Obecnie najwięcej emocji, jeśli chodzi o rynek nieruchomości, wzbudza program Pierwsze Klucze; część uwagi poświęca się też reformie planistycznej. Niewiele dyskutuje się natomiast na temat wielkiej renowacji mieszkań i domów, do której Polska powinna się powoli przygotowywać.
Rewolucja w mieszkalnictwie. Renowacja nieruchomości coraz bliżej
Dyrektywie EPBD, czyli tzw. dyrektywie budynkowej, poświęca się w ostatnim czasie raczej niewiele uwagi – być może ze względu na fakt, że wdrożenie unijnych przepisów zajmie jeszcze sporo czasu. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to temat, który powinien zainteresować niemal każdego Polaka – skala reformy obejmie bowiem zdecydowaną większość nieruchomości.
Warto w tym miejscu przypomnieć podstawowe informacje na temat dyrektywy. Głównym celem dyrektywy EPBD jest przyspieszenie dekarbonizacji zasobów budowlanych Unii Europejskiej, stanowiących kluczowy element strategii Europejskiego Zielonego Ładu i pakietu „Fit for 55”. Dyrektywa wprowadza szereg rygorystycznych wymogów, w tym definicję i harmonogram wdrażania budynków bezemisyjnych, minimalne normy charakterystyki energetycznej dla istniejących budynków niemieszkalnych, obowiązek stopniowego montażu instalacji słonecznych oraz mechanizmy wspierające renowację i wycofywanie systemów grzewczych opartych na paliwach kopalnych.
Dla Polski kluczowe terminy obejmują m.in. zaprzestanie udzielania zachęt finansowych na samodzielne kotły na paliwa kopalne od 1 stycznia 2025 r., wymóg bezemisyjności dla nowych budynków publicznych od 2028 r. i dla wszystkich nowych budynków od 2030 r. Co ważne, rządzący opublikowali już Krajowy Plan Renowacji Budynków, który jest istotny dla wrażania unijnych nakazów w życie. Jak to może wyglądać w praktyce i ile będzie nas wszystkich kosztować?
Renowację domów jednorodzinnych pokryją w dużej mierze ich właściciele
Jak komentuje Andrzej Prajsnar na łamach bankier.pl, eksperci RynekPierwotny.pl przygotowali zestawienie dwóch wstępnych scenariuszy renowacji domów jednorodzinnych, zawartych w Krajowym Planie Renowacji Budynków.
Pierwszy plan (operacyjny) zakłada, że największe potrzeby inwestycyjne będą mieć miejsce dopiero w latach 2040-2050. W latach 2025-2030, a więc w okresie najbliższych pięciu lat, łączne potrzeby wynosiłyby 131 mld zł (z czego 52 mld zł mogłoby stanowić dofinansowanie, a 78 mld zł – nakłady prywatne). W latach 2030-2040 prywatne nakłady inwestycyjne miałyby wynieść już 280 mld zł przy dofinansowaniu w wysokości 187 mld zł. Lata 2040-2050 miałyby wymagać prywatnych nakładów inwestycyjnych na poziomie 374 mld zł (!) przy dofinansowaniu na poziomie 249 mld zł. Łączne nakłady inwestycyjne przez wszystkie lata miałyby wynieść 1221 mld zł przy nakładach prywatnych wynoszących 732 mld zł i dofinansowaniu na poziomie 488 mld zł.
Plan ambitny zakłada natomiast, że największe wydatki miałyby zostać poniesione już w latach 2030-2040; prywatne nakłady miałyby wynieść 310 mld zł, przy dofinansowaniu rzędu 206 mld zł. Łączne nakłady inwestycyjne przez cały okres (2025-2050) miałyby być niższe i wynieść 1082 mld zł (w tym prywatne nakłady 650 mld zł i 432 mld zł dofinansowania). Plan drugi zakłada zatem wdrożenie większego zakresu reformy wcześniej; jednocześnie prywatne nakłady miałyby być niższe (podobnie zresztą jak dofinansowanie). Tak szybka realizacja wielkiej renowacji budynków byłaby jednak bardzo trudna.
To, na co przede wszystkim należy zwrócić uwagę to fakt, że główny koszt modernizacji i renowacji mieliby ponosić inwestorzy prywatni – czyli de facto właściciele nieruchomości. Można przypuszczać wprawdzie, że rządzący zdecydują się np. na uruchomienie atrakcyjnego programu kredytowego, pozwalającego na zaciągnięcie kredytu na realizację modernizacji na atrakcyjnych warunkach. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatecznie główny koszt zmian poniosą właściciele nieruchomości – i warto mieć to na uwadze.