Jeżeli pamiętacie artykuł dotyczący niechęci do samotnych kobiet w restauracji, czego efektem był zakaz wstępu dla kobiet, to z pewnością poniższa historia, tym razem z naszego podwórka, da wam do myślenia. Okazuje się, że nie tylko właściciele amerykańskich restauracji są niechętni samotnym kobietom. Podobna podejrzliwość dolega również polskim… hotelarzom.
Samotne podróże, czy to służbowe, czy prywatne są w dzisiejszych czasach normą. Bez względu na to, czy samotnie podróżuje kobieta, czy mężczyzna. Wydawałoby się, że nocleg w hotelu to kolejna oczywistość, bez względu na płeć. Nie dla wszystkich jednak. Nasza czytelniczka została posądzona o… prostytucję. Tylko dlatego, że jako kobieta sama nocowała w hotelu, a po południu odwiedził ją znajomy.
Samotna kobieta w hotelu równa się prostytutka?
Nagłośniona historia dotyczy jednego z hoteli w Polsce. Nasza czytelniczka nocowała tam podczas swoje podróży. Nocowała w jednoosobowym pokoju, późnym popołudniem odwiedził ją znajomy, który po około godzinie wyszedł. Fakt ten został bardzo szybko zauważony przez właścicielkę hotelu, która po nieudanej próbie przepytania wychodzącego gościa, zapukała do pokoju naszej czytelniczki. W trakcie rozmowy właścicielka twierdziła, że regulamin hotelu zabrania odwiedzin w pokojach. Niestety nie potrafiła wskazać, gdzie w regulaminie został umieszczony taki zapis.
Rano podczas wymeldowywania się z hotelu czytelniczka ponownie poprosiła o pokazanie regulaminu i stosownego zapisu. Recepcjonistka odmówiła, prosząc właścicielkę o interwencję. I właściwie wtedy sprawa dotarła do sedna. Szybko okazało się, że nie chodzi o samo przyjmowanie gości, ale o podejrzenie, że pani była prostytutką.
Właścicielka hotelu powołała się nawet na liczne historie, kiedy młode dziewczyny wynajmowały pokój i w trakcie nocy obsługiwały swoich klientów. Co ciekawe właścicielka powiązała wizytę gościa z naszą czytelniczką tylko na podstawie własnych domysłów. W tym czasie w hotelu przebywało jeszcze dwóch innych gości – mężczyzn. I jak stwierdziła kobieta: „przecież u nich nie był na pewno”.
Hotel wyzywa swoich gości od prostytutek?
W sobotę około godziny 19.00 odwiedził mnie znajomy w hotelu, który wyszedł o godzinie 20.00, jednak gdy opuszczał hotel, zaczęła go gonić właścicielka tego obiektu. Pytała natarczywie z kim się widział i w którym pokoju przebywał (dowiedziałam się tego później z smsa od niego). Po chwili od jego wyjścia do drzwi mojego pokoju ktoś zaczął głośno pukać, okazało się, że była to ta sama właścicielka, która goniła mojego znajomego. Kobieta w wieku ok. 60 lat zaczęła mi ubliżać, że nikt nie może mnie odwiedzać w pokoju. Próbowałam wyjaśnić, że odwiedził mnie tylko znajomy, nie nocował tu (jeśli tak byłoby to rozumiałabym oburzenie, ponieważ opłata za pokój byłaby wyższa). Ona na to, że tak mówi regulamin, na co odpowiedziałam jej, że nikt mi go nie przedstawił, gdy przyjechałam i taki punkt także nie znalazł się na portalu rezerwacyjnym Booking.com. Właścicielka na to, że ze znajomymi to trzeba się spotykać na mieście. Wspomnę tylko, że to był dzień z silnymi burzami, kiedy wysłano alerty z prośbą o nieopuszczanie budynków. W końcu opuściła prób mojego pokoju. Od razu weszłam na Booking, a także stronę hotelu, aby znaleźć zapis o takiej zasadzie – nigdzie go nie było.
Wczoraj rano przy wymeldowaniu poprosiłam młodą recepcjonistkę o dostęp do regulaminu obiektu, która od razu zawołała szefową. No i kolokwialnie mówiąc – wyszło szydło z worka. W skrócie – jako samotnie podróżująca kobieta, którą odwiedza znajomy płci męskiej to wysoce prawdopodobne jest, że jestem prostytutką (oczywiście użyła wulgarnego określenia – „dziwka”). Zaraz zaczęła się tłumaczyć, że wcale nie mówi o mnie, ale miała takie doświadczenia w tym hotelu. Z jej perspektywy podejrzane było to, że mój znajomy nie chciał powiedzieć, w którym był pokoju i czym prędzej chciał stamtąd uciec. A jak Wy zachowalibyście się, gdybyście wychodzili z hotelu, a ktoś nagle zacząłby Was gonić i dopytywać o szczegóły wizyty? Jak się okazało mój znajomy nie podał jej numeru mojego pokoju, ale domyśliła się, że był u mnie, ponieważ oprócz mnie nocowało tylko dwóch mężczyzn, a „przecież u nich nie był na pewno” (to są jej słowa).
– relacjonowała pani Paulina na Facebooku
Naszą czytelniczkę w całej sytuacji uderzyło najbardziej to, że stała się celem oskarżeń tylko dlatego, że była młodą kobietą, która przyjechała sama. Zapewne, gdyby towarzyszył jej mężczyzna lub choćby koleżanka, do podobnej sytuacje nigdy by nie doszło.
Niesmaku całej sytuacji dodaje również zachowanie właścicielki hotelu. Kończąc rozmowę zagroziła ona naszej czytelniczce, że jeśli ta wystawi negatywną opinię obiektowi lub opisze tę sytuację, ujawni jej dane osobowe i wskaże, że odwiedzała obiekt w wiadomym celu.
Zakaz dla samotnych kobiet
W mojej opinii samotna kobieta w hotelu i posądzenie jej o prostytucje to tylko odbicie tego, jak w naszym społeczeństwie postrzega się kobiety. I nie chodzi tylko o posądzenie o wykonywanie najstarszego zawodu świata. Samotna, młoda kobieta w hotelu, restauracji, barze, czy klubie to dla większości albo osoba szukająca rozrywek, mocnych rozrywek, albo szukająca męża. Bo w naszym społeczeństwie kobietę w dalszym ciągu dopełnia mąż. I widać to w szczególności, nie w opinii mężczyzn, ale właśnie w opinii kobiet. W szczególności tych zamężnych.
Aktualizacja: W obliczu nowych okoliczności, które wypłynęły w komentarzach pod artykułem, których prawdziwości nie podejmiemy się oceniać, jednak bez wątpienia mogłyby stanowić one okoliczności łagodzące dla pracowników hotelu, zdecydowaliśmy się na anonimizację danych ośrodka w artykule i komentarzach.