Polacy mają czasem zachowania, których nie powstydziłby się sam Vito Corleone, zwłaszcza jeżeli chodzi o ostrzeganie innych przed drogówką. Mruganie długimi światłami, aby ostrzec innych uczestników ruchu drogowego o „suszeniu” wciąż jest praktykowane, mimo że kierowcy grozi za takie niewinne ostrzeżenia mandat wraz z punktami karnymi.
Mruganie długimi światłami w celu poinformowania innych uczestników ruchu o patrolu policji jest swojego rodzaju zachowaniem utopijnym. Nikt z nas nie chce dostać mandatu (zwłaszcza tak wysokiego, jak obecnie), więc staramy się być mili i ostrzegać innych, w nadziei, że ktoś kiedyś ostrzeże i nas.
Czy samo ostrzeganie przed patrolami policji naraża nas na mandat?
Ostrzeganie innych uczestników ruchu drogowego przed patrolem policji jest ryzykowne. Nie chodzi o same przepisy prawa, ale o konsekwencje naszych działań. O ile nikt nie chce dostać mandatu, co jest zrozumiałe, a popełnianie wykroczeń drogowych, gdy policja nie widzi, jest w naszym kraju normą, to warto zastanowić się nad tym, czy czasem nie ostrzegamy kogoś pijanego. Jeżeli nasze ostrzeżenie trafi do kierowcy, który się zagapił i dlatego nieco wdepnął gaz, raczej nie narobimy naszym zachowaniem szkody (jedynie zaszkodzimy budżetowi państwa), jednak jeżeli pijany kierowca zdąży wybrać alternatywną drogę, to już konsekwencje naszego działania mogą być opłakane.
Niezależnie od społecznej szkodliwości ostrzegania przed patrolem drogówki, za nasze działanie możemy otrzymać mandat. Jednak nie za samo ostrzeganie – to nie jest zabronione. Możemy więc napisać do znajomych (pod warunkiem, że nie piszemy, kierując jednocześnie samochodem), żeby uważali, możemy też na przykład pomachać ręką innemu kierowcy, sygnalizując, że coś się dzieje. Na te działania nie ma paragrafu.
Nadużywanie świateł drogowych może wpędzić nas w kłopoty
Paragraf jednak znajdzie się właśnie na mruganie długimi światłami (czyli światłami drogowymi, zwykle podczas jazdy powinniśmy korzystać ze świateł mijania lub w odpowiednich warunkach ze świateł do jazdy dziennej). A nawet dwa. Pierwszy z nich to art. 29 ustawy prawo o ruchu drogowym, który zabrania nadużywania sygnałów świetlnych lub dźwiękowych. Mrugnięcie długimi, w celu poinformowania innych uczestników ruchu o patrolu policji może być zakwalifikowane, jako nadużywanie sygnału świetlnego. Za to policja może nad ukarać mandatem w wysokości 100 złotych, jednak na nasze konto nie trafią punkty karne.
Drugi przepis, który może wpędzić nas w kłopoty, gdy będziemy ostrzegać innych przed policją, to art. 51 prawa o ruchu drogowym. Tam ustawodawca jasno wskazał, kiedy możemy używać świateł drogowych (w czasie od zmierzchu do świtu, na nieoświetlonych drogach, o ile nikogo nie oślepimy). Mruganie długimi w celu ostrzegania innych uczestników ruchu o zagrożeniu nie zostało tam wyszczególnione jako uprawnienie kierowcy (zresztą, ostrzeganie np. o stadzie saren przy drodze, czy pobliskim wypadku można by było zakwalifikować jako sytuację wyjątkową, gdzie kierowca może próbować informować o zagrożeniu na różne sposoby, jednak co do zasady patrol policji na drodze zagrożeniem nie jest). Za to przewinienie możemy więc zostać ukarani mandatem w wysokości 200 zł, a na nasze konto mogą trafić aż 4 punkty karne.
Policja lubi sprawdzać
Mruganie długimi jest tak powszechne, że policja okresowo przygotowuje akcje, mające na celu właśnie ukaranie osób ostrzegających o patrolach. Wystarczy ustawić dwa patrole w pewnym oddaleniu od siebie lub skorzystać z drona i już część kierowców, którzy chcieli być mili dla innych, skończy z mandatami. Mruganie długimi jednak wciąż jest praktykowane.
Jak widać, Polacy potrafią „grać do jednej bramki”, ale najczęściej, jeżeli jednoczy ich wspólny wróg. W tym przypadku tym wspólnym wrogiem jest drogówka. Warto jednak zdawać sobie sprawę z konsekwencji takiego działania, jeżeli nasze sygnały zauważy inny patrol.