Rosja zaatakuje Mołdawię? Zdaniem ukraińskich źródeł wywiadowczych może się to stać już wkrótce

Zagranica Dołącz do dyskusji (37)
Rosja zaatakuje Mołdawię? Zdaniem ukraińskich źródeł wywiadowczych może się to stać już wkrótce

Pojawiają się kolejne niepokojące doniesienia – tym razem, że Rosja zaatakuje Mołdawię. Miałoby się to stać w okolicy 9 maja, czyli obchodzonego w Rosji Dnia Zwycięstwa. Dzięki takiemu ruchowi Federacja Rosyjska miałaby osiągnąć trzy cele. 

Rosja zaatakuje Mołdawię? Tak mają twierdzić ukraińskie źródła wywiadowcze

Jak informuje brytyjski „The Times” – powołując się na ukraińskie źródła wywiadowcze – prawdopodobieństwo, że Rosja zaatakuje Mołdawię, ma być wysokie. Moskwa miała już nawet podjąć decyzję o ataku. Miałby się on rozpocząć w okolicy 9 maja. Wtedy, w Dzień Zwycięstwa, Putin mógłby ogłosić uznanie niepodległości Naddniestrza. To z kolei miałoby zagrozić integralności terytorialnej Mołdawii, zwłaszcza, że Rosjanie – przynajmniej teoretycznie – mogliby przerzucić do Naddniestrza swoje wojska z okupowanego Krymu za pomocą samolotów i śmigłowców

Nowy front byłby jednak zagrożeniem nie tylko dla samej Mołdawii (zwłaszcza, że źródła gazety twierdzą, że w Kiszynowie miałyby zacząć się zamieszki), ale również – kolejnym zagrożeniem dla Ukrainy. Rosyjska armia zyskałaby możliwość zaatakowania Ukrainy od strony zachodniej.

Co Rosja miałaby zyskać na zaatakowaniu Mołdawii? Po pierwsze – Ukraina musiałaby wysłać więcej wojsk południowo-zachodnią flankę. Po drugie – miałoby to osłabić proeuropejską politykę mołdawskiego rządu, który (m.in. pod wpływem obaw o rosyjski atak) próbuje jak najmocniej zbliżyć się do UE i NATO. Wreszcie po trzecie – miałaby to być kolejna próba zastraszenia Zachodu. Moskwa mogłaby w ten sposób pokazać, że jeżeli Zachód nie przestanie wspierać Ukrainy, Rosja jest gotowa do dalszej destabilizacji regionu.

Mimo incydentów w Naddniestrzu, zachodnie służby wywiadocze uważają, że Rosja jednak nie zaatakuje Mołdawii

Czy scenariusz przedstawiany w „The Times”, a opierający się rzekomo na danych ukraińskich źródeł wywiadowczych, faktycznie jest prawdopodobny? W obecnej sytuacji nie można wykluczyć niczego, jednak należy wyraźnie podkreślić (co robi zresztą też brytyjska gazeta), że zachodnie służby wywiadocze nie przewidują ataku. Ich zdaniem Rosja ma nie mieć wystarczających możliwosci, by bezpiecznie pokonać drogę z Krymu do Naddniestrza – bez ryzyka zestrzelenia jej samolotów w rejonie Odessy przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Zdaniem zachodnich służb Rosja musiałaby zresztą stworzyć korytarz lądowy, jeśli faktycznie chciałaby przerzucić wojsko i amunicję. To z kolei spotkałoby się niewątpliwie z oporem ze strony ukraińskiej.

Nie można oczywiście zapominać, że w ostatnich dniach w Naddniestrzu już miały miejsce pewne prowokacje; mowa m.in. o atakach na siedzibę lokalnej agencji bezpieczeństwa w Tyraspolu (czyli „stolicy” nieuznawanej republiki). Dodatkowo na lotnisku w tym mieście obserwowana jest niepokojąca aktywność, a rosyjski wywiad prowadził działanie dezinformacyjne. Z informacji, które rozpowszechniał, miało wynikać, że ukraińskie siły bezpieczeństwa ostrzegają przed zbliżającymi się atakami na Naddniestrze.

Na ten moment bardziej wiarygodne wydają się jednak informacje od zachodnich służb wywiadowczych – zwłaszcza, że atak Rosji na Ukrainę został przewidziany z dużą dokładnością.