Gdybyśmy porównali proces sądowy do książki, to komornik byłby postacią, która do akcji wkracza w jej ostatnim rozdziale. Kompletnie nieświadomy akcji, która miała miejsce wcześniej ma tylko jedno zadanie, a mianowicie posprzątać bałagan pozostawiony po innych bohaterach. Niestety sprzątanie po roku od głównej akcji to zły pomysł.
Rola komornika w naszym systemie prawnym została bardzo precyzyjnie określona i przemyślana. Oczywiście w swoim pierwotnym założeniu, bo lata nieustannych nowelizacji zrobiły swoje i nawet ustawodawca nie bardzo wie, kim jest komornik sądowy. Teoretycznie jego zadaniem jest wykonywanie wyroków sądowych, aczkolwiek wydaje się, że ustawodawca komornika ma za kogoś, kto musi nieustannie udowadniać, że nie jest wielbłądem.
Przypomnijmy więc, że komornik sądowy jest organem wymiaru sprawiedliwości, którego zadaniem jest wykonywanie wyroków sądu w drodze przymusu. W celu nadania mu odpowiedniej rangi i powagi, ustawodawca ustanowił komornika funkcjonariuszem publicznym. To oznacza, że powierzono mu bardzo odpowiedzialne zadanie, a jednocześnie zapewniono mu równie odpowiednią ochronę, jaką gwarantuje przecież status funkcjonariusza publicznego. Wyobrażacie sobie jednak policjanta, który na miejsce przestępstwa przyjeżdża po roku? Albo strażaka, który do pożaru jedzie po 18 miesiącach od jego zgłoszenia? Niestety w takich warunkach muszą funkcjonować komornicy.
Skuteczność egzekucji zależy nie tylko od komorników
W tym przypadku nie ma najmniejszego znaczenia, czy uprawnienia komorników zakładają pełną elektronizację, czy opierają się na tradycyjnych rozwiązaniach. Bo nawet najnowocześniejsze rozwiązania, tak samo, jak najlepsze prawne rozwiązania w kodeksie postępowania cywilnego zdadzą się na nic, jeżeli do wyścigu komornicy będą startowali na długo po tym, jak wyruszy dłużnik.
Od lat skuteczność egzekucji oscyluje na poziomie 20%. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości w 2017 roku skuteczność egzekucji spadła z poziomu 22,4 do 18,6%. To słaby wynik, ponieważ oznacza, że aż 8 na 10 wyroków sądów nigdy nie zostaje wyegzekwowana, a wierzyciele nie zobaczą swoich pieniędzy. Trzeba jednak pamiętać o tym, że to dotyczy należności, które trafiły na wokandę sądu. Można z pewnością założyć, że skala problemu jest zdecydowanie większa. W końcu zatory płatnicze w naszej gospodarce to rzecz, która nie dziwi nikogo, a denerwuje każdego. Nie każda sprawa musi trafiać przed oblicze sądu, a takimi przecież komornicy się nie zajmują. Tymczasem stali się kozłami ofiarnymi, na których można wyżyć się nie tylko za niedoskonałości całego systemu, ale i za podejście społeczeństwa do prawa.
Wyobrażacie sobie ratownika medycznego, który do chorego trafia po roku, albo detektywa, który próbuje rozwiązać kryminalną zagadkę po dwóch latach? Choćby obaj mieli najnowocześniejszy sprzęt i wyśmienite wykształcenie, to ich starania mają nikłe szanse powodzenia. Skąd zatem zdziwienie, że skuteczność komorników jest na tak dramatycznym poziomie? Czy są wyjątkowo leniwi? Nie sądzę, w końcu system opłat egzekucyjnych opiera się na zasadzie prowizji, a zatem im więcej komornik wyegzekwuje, tym więcej zarobi na utrzymanie kancelarii i samego siebie. Problem leży w tym, że komornik wkracza do akcji na etapie, kiedy pole manewru jest dość ograniczone.
Skuteczność egzekucji zależy od kondycji całego systemu, a nie tylko od tego, czy komornik może zająć konto mailem
Spójrzmy na to, ile trwają sprawy sądowe. Co prawda statystyki wyraźnie pokazują, że wcale nie jest tak tragicznie, jak wiele osób uważa, ale też nakazu zapłaty nie uzyska się w tydzień. Statystycznie w pierwszej instancji sprawy toczą się około 5 miesięcy. Ten czas jest z pewnością dłuższy w sądach w większych miastach, a krótszy w mniejszych miejscowościach. Uzyskanie klauzuli wykonalności, chociaż teoretycznie powinno trwać trzy dni, to w praktyce ten termin może wydłużyć się nawet do kilku tygodni, w zależności od bieżącego obłożenia sądu. Nieco więcej szczęścia mają wierzyciele, którzy mają możliwość zastosować tryb uproszczony, który skutkuje wydaniem nakazu zapłaty. Sądy w mniejszych miejscowościach mogą uporać się z takim postępowaniem nawet w kilka tygodni, ale w niektórych sądach uproszczone postępowanie może trwać nawet około pół roku. Sporym ułatwieniem jest również tzw. e-sąd w Lublinie, czyli EPU. Ta specyficzna super-ścieżka procesowa w teorii umożliwia wierzycielowi na uzyskanie nakazu zapłaty na swoją rzecz w najkrótszym terminie. To wciąż bardziej kwestia miesięcy niż tygodni.
Powyższe terminy oznaczają jedynie czas trwania sprawy o wydanie nakazu zapłaty, od której dłużnik nie wniesie sprzeciwu. Trzeba bowiem pamiętać, że skutecznie wniesienie sprzeciwu od nakazu zapłaty powoduje, że ten traci swoją moc, a sprawa trafia do rozpoznania w normalnym trybie. W oczywisty sposób wydłuża to proces odzyskania długu przez wierzyciela.
Wierzyciele niechętnie korzystają z postępowania zabezpieczającego
Nie zapominajmy również o tym, że samo postępowanie sądowe to zakończenie pewnego etapu odzyskiwania swoich pieniędzy. Z pewnością żaden wierzyciel nie wytacza tak ciężkich dział od razu, a zamiast tego próbuje lżejszych gatunkowo metod. Początkowo prośbą, potem być może i groźbą usilnie prosi i przypomina o zwrocie należnych mu pieniędzy. W tym celu dzwoni, a potem wysyła pisma. Gdy po raz kolejny dłużnik odwleka oddanie pieniędzy w czasie, wierzyciel zaczyna myśleć o dalszych krokach. Nie da się oszacować czasu trwania tej windykacji. Niektórzy w ramach oszczędności decydują się przeprowadzić ten proces osobiście. Inni powierzają to wykwalifikowanej firmie windykacyjnej, zazwyczaj jednak po kilku bezskutecznych próbach samodzielnego uproszenia dłużnika. Dopiero gdy to nie skutkuje, sprawa trafia na wokandę sądu. Dopiero na końcu do komornika.
Biorąc pod uwagę długość trwania procesów sądowych oraz indywidualne próby wierzycieli przed skierowaniem sprawy do sądu myślę, że można spokojnie przyjść, że ten czas trwa około roku. Wyobraźmy sobie zatem ile czasu sprytnemu dłużnikowi zajmie „schowanie” swojego majątku? Zresztą nie zawsze to musi oznaczać celowe działanie. W końcu nie każdy dłużnik z góry zakłada, że nie zapłaci, a sam może paść ofiarą niesolidnego kontrahenta. To dodatkowo nakręca spiralę niewypłacalności. Czekając na odzyskanie pieniędzy, przedsiębiorcy często z tego właśnie powodu odwlekają opłacenie innych faktur. W efekcie powstaje cały łańcuszek podmiotów, które czekają na efekt jednej sprawy. Od szybkości jej załatwienia często zależy byt albo niebyt więcej niż jednego podmiotu. Niemniej jednak wystarczy kilka prostych czynności, żeby o ile nie całkowicie udaremnić czynności komornika, to znacznie je wydłużyć. Przecież rozpoznanie skargi pauliańskiej (a więc uznanie czynności dłużnika za bezskuteczną) nie zajmuje tygodnia, a wierzyciel musi, przynajmniej na początku, sięgnąć głębiej do swojej kieszeni.
Nowych obowiązków przybywa, na czym ucierpi skuteczność egzekucji
Oczekiwania wobec komorników są i powinny być bardzo wysokie. To w końcu od ich sprawności i operatywności zależy to, czy wyrok, wydany w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej zostanie wykonany. Aby zadania postawione komornikom miały szanse zostać zrealizowane, niezbędne jest, by mieli ku temu odpowiednie podstawy prawne. Niestety w świetle wchodzących wkrótce w życie nowych przepisów, egzekucję sądową czekają ciężkie czasy. Ustawy komornicze 2018, chociaż teoretycznie miały być odpowiedzią na bolączki systemu, w praktyce będą dokładać kolejnych problemów, a także obowiązków dla komorników. Niestety ciężko powiedzieć, żeby te dodatkowe obowiązki miały przyczynić się do wzrostu skuteczności.
Wystarczy wspomnieć, chociażby o tym, że drastycznie zmniejszy się wysokość opłat egzekucyjnych. Nie chodzi jednak o to, że komornicy będą mniej zarabiać. Trzeba pamiętać o tym, że z uzyskanych opłat egzekucyjnych komornik przede wszystkim finansuje działalność kancelarii. Wynajmuje lokal, płaci pensje pracownikom czy zaopatruje biuro. Nowe ustawy nie tylko zmniejszają wysokość opłat (z 15 i 8 do 10,5 i 3%), a także stanowią, że całkiem wysoka ich część będzie trafiać do budżetu państwa, a dopiero z pozostałej części komornik będzie musiał utrzymać aparat całej egzekucji. Natomiast nowych obowiązków tylko przybywa. Pierwszym z brzegu niech będzie obowiązkowe nagrywanie czynności komornika. Oczywiście na tym nie koniec zmian.
Skuteczność egzekucji to wypadkowa wielu składników, a duża część z nich nie jest zależna od samych komorników. Dyskusja o niskiej skuteczności powinna zaczynać się pytaniem „Jak można ulepszyć system, żeby komornicy mieli większe szanse zrealizowania wyroków”. Tymczasem zaczyna się i kończy na tych „złych” komornikach, którzy w opinii publicznej z jednej strony są nieudolni i leniwi (skoro skutecznie egzekwują tylko 20% spraw), albo hiperaktywni (bo błyskawicznie zajmują konta).
Wpis powstał w ramach wspólnej akcji Bezprawnika i Krajowej Rady Komorniczej, zainicjowanej w celu popularyzacji usług oraz lepszej świadomości społecznej na temat roli komornika.