Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do Ministra Edukacji Narodowej i stwierdził, że skutki, wywołane reformą edukacji, to jawne naruszenie Konstytucji. Ja bym nawet poszedł o krok dalej — to jawna dyskryminacja.
RPO a reforma edukacji
Rzecznik Praw Obywatelskich, dr hab. Adam Bodnar, pisze do Ministra Edukacji Narodowej
Uczniowie – nawet ci, którzy uzyskali wysokie wyniki kończąc szkołę podstawową lub gimnazjum – nie dostali się do żadnej z wybranych szkół. Taka sytuacja jest nieakceptowalna i w sposób oczywisty prowadzi do naruszenia do gwarantowanego konstytucyjnie (art. 70 Konstytucji) prawa do nauki
RPO ponadto sygnalizuje, że niekonstytucyjność reformy edukacji, a raczej jej skutków, związanych z brakiem miejsc w szkołach, wyraża się m.in. w poniższych problemach
- Podwójny rocznik oznacza ciasnotę i pogorszenie się warunków nauki dla wszystkich uczniów, nie tylko dla pierwszej klasy.
- Brak miejsca w wybranej szkole może też oznaczać dużo większe koszty dojazdu do szkoły, w której są miejsca.
- Dla uczniów z małych miejscowości nie starcza miejsc w bursach, bo liczba miejsc noclegowych nie uległa podwojeniu. Będą musieli wynajmować pokoje po cenach rynkowych, a przez to koszty ich edukacji wzrosną.
- Może to sprawić, że wielu uczniów zrezygnuje z korzyści, jakie daje nauka w dużym mieście, z bogatą ofertą kulturalną, lepszymi możliwościami zdobycia dodatkowych kwalifikacji i przygotowania się do edukacji na wyższej uczelni.
Odpowiedź ministra
Jak donosi serwis Prawo.pl, do słów Rzecznika Praw Obywatelskich odniósł się już minister edukacji. Zaznaczył on, iż konstytucyjne prawo do nauki nie oznacza, że każdy uczeń ma się dostać do szkoły, do której chce. Adam Bodnar powinien ponadto doczytać przepisy. Według ministra edukacji art. 70 Konstytucji oznacza, że uczeń ma mieć możliwość kontynuowania nauki, a taka możliwość rzekomo jest.
Niezależnie od twierdzeń ministra, całkowite wywrócenie obecnego systemu, wraz z likwidacją gimnazjów, jest z założenia obarczone dużym błędem. Podczas wprowadzania owej, podnoszone były argumenty o niewydolności ówczesnego systemu edukacji, a także wskazywano na niski poziom nauczania.
Oczywiście każdy rozsądny człowiek zdaje sobie sprawę, że ewaluacja funkcjonującego systemu edukacji powinna być długoterminowa (łącznie z badaniem losów absolwentów), a poziomu nauczania nie zmieni się żadną reformą. Wprowadzanie takich, gruntownych reform, powinno być poprzedzone wielopłaszczyznowymi konsultacjami, a także specjalistycznymi badaniami, których nie było.
Problemy z rekrutacją do szkół mogą być również uznane za dyskryminację tegorocznych kandydatów do szkół średnich. Wbrew konstytucyjnej równości wobec prawa, tegoroczni kandydaci są w sytuacji dużo gorszej, niż ich koledzy sprzed roku, a także ci, którzy w przyszłym roku będą aplikować do szkół średnich. To, że niektórzy uczniowie nie dostaną się do wymarzonych szkół, nie jest spowodowane tym, że nie przykładali się do nauki. Cała sytuacja jest jedynie skutkiem działań, jakie zafundował uczniom rząd.