Przyjęcie mandatu pod wpływem emocji zasadniczo nie ma wpływu na jego legalność. Zastanawiając się nad tematem nieco głębiej, wielu ukaranych nie do końca zdaje sobie sprawę z konsekwencji wyrażenia zgody na taką formę ukarania. Szczególnie gdy dodamy do tego naprawdę nadzwyczajne okoliczności — jak wzburzenie wywołane kolizją. Czy potrzebujemy zmian w prawie?
Przyjęcie mandatu pod wpływem emocji
Przyjęcie mandatu pod wpływem emocji, jak wskazałem wcześniej, nie powinno budzić kontrowersji, o ile jest to zgoda niewymuszona. Problem jednak opiera się na tym, że nie do końca powszechna jest świadomość co do rzeczywistych skutków mandatu karnego. Często dochodzi do tego sytuacja nadzwyczajna, w której uświadomienie kierowcy co do skutków przyjęcia mandatu faktycznie wydaje się konieczne. Mandat karny, jak staram się podkreślać w tekstach, w których ta tematyka występuje, to jedynie dobra wola osoby, która go przyjmuje.
Chyba wszyscy zgodzimy się (co zresztą wynika z Konstytucji RP), że absolutnie nadrzędne jest prawo do sądu, czyli rozstrzygnięcia sprawy przez bezstronny i niezawisły sąd, a nie przez podległego służbowo policjanta, niemającego najczęściej np. wykształcenia prawniczego. Co więcej, bardzo często rzeczony policjant sam jest świadkiem zdarzenia. Zatem jest on — w kontekście postępowania mandatowego — świadkiem zdarzenia, oskarżycielem, a także sędzią, a czasem i egzekutorem kary (przy płatności mandatu na miejscu).
Nie jest to konstrukcja kontrowersyjna, bo przecież w każdym radiowozie nie jeździ sąd, a możliwość karania przez policjantów istnieje w zasadzie we wszystkich cywilizowanych społeczeństwach. Mandat karny jest także dużo korzystniejszą formą karania — kary są znacznie niższe od ustawowych, które nakłada sąd. Ponadto w wielu wypadkach odmowa przyjęcia mandatu może wiązać się z ewentualnym postępowaniem dyscyplinarnym w wypadku wielu zawodów. Mandat najczęściej opłaca się przyjąć.
Jak wynika z powyższego, mandat jest substytutem prawomocnego wyroku skazującego, połączonego z przyznaniem się do winy. Jeżeli faktycznie jesteśmy sprawcami danego zdarzenia (które miało miejsce i było wykroczeniem) – i tak się czujemy — to najczęściej przyjęcie mandatu karnego będzie korzystne i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Gorzej, gdy sytuacja jest niejasna, dająca ogromną szansę na uniewinnienie w sądzie, a okoliczności — czy, co gorsza, funkcjonariusz — w jakiś sposób naciskają na przyjęcie mandatu.
Wtedy zgoda na jego przyjęcie jest ogromnym błędem, bo uchylenie mandatu karnego możliwe jest tylko wskutek trudnej procedury.
A co, gdy mandat przyjęto pod wpływem emocji?
Odwołanie od mandatu karnego możliwe jest tylko w sytuacji, w której:
- czyn nie stanowił wykroczenia w momencie popełnienia,
- nastąpiło działanie, za które może ukarać tylko sąd
- czynu dokonano w warunkach kontratypu (obrona konieczna/stan wyższej konieczności)
- działanie zostało spowodowane chorobą psychiczną, upośledzeniem umysłowym lub innym zakłóceniem czynności psychicznych sprawcy
Warto zauważyć, że nie ma tutaj sytuacji, w której sprawca okazał się później — na przykład — niewinny.
Ale brakuje też sytuacji, w której osoba nie była świadoma znaczenia swoich słów (na przykład wskutek stresu) w chwili, gdy policjant proponował mandat. I właśnie taki problem trafił do Trybunału Konstytucyjnego, a szerzej o całym zdarzeniu pisze na swojej stronie Rzecznik Praw Obywatelskich.
Co zrobi TK, zobaczymy. Świadomość w momencie przyjmowania mandatu oczywiście powinna być niewątpliwa. Nie jest przecież niczym kontrowersyjnym, bo do katalogu przesłanek do uchylenia mandatu dodać sytuację, w której jego przyjęcie zostało wymuszone przez osobę, czy też sytuację.
Natomiast sama wygłaszana przez funkcjonariusza formułka powinna dużo jaśniej tłumaczyć potencjalnemu ukaranemu, jakie konsekwencje niesie za sobą przyjęcie mandatu.