Pod względem liczby dokonywanych przez dzieci i młodzież prób samobójczych jesteśmy w czołówce Europy. Młodzież od lat i z roku na rok coraz częściej boryka się z chorobami i zaburzeniami psychicznymi. Epidemia COVID-19 jeszcze bardziej pogłębia ten problem, a psychiatria dzieci i młodzieży to jedne z najbardziej zaniedbanych i zapomnianych oddziałów szpitalnych przez system opieki zdrowotnej w Polsce. Potrzebne są drobne, ale szybkie rozwiązania.
Różnica pokoleń
Choć coraz częściej docierają do nas informacje, związane ze wzrostem liczby problemów psychicznych, depresji czy prób samobójczych wśród młodych ludzi, można jeszcze spotkać się ze zdziwieniem niektórych. Jak młodzi i sprawni ludzie, przed którymi świat swoi otworem, mogą być niezadowoleni z życia? Przyczyn jest na pewno wiele i każda z nich jest złożona. Chcę przypomnieć bardzo ważną obserwację, którą usłyszałem kiedyś w wywiadzie z krytykiem filmowym Michałem Oleszczykiem. Mówiąc o swoich studentach, szczególnie tych 19-letnich, z którymi ma zajęcia na warszawskim Artes Liberales, zwrócił uwagę, że to pokolenie szczególnie przeżywa stany depresyjne. Większość z nich sięga po środki farmakologiczne, by zwalczać na przykład stany lękowe. To pokolenie, które w szkole dorastało razem ze smartfonem i mediami społecznościowymi.
Chyba każdy z nas doświadczył w szkole jakiegoś pewnego rodzaju upokorzenia, czegoś się wstydził, ale kiedy wracał do domu, problem jakoś przygasał, można było odetchnąć. W realiach Facebooka czy Instagrama podział przestrzenny nie istnieje. Obecnie równie intensywnie koledzy czy koleżanki mogą się z kogoś nabijać do woli i wysyłać swojej ofierze raniące wiadomości. Zaznaczam, to tylko minimalny wycinek problemów, które mogą tak, a nie inaczej konstruować psychikę młodych ludzi. Na realną skalę zjawiska, jakim są problemy psychiczne młodych, zwracają uwagę statystyki Światowej Organizacji Zdrowia czy polskiej Najwyższej Izby Kontroli. Są przerażające.
Skala problemu
Analitycy ze WHO szacują, że na 100 do 200 prób samobójczych na świecie jednemu młodemu człowiekowi udaje się popełnić samobójstwo. Co 40 sekund ktoś odbiera sobie życie, a samobójstwa są najczęstszą przyczyną śmierci osób w przedziale wiekowym 15-29 lat. W samej Polsce zaś samobójstwa są drugą z przyczyn zgonów nastolatków. Od 2017 roku do pierwszej połowy 2019 próbowało się zabić 1987 młodych ludzi, z czego 250-ciu dokonało samobójstwa. W przypadku 959 prób przyczyną były zaburzenia psychiczne lub choroba psychiczna. Z raportu NIK wynika, że dziś ponad 600 tys. młodych ludzi natychmiast potrzebuje pomocy psychiatrycznej.
Psychiatria dzieci i młodzieży w Polsce
Na wizytę czeka się miesiącami. Lekarzy specjalistów od psychiatrii dziecięcej jest zaledwie ok. 400. Raport NIK wskazał, że brak jest co najmniej jeszcze 300 lekarzy o tej specjalności, a problem braku psychiatrów dziecięcych najpewniej będzie się tylko pogłębiał. 32 procent obecnych to lekarze powyżej 55. roku życia. Na oddziałach psychiatrii dziecięcej natomiast nie ma miejsc. Młodzi pacjenci przebywają niekiedy na oddziałach z dorosłymi pacjentami oddziałów psychiatrycznych. W 2019 NFZ zezwolił na umieszczenie 50 młodych pacjentów gdańskiego szpitala psychiatrycznego na oddziale dorosłych. W efekcie tej decyzji doszło do molestowania seksualnego nieletnich przez starszych pacjentów.
Co więcej, zagęszczenie oddziałów psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży w Polsce jest skrajnie nierównomiernie. Na Podlasiu na przykład w ogólnie nie ma takiego oddziału. Największa, choć ciągle niewystarczająca liczba lekarzy specjalistów na 10 tys. i tysiąc małoletnich mieszkańców jest w Łódzkiem – odpowiednio 0,79 i 4,96, a najmniejsza na 10 tys. w woj. lubuskim – 0,6 – i w podkarpackim na tysiąc osób małoletnich – 1,02. Psychiatria dzieci i młodzieży w Polsce jest – delikatnie mówiąc – niedofinansowana. Raport NIK ukazuje, że środki, które NFZ przeznacza na te oddziały, nie pokrywają nawet wydatków związanych z leczeniem obecnych pacjentów, nie mówiąc już, skąd szpitale wezmą pieniądze na leczenie tych czekających w kolejkach na przyjęcie.
Przyjmowanie na oddział również jest zasadniczym problemem, z jakim boryka się psychiatria dzieci i młodzieży w Polsce. Brak jest środowiskowego leczenia nieletnich z zaburzeniami psychicznymi, dzięki któremu leczenie w pierwszym etapie odbywałoby się w przyjaznym dla pacjenta środowisku. Dopiero wtedy, gdy nie przynosiłoby efektów, należałoby takiego pacjenta skierować do poradni zdrowia psychiatrycznego, a jeżeli i tam problemy nie ustąpią, trzecim rozwiązaniem dopiero powinno być skierowanie na oddział. Takiego systemu jednak nie ma i nie zapowiada się, żeby szybko powstał. Dzieciaki, jeżeli w ogóle mają szczęście, trafiają od razu na oddziały, gdzie, w przypadku niektórych, choroba może się pogłębić.
Psychiatria dzieci i młodzieży w Polsce w czasie pandemii
Jest źle, a pandemia koronawirusa sprawia, że dzieje się jeszcze gorzej. Przedłużające się obostrzenia na wszystkich wpływają negatywnie, a co dopiero na dzieci i młodzież. Nie mogą spotkać się ze najmowymi, cały czas niemal przesiadują w domu, boją się o zdrowie swoich rodziców czy dziadków, boją się też utraty pracy przez mamę albo tatę. Te problemy osobom z zaburzeniami psychicznymi doskwierają jeszcze bardziej. A proces oczekiwania na przyjęcie na oddziały jeszcze bardziej wydłużony jest przez pandemię i różnego rodzaju utrudnienia, związane z funkcjonowaniem szpitali. Miesiąc temu informowaliśmy o reorganizacji warszawskiego oddziału psychiatrii dziecięcej w związku z przyjęciem pacjentów covidowych. Dzieci rozdzielono i przeniesiono na inne oddziały psychiatryczne w Polsce, co dla nich niewątpliwie wiązało się z ogromnym stresem.
Trudno sądzić, by w czasie pandemii dokonano doraźnych zmian w systemie ochrony zdrowia i działaniu oddziałów psychiatrii dzieci i młodzieży. Choć MZ zapowiedziało reformę w sprawie opieki psychiatrycznej nad dziećmi i młodzieżą, na wdrożenie w życie nowych ustaleń będziemy musieli poczekać. Tymczasem Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” proponuje drobne, ale szybkie rozwiązania, które wpłynęłyby na poprawę sytuacji dzieci i młodzieży z problemami psychicznymi. Zdaniem RPD należy wzmocnić pomoc udzielaną w ośrodkach interwencji kryzysowej i stworzyć możliwości do tego, by działaniami ośrodków pomocy społecznej zarządzać razem z placówkami ochrony zdrowia psychicznego. Wtedy pomoc psychiatryczna mogłaby być udzielana szybciej na poziomie lokalnym. Pawlak zwrócił też uwagę na zasadniczą rolę nauczycieli, którzy będąc blisko dzieci, powinni umieć rozpoznać niepokojące symptomy w ich zachowaniu. De facto potrzeba w szkołach więcej nauczycieli-psychologów, choć ich liczba i tak z roku na rok wzrasta.