do życia strefy euro było błędem od samego początku, jednak nie należy w tym momencie się z niego wycofywać, gdyż koszty tego typu manewru byłyby zbyt duże. Tak mówił o tym w wywiadzie dla Obserwatora Finansowego:

Uważam, że wprowadzenie euro, motywowane przede wszystkim czynnikiem politycznym, było katastrofalnym w skutkach błędem. Nie zważono wszystkich za i przeciw. Taki rachunek pozwoliłby zawczasu ocenić, że potencjalne ekonomiczne korzyści ze stworzenia unii walutowej w UE są niczym przy potencjalnym ryzyku.

Przypomnijmy, że poza strefą euro jest obecnie siedem krajów UE: Polska, Węgry, Czechy, Rumunia, Bułgaria, Dania i Szwecja. Roderick Macdonald przypomina jednak w swojej książce, że istnieją w Europie kraje, które używają waluty Euro bez formalnych umów, czyli w zasadzie w sposób bezprawny – są to Kosowo i Czarnogóra. Euro jest używane także w Andorze, Monako, San Marino i Watykanie.