Na pierwszy rzut oka kontrast jest uderzający: akcja z boiska, a tuż obok komunikat „Zaginiona” z twarzą i nazwiskiem człowieka, który od miesięcy poszukiwany jest przez rodzinę i Fundację ITAKA. Kibice pytają, czy to na pewno miejsce na takie treści, czy nie psuje to klimatu meczu lub czy mieszanie tak poważnych spraw z piłeczką jest na pewno poważne.
Moim zdaniem – wręcz przeciwnie. To świetny przykład wykorzystania zasięgów sportu w sposób konstruktywny.
Futbol to nie tylko gole i transfery
Trzeba pamiętać, że współczesne kluby piłkarskie to nie tylko drużyny walczące o punkty, ale też medialne maszyny z ogromnym zasięgiem. Post Rakowa o meczu z Pogonią Szczecin miał ponad 200 tysięcy wyświetleń w jeden wieczór. Gdyby taki komunikat wrzuciła lokalna policja czy gmina – zobaczyłoby go najwyżej kilkaset osób. To właśnie siła sportu: dociera tam, gdzie zwykła kampania społeczna często odbija się echem tylko w niszowych kanałach.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Nie jest to zresztą pomysł całkowicie nowy. Kilka lat temu AS Roma rozpoczęła współpracę z organizacjami poszukującymi zaginionych dzieci i regularnie wplatała ich wizerunki w ogłoszenia transferowe w social mediach. Komunikaty, które z definicji generują gigantyczne zasięgi (bo cały świat śledzi, kto trafi do Serie A), nagle zaczęły służyć czemuś więcej niż marketingowi klubu. Według doniesień, dzięki tej akcji udało się odnaleźć co najmniej kilkanaście osób. To pokazuje, że nie jest to tylko gest symboliczny – naprawdę działa.
Dlaczego kibice kręcą nosem?
Część fanów piłki nożnej oburzyła się w komentarzach. Tyle że taka perspektywa jest dość egoistyczna. Piłka nożna zawsze miała wymiar społeczny – od akcji charytatywnych, przez wspieranie lokalnych inicjatyw, po walkę z rasizmem. Jeśli kibice są w stanie przełknąć w komunikacji reklamy bukmacherów czy producentów piwa, to tym bardziej powinni zrozumieć obecność zdjęcia osoby, która może właśnie dzięki takiej publikacji zostanie odnaleziona.
Jeśli akcja będzie kontynuowana, a zwłaszcza jeśli pojawią się efekty w postaci odnalezienia którejś z prezentowanych osób, można się spodziewać, że podobne działania podejmą też inne kluby Ekstraklasy. To byłby bardzo dobry kierunek. Sport żyje z emocji i z zaangażowanej społeczności – a nic tak nie buduje więzi, jak poczucie, że klub robi coś wartościowego także poza boiskiem.
W czasach, gdy wiele klubów i federacji potrafi angażować swoje zasięgi wyłącznie do promowania sponsorów albo podbijania zasięgów własnych memów, przykład Rakowa to krok w stronę czegoś naprawdę ważnego. I to jest moment, w którym warto kibicować nie tylko drużynie na boisku, ale też idei, która stoi za tą akcją.