REKLAMA
  1. Home -
  2. Rodzina -
  3. Rząd ma 300 tysięcy złotych, ale tylko dla białych gmin
Rząd ma 300 tysięcy złotych, ale tylko dla białych gmin

Tik tak. Zegar tyka – do 21 lipca samorządy z tzw. białych gmin mają czas, by złożyć wniosek o nawet 300 tysięcy złotych dofinansowania na utworzenie punktu dziennej opieki nad dziećmi.

To nie tylko finansowy zastrzyk z Funduszu Pracy, ale i szansa, by w końcu zetrzeć z mapy Polski miejsca, w których dzieci do 3. roku życia - delikatnie mówiąc - nie mają lekko.

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej uruchamia dodatkowe 45 mln zł w ramach programu „Aktywny Maluch”

Celem (choć może lepiej powiedzieć: ambicją) jest wsparcie 537 gmin, które dotąd pozostają kompletnie wykluczone z systemu wczesnodziecięcej opieki. Nie mają żłobków, klubów dziecięcych ani nawet jednego opiekuna dziennego. To te miejsca, gdzie rodzice muszą wybierać między dzieckiem a pracą, a kobiety – najczęściej one – wypadają z rynku pracy na długie miesiące.

REKLAMA

Mimo, że ogólnopolski wskaźnik użłobkowienia sięgnął w maju 41%, a jeszcze rok wcześniej wynosił 37%, statystyki nie opowiadają całej prawdy. Bo co z tego, że średnia rośnie, skoro w jednej gminie funkcjonuje nowoczesny żłobek z systemem kamer i dietą bezglutenową, a 50 km dalej matka samotnie ogarnia niemowlaka, bo państwo o niej zapomniało?

Dofinansowanie można uzyskać w dwóch modułach

Pierwszy - do 300 tys. zł - na utworzenie instytucji dziennego opiekuna. Drugi - do 8 tys. zł miesięcznie - na jej bieżące utrzymanie w 2025 roku. Oznacza to, że program nie kończy się na symbolicznym przecięciu wstęgi, ale daje narzędzia do realnego działania. A co najważniejsze - premiuje gminy, które dotąd były białą plamą i nie mają planów rozwoju opieki w innych programach resortu.

REKLAMA

Za działaniami ministerstwa idzie też kampania świadomościowa. Fundacja Zwalcz Nudę prowadzi projekt „Akademia Wsparcia Rozwoju Malucha”, który ma dotrzeć do mieszkańców 400 wykluczonych gmin. Cel? Pokazać, że opieka żłobkowa to nie fanaberia wielkomiejskich klas średnich, tylko realna potrzeba. Że pomaga nie tylko dzieciom, ale całym rodzinom, ułatwiając powrót do pracy, dając przestrzeń dla rozwoju i odciążając psychicznie.

Co ciekawe, projekt ma całkiem konkretny budżet – ponad 9,4 mln zł, z czego aż 9,3 mln pochodzi z budżetu państwa. Nie mówimy więc o lokalnej inicjatywie z serii „zróbmy coś dla mieszkańców”, tylko o strategicznym działaniu z poziomu centralnego.

REKLAMA

Trzeba jednak zadać pytanie: czy samorządy pójdą za ciosem? Bo o ile chętnych do dzielenia środków nie brakuje, to już zrealizowanie projektu – znalezienie lokalu, zatrudnienie odpowiednich osób, przeprowadzenie naborów – bywa trudniejsze. W małych gminach brakuje nie tylko instytucji, ale i kadr.

Nie zmienia to jednak faktu, że w końcu pojawiła się szansa, by zrównać szanse dzieci z Polski A i Polski B. Wniosek do 21 lipca to być może najważniejszy dokument, jaki niejedna gmina podpisze w tym roku.

REKLAMA
Dołącz do dyskusji

zobacz więcej:

Najnowsze
Warte Uwagi