REKLAMA
  1. Home -
  2. Codzienne -
  3. PKP zanuciły w reklamie "Wsiąść do pociągu..." i musiały zapłacić za to 100 tys. zł
PKP zanuciły w reklamie "Wsiąść do pociągu..." i musiały zapłacić za to 100 tys. zł

"Wsiąść do pociągu byle jakiego" - ten zwrot zna chyba każdy. Wydaje się, że to też idealne hasło do promowania podróży koleją. Tak, ale... wypadałoby się najpierw dogadać z autorami przeboju. Reklama PKP powstała tymczasem bez ich zgody. A wykorzystywanie przebojów "na gapę" sporo kosztuje.

Jerzy Wilczek24.11.2020 10:05
Codzienne

Piosenka „Remedium” Maryli Rodowicz z 1978 roku z pewnością znajdzie się na każdej liście polskich przebojów wszech czasów. No bo kto choć raz  nie nucił: „Wsiąść do pociągu byle jakiego. Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet"?

Zanucić postanowiła i polska kolej. Nie dbając o tantiemy, nie dbając o prawa autorskie, jak się potem okazało. Ale po kolei.

REKLAMA

Reklama PKP: prawa autorskie na bocznicy

Po raz pierwszy zwrot został użyty w reklamie PKP w 2009 r. Spółka Intercity ruszyła z kampanią „Wsiądź do pociągu… byle naszego”.

Autorka słów do przeboju Maryli Rodowicz, Magda Czapińska, była zaskoczona, bo nikt jej nie pytał o zgodę. Zareagował też ZAiKS.

REKLAMA

Sześć lat później PKP postanowiły znów promować się znanym hasłem, nieco je przerabiając: „Wsiądź do pociągu byle jakiego albo... do mojego”.

Tego dla Czapińskiej było już zbyt wiele. Zaczęła się domagać od PKP 150 tys. zł odszkodowań i zadośćuczynienia.

REKLAMA

Podczas długiego procesu, początkowo jednak sąd nie przyznał racji autorce przeboju. Sugerował, że słowa pochodzą po prostu z mowy potocznej.

Reklama PKP. Koleje jednak musiały zapłacić

Autorka słów do przeboju postanowiła się jednak odwołać. Skutecznie - sąd apelacyjny uznał, że przebój o "byle jakim pociągu" jednak jest chroniony przez prawo autorskie.

REKLAMA

Odszkodowanie i zadośćuczynienie sąd wycenił nieco niżej niż autorka, ale doszły odsetki. Autorka otrzymała też zwrot kosztów postępowania sądowego w obu instancjach. Łącznie wyszło dokładnie 106 740 zł. Co ciekawe, pieniądze już zostały wypłacone.

W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Czapińska powiedziała, że uznaje to za "cud", że sprawa wreszcie skończyła się w taki sposób. Przyznaje jednak: dochodzenie praw autorskich w Polsce to prawdziwa droga przez mękę.

Może chociaż teraz państwowe spółki będą ostrożniejsze w kwestii podejścia do praw autorskich. Choć z drugiej strony trudno uznać 100 tys. zł za bardzo dotkliwą karę dla wielkiej spółki Skarbu Państwa...

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi