Już od 1 marca pracownicy, którzy nie są w PPK i nie chcą tego zmieniać, będą mogli złożyć swojemu szefowi rezygnację z uczestnictwa w programie – w tym roku wszystkich pracowników między 18 a 55. rokiem życie czeka autozapis do PPK. Kto nie zrezygnuje w porę, będzie mógł liczyć na przywileje wynikające z uczestnictwa w programie, ale za to – będzie otrzymywać nieco niższą pensję.
Od 1 marca można składać rezygnację z PPK. Wszystko przez autozapis
Pracownicze Plany Kapitałowe, czyli powszechny system długoterminowego oszczędzania, został wprowadzony już kilka lat temu – i sukcesywnie był wdrażany w coraz mniejszych firmach, aż ostatecznie nawet pracodawcy zatrudniający jedynie kilka osób muszą umożliwić swoim pracownikom przystąpienie do programu. Wbrew temu, czego spodziewali się rządzący, większość Polaków zrezygnowało z uczestnictwa w PPK. Szacuje się, że obecnie w ramach programu gromadzi oszczędności nieco ponad 30 proc. pracowników – i to mimo tego, że konieczne było złożenie rezygnacji, bo system początkowo obejmował pracowników automatycznie.
Przepisy skonstruowano jednak w taki sposób, by co jakiś czas „zachęcić” pracowników do zmiany decyzji. W jaki sposób? Poprzez… automatyczny, ponowny zapis dla pracowników w wieku 18-55 lat. Autozapis ma być dokonywany raz na cztery lata; w 2023 r. odbędzie się po raz pierwszy. To z kolei oznacza, że nawet, jeśli pracownik już wcześniej zrezygnował z PPK, to w sytuacji gdy nadal nie chce być uczestnikiem programu – będzie musiał złożyć taką deklarację ponownie. Pracownik będzie miał na rezygnację z zapisu dwa miesiące – od 1 marca do 30 kwietnia. Jeśli złoży ją później, np. w maju (z PPK można zrezygnować w dowolnym momencie) to musi liczyć się z tym, że i tak zostanie mu potrącona z wynagrodzenia jedna składka. Należy bowiem pamiętać, że PPK to program, który opiera się na wpłatach od trzech uczestników systemu – pracownika (2 proc. pensji brutto miesięcznie wpłaty podstawowej, kolejne 2 proc. na życzenie pracownika), pracodawcy (1,5 proc. brutto miesięcznie wpłaty podstawowej i ewentualnie kolejne 2,5 proc. dodatkowej) oraz państwa (wpłata „powitalna” w wysokości 250 zł i wpłata coroczna w wysokości 240 zł). Tym samym pracownicy, którzy nie złożą rezygnacji (bo zapomną o tym) lub świadomie przystąpią do PPK muszą liczyć się z nieco niższą pensją.
Najmniej zarabiający wpłacą najmniej
Dobra informacja jest natomiast taka, że osoby, których wynagrodzenie nie przekracza 120 proc. minimalnej pensji, wpłacają do PPK jedynie 0,5 proc. brutto swojej pensji. Takie rozwiązanie ma zachęcić osoby zarabiające najmniej, by mimo wszystko przystąpiły do programu.
Warto również pamiętać, że pieniądze zebrane w ramach PPK można wypłacić jeszcze przed ukończeniem wieku emerytalnego; w takim wypadku nie otrzyma jednej pełnej zebranej kwoty (co nastąpi dopiero po 60. roku życia). Pieniądze z PPK można również „pożyczyć”, np. na wkład własny na mieszkanie.