PiS przegrało wczoraj głosowanie nad odroczeniem posiedzenia Sejmu. To uniemożliwiłoby uchwalenie nowelizacji uchwały medialnej przez trzy tygodnie. Stąd bardzo dziwna reasumpcja głosowania – nagle posłowie Kukiz’15 doszli do wniosku, że jednak pomylili się w trakcie głosowania. Marszałek Sejmu poparła swoją decyzję o reasumpcji opinią „pięciu prawników”. Czy miała rację?
„Trzeba anulować, bo my przegramy” pozostaje wiecznie żywe
Pod względem czysto politycznym trudno byłoby znaleźć bardziej bulwersujące wydarzenie środowego posiedzenia Sejmu, niż reasumpcja głosowania nad odroczeniem posiedzenia Sejmu. A warto przypomnieć, że na tym samym posiedzeniu przegłosowano Lex TVN i podwyżkę dla Andrzeja Dudy w nagrodę za podwyżki dla posłów i ministrów.
Prawo i Sprawiedliwość zabezpieczyło sobie większość pozwalającą na przegłosowanie Lex TVN. Opozycja zgłosiła więc, trzeba przyznać: pod byle pretekstem, wniosek o odrodzenie obrad. Ku zaskoczeniu chyba wszystkich, wniosek ten uzyskał większość 229 głosów przeciwko 227 posłom. Nie głosowało czterech.
Co w takim wypadku mogli zrobić rządzący? Przypomnieć tutaj należy słowa posłanki Joanny Borowiak: „trzeba anulować, bo my przegramy”. Reasumpcja głosowania z bardzo wątpliwym uzasadnieniem to nie jest przecież środek, po który Prawo i Sprawiedliwość nie sięgało już wcześniej.
Tym razem wniosek o reasumpcję przygotował poseł Marek Suski, będący twarzą Lex TVN. Co ciekawe: posłowie Kukiz’15, głosujący wcześniej za odroczeniem, przekonywali, że pomylili się w głosowaniu dając wnioskowi PiS pozory wiarygodności. Po dwóch godzinach przerwy w obradach, zwołaniu Konwentu Seniorów i zasięgnięciu opinii prawników. Głosowanie powtórzono, odrodzenie przepadło, Lex TVN przegłosowano.
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wzięła niejako winę na siebie przyznając, że mogła wprowadzić w błąd posłów nie podając do którego momentu obrady Sejmu mają zostać odroczone. Swoje stanowisko poparła opinią „pięciu prawników”, choć nie przedstawiła jeszcze ich nazwisk, ani treści samej opinii. Pytanie brzmi: czy Witek miała prawo doprowadzić do reasumpcji głosowania?
Reasumpcja głosowania nad odroczeniem posiedzenia Sejmu nie spełnia przesłanek zawartych w regulaminie Sejmu
Odpowiedzi na tak postawione pytanie powinniśmy szukać w art. 189 regulaminu Sejmu. Wymienia on wprost przesłanki, po spełnieniu których reasumpcja głosowania jest dopuszczalna. Nie ulega przy tym najmniejszej wątpliwości, że 30 posłów złożyło stosowny wniosek na tym samym posiedzeniu Sejmu a głosowanie nad odrodzeniem głosowania nie było głosowaniem imiennym. Interesuje nas wyłącznie ustęp pierwszy przywołanego przepisu.
Zgodnie z nim, reasumpcja głosowania jest dopuszczalna „w razie gdy wynik głosowania budzi uzasadnione wątpliwości”. Tutaj pojawia się poważny problem, bo wynik głosowania nad odroczeniem posiedzenia nie budzi najmniejszej wątpliwości. To znaczy: nie było żadnego problemu technicznego z jego ustaleniem, nawet czysto pozornego. Urządzenia do liczenia głosów działały jak trzeba, nie było ręcznego liczenia głosów przez sekretarzy. Ot, głosowanie jak każde inne.
Posłowie Kukiz’15 twierdzą teraz, że w trakcie głosowania się pomylili. Poseł Jarosław Sachajko stwierdził: „Przepraszamy. Ale czy ktoś przez to umarł?„. Warto zauważyć, że tego dnia posłom Kukiz’15 zdarzało się głosować z opozycją. W tym konkretnym przypadku nie zgłaszali żadnych „pomyłek” zaraz po głosowaniu. Bardzo długa przerwa (z zapowiadanych 15 minut zrobiły się nagle 2 godziny) sugeruje raczej inny obrót spraw.
Rzekoma pomyłka grupki posłów nie stanowi powodu, by głosować „do skutku”. Decyzja Marszałek Sejmu może stanowić nawet przestępstwo
Regulamin Sejmu nie przewiduje reasumpcji głosowania dlatego, że posłowie pomylili się przy głosowaniu. Samo głosowanie nie odbiegało również zbytnio od sejmowej praktyki w kwestii udzielania posłom informacji o tym, za czym głosują. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że reasumpcja głosowania nad odrodzeniem posiedzenia Sejmu mogła być niezgodna z prawem.
Nadużywanie reasumpcji głosowania przy głosowaniach przegranych przez Prawo i Sprawiedliwość od dłuższego czasu stanowi niepokojącą tendencję, która wiele mówi o stanie polskiego parlamentaryzmu. Głosowanie „do skutku” stanowi wypaczenie istoty demokracji parlamentarnej. Co więcej, może również stanowić przestępstwo z art. 231 kodeksu karnego.
Marszałek Sejmu jest rzecz jasna funkcjonariuszem publicznym. Ten, jeśli przekracza swoje uprawnienia lub nie dopełnia obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, może podlegać karze nawet 3 lat pozbawienia wolności. Warto przy tym zauważyć, że taką sprawę rozpatrywałby nie Trybunał Stanu, lecz sąd powszechny. Marszałek Stanu podlega jego jurysdykcji jedynie za naruszenie przepisów Konstytucji lub ustawy – wtedy, gdy wykonuje obowiązki prezydenta RP.