Władza rodzicielska pozwala w dużej mierze ignorować wolę dziecka. Uczęszczanie, lub nie, na lekcje religii to jedna z sytuacji, w której ostateczną decyzję podejmują zwykle rodzice. Co jednak, jeśli sąd zmusza dziecko do katechezy wbrew woli tego rodzica, z którym ono mieszka?
Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, na sporze pomiędzy rodzicami najbardziej traci dziecko
Zgodnie z art. 97. § 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, dopóki władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom, dopóty każde z nich jest nie tylko uprawnione, ale i zobowiązane do jej wykonywania. Jeżeli rodzice nie mogą się ze sobą porozumieć, na podstawie §2, kwestie sporne rozstrzyga sąd opiekuńczy. Tak właśnie wyglądają ramy prawne opisywanej przez TOK FM sytuacji. Spór dotyczył uczęszczania przez dziewięcioletnią dziewczynkę na lekcje religii. Są one nieobowiązkowe, dopóty chęci uczestnictwa nie zgłoszą rodzice dziecka, lub pełnoletni uczeń nie zrobi tego sam. Matka dziecko na zajęcia zapisywała, ojciec wypisywał. I tak aż spór urósł do takich rozmiarów, że niezbędna była interwencja sądu.
Dziewczynka mieszka z ojcem, wobec matki toczy się postępowanie o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Tymczasem sąd opiekuńczy wydał postanowienie zabezpieczające nakazujące dziecku uczęszczać na katechezę. Sama dziewczynka podpisała oświadczenie woli, w którym przywołano art. 194 kodeksu karnego. Przepis ten przewiduje karę do 2 lat pozbawienia wolności za ograniczenie człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość. Jednocześnie podczas wysłuchania z udziałem biegłych stwierdziła, że „nie wierzy w religię i tego niby Boga”.
To nie kodeks karny, lecz Konstytucja przesądza o tym, że państwo zapewnia wolność sumienia i wyznania także dziewięciolatkom
Sąd nie dał jednak dziecku wiary. W przypadku oświadczenia woli uznał, że zostało ono przygotowane przez ojca – i stanowi wyraz jego woli, podsunięty dziecku do podpisania. Niewątpliwie nie ma ono świadomości znaczenia art. 194 kodeksu karnego. Tutaj warto zauważyć, że autor oświadczenia najprawdopodobniej również. O wiele bardziej właściwym przepisem, który warto by w takiej sytuacji przywołać jest chociażby art. 53. ust. 1 Konstytucji. Ten zapewnia każdemu wolność sumienia i wyznania. Dodatkowo, zgodnie z ust. 6, nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych. Nieodłącznym elementem lekcji religii jest chociażby modlitwa na jej rozpoczęcie. Jak wiadomo, przepisy Konstytucji stosowane są bezpośrednio.
Analizując wyłącznie przepisy ustawy zasadniczej, czy nawet kodeksu karnego, można dojść do wniosku, że sąd zmusza dziecko do katechezy niezgodnie z prawem. Sytuacja nie jest jednak tak jednoznaczna. Wysłuchanie ujawniło także inne fakty. Dziewczynka została, rzecz jasna, ochrzczona zgodnie z obrządkiem Kościoła Rzymskokatolickiego. Na lekcje religii chodziła jeśli akurat to matka ostatnia przekazała szkole stosowne oświadczenie woli. Nie ma również wielkiej świadomości tego, o czym właściwie są te zajęcia. Na przykład pierwszą komunię określiła jako „dzień co się zakłada sukienkę za kilka tysięcy i dostaje się jakieś zabawki”.
Sąd zmusza dziecko do katechezy, bo nie chce pogłębienia jego trudności w kontaktach z rówieśnikami
Kwestia pierwszej komunii świętej jest w tym przypadku szczególnie istotna, bo decyzja sądu sprawia, że dziewczynka będzie musiała do niej przystąpić. Wbrew woli swojego ojca. Stanie się tak dlatego, że o ile ojciec złożył zażalenie na postanowienie sądu, o tyle rozpatrzone ono zostanie dopiero w marcu. Jednocześnie dziewczynka, wedle jego relacji, od wydania przez sąd opiekuńczy postanowienia, jest w dużym stresie. Cierpienie dziecka ma się objawiać płaczem, wyraźnym pogorszeniem samopoczucia.
Sąd swoją decyzję argumentował między innymi trudnościami dziewczynki w kontaktach z rówieśnikami. W uzasadnieniu stwierdzono, między innymi, że w dziecku nie powinno się w związku z tym dodatkowo wzbudzać poczucia odmienności. Sąd opiekuńczy z całą pewnością kierował się w swoim zarządzeniu art. 109. § 1. oraz §2 pkt 1) kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Zgodnie z tymi przepisami, w sytuacji zagrożenia dobra dziecka, sąd musi wydać odpowiednie zarządzenie – w tym nakazanie rodzicom określone postępowanie.
Sąd uznał, że zagrożone było dobro dziecka, jednak w praktyce to jego postanowienie mogło takie zagrożenie stworzyć
W tym przypadku sąd zmusza dziecko do katechezy uznając, że w przeciwnym wypadku jego dobro byłoby zagrożone. Czy jednak ma co do tego słuszność? TOK FM poprosił o opinię psychologa. Z niej wynika jasno, że dziewięciolatka jest w stanie samodzielnie informować o tym, czego chce. Przyznaje jednocześnie, że wpływ na jego decyzje ma otoczenie. W tym przypadku jednak wpływ ojca, z którym dziewczynka jest silniej związana, nie jest niczym złym. Nie ulega również wątpliwości, że przystąpienie do pierwszej komunii świętej wiąże się z określonymi dodatkowymi obowiązkami.
W grę wchodzą chociażby „egzaminy” z modlitw, próby przed uroczystą mszą świętą. Sąd zauważył, że dziecko ma naprawdę szczątkową wiedzę z zakresu religii, do tego nie wykazuje jakiejś pogłębionej duchowości. I właśnie na podstawie tych przesłanek można śmiało założyć, że dopiero teraz dobro dziecka, zwłaszcza jego zdrowie psychiczne i prawidłowy rozwój w dłuższej perspektywie, są zagrożone. Wielka szkoda, że sąd opiekuńczy większą wagę przywiązał do pragnień matki dziewczynki. Nieprzystąpienie do pierwszej komunii świętej nie jest w końcu niczym nieodwracalnym.