Nowy rząd prawdopodobnie zdecyduje się na kolejne zmiany w polskim systemie emerytalnym. Jedną z nich może być rezygnacja z autozapisu do PPK, który stanowi bardzo kontrowersyjny element reform poprzedników. Na pierwszy rzut oka takie posunięcie wydaje się dobrym pomysłem, ale Pracownicze Plany Kapitałowe na razie potrzebują zachowania dotychczasowego rozwiązania.
Dodatkowe sposoby oszczędzania na starość są Polakom bardzo potrzebne
Polski system emerytalny cierpi na mnóstwo różnego rodzaju bolączek. Śmiem twierdzić, że decydujący i tak jest jego pseudokapitałowy charakter – przez który płatnicy składek łożą na emerytury poprzednich pokoleń, a nie na swoje własne. Dlatego trwała naprawa wadliwego systemu wydaje się raczej wątpliwa. Trzeba jednak przyznać, że reformy wprowadzone przez odchodzący rząd PiS nie były takie złe. Weźmy takie Pracownicze Plany Kapitałowe. Ku zaskoczeniu chyba wszystkich okazały się jednym z bardziej opłacalnych systemów oszczędzania w Polsce. Tylko co z tego?
Problem z PPK jest taki, że Polacy są już tak zmęczeni i zniechęceni kolejnymi reformami, że sami z siebie nie bardzo chcą korzystać z emerytalnych wynalazków. Emerytura z ZUS wydaje się rozwiązaniem pewnym i relatywnie niezmiennym. Trzeba przyznać, że takie podejście ma swoje uzasadnienie. Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z burzliwej historii Otwartych Funduszy Emerytalnych. Nie były może idealne, ale ich stopniowe opiłowywanie przez polityków kolejnych opcji przyniosło więcej szkody niż pożytku.
Prawo i Sprawiedliwość przynajmniej zdawało sobie sprawę z nastrojów społecznych. Rządzący dobrze wiedzieli, że Polacy dobrowolnie nie skorzystają z rozwiązania, które na pierwszy rzut oka przypomina OFE. Nie pomogłoby również przekonywanie obywateli, że zgromadzone w PPK fundusze tym razem na pewno stanowią własność ubezpieczonego. Stąd właśnie kontrowersyjny autozapis do Pracowniczych Planów Kapitałowych. Najprościej rzecz ujmując, jedna deklaracja o wypisaniu się z PPK nie wystarczy. Pracownik musi ją składać cyklicznie, bo co jakiś czas zostanie automatycznie zapisany z powrotem.
Upierdliwe? Jak najbardziej. Właśnie dlatego istnieje szansa, że wśród spodziewanych korekt w systemie emerytalnym znajdzie się także rezygnacja z autozapisu do PPK. Byłby to jednak poważny błąd.
Rezygnacja z autozapisu do PPK oznacza zrobienie młodym pracownikom krzywdy odłożonej w czasie o jakieś dwie dekady
Jak już wspomniałem, Pracownicze Plany Kapitałowe są zaskakująco wręcz opłacalne. Nic dziwnego, skoro do odłożonych pieniędzy dopłaca nam i państwo i pracodawca. Równocześnie zaraz po ich wprowadzeniu Polacy masowo ruszyli się z nich wypisywać. Brak zaufania był tak silny, że wielu pracowników nawet nie zaprzątało sobie zbytnio głowy analizą opłacalności. Do tego dochodzi dość naturalne wśród młodszych pokoleń myślenie o teraźniejszości i uzyskaniu jak największego wynagrodzenia, nawet kosztem odległej emerytury. Zwłaszcza że wiara w system emerytalny jako taki zbyt wysoka wśród nich nie jest.
Rezygnacja z autozapisu do PPK oznacza nie tylko obniżenie wskaźnika partycypacji. Większym problemem jest to, że pracownicy, którzy zdążyli się wypisać, prawdopodobnie nie zapiszą się ponownie. Nawet jeśli to zrobią, to dopiero po upływie wielu lat, gdy zaczną na poważnie myśleć o zbliżającej się emeryturze. Rezultat jest do pewnego stopnia zbliżony do wszelkich pomysłów realnego obniżenia wieku emerytalnego. Mniej pieniędzy zgromadzonych w PPK to mniejszy dodatek do emerytury, a więc koniec końców niższe świadczenie.
Państwo nie bez powodu szuka sposobu na zachęcenie obywateli do dodatkowych metod oszczędzania na starość. W końcu już teraz ZUS prognozuje, że Polacy, którzy w 2023 roku mają od 30 do 39 lat, mogą w przyszłości liczyć na emerytury na poziomie 18,7 proc. ostatniego wynagrodzenia. Nie ma się co oszukiwać: jeśli system nie zawali się pod swoim ciężarem do tego czasu, to na starość czekają nas naprawdę głodowe emerytury. Tym samym nieco upierdliwe popchnięcie dzisiejszych pracowników we właściwym kierunku wydaje się niską ceną za uniknięcie poważnych kłopotów dla wszystkich zainteresowanych stron.
Na szczęście politycy Koalicji Obywatelskiej wydają się dostrzegać ten dylemat. Rezygnacja z autozapisu do PPK nie jest jeszcze przesądzona, przynajmniej jeśli wierzyć relacji Gazety Wyborczej.