Śledzenie obywateli na kwarantannie?
„The Jerusalem Post” pisze o nowych (choć już testowanych) rozwiązaniach mających na celu walkę z COVID-19. Chodzi o sposób, który pozwoli na dużo sprawniejsze kontrolowanie stosowania się do kwarantanny.
Mowa jest o specjalnych bransoletkach, które przez izraelskie organy sanitarne opisywane są jako wręcz kluczowy aspekt zapobiegania rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Co istotne, ich wprowadzenie zostało - mimo wcześniejszych, raczej jednoznacznych co do zamierzeń wypowiedzi - odłożone w czasie. Powodem takiego stanu rzeczy jest podobno wysoki koszt realizacji projektu.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Prezes przedsiębiorstwa odpowiadającego za produkcję specjalnych opasek w rozmowie ze źródłowym serwisem podkreślił, że bransoletki nie będą zbierać żadnych informacji poza tym, czy osoba przestrzega kwarantanny, tj. znajduje się w miejscu jej odbywania.
Chodzi tutaj o proste sprawdzenie, czy opaska znajduje się w odpowiednym obszarze - odbywania kwarantanny - czy też nie. Warto dodać, że, mimo iż wprowadzenie opasek zostało odłożone w czasie, to kilka tysięcy zestawów opasek jest już gotowych do wdrożenia.
Czy to zbyt restrykcyjne rozwiązanie?
Gotowych zestawów jest już około 5 tysięcy, a ich dystrybucja w zasadzie jedynie czeka na „zielone światło” od rządu. Co istotne, program pilotażowy zakończył się sukcesem.
Bransoletki były rozdawane obywatelom Izraela wracającym z zagranicy. Zestaw - w postaci bransoletki i montowanej w domu „centralki” - był najchętniej wybierają opcją kontroli przebywania na kwarantannie.
Jeżeli projekt jednak wejdzie w życie w szerszym zakresie, to z obowiązku noszenia opasek będą zwolnione z mocy prawa - osoby poniżej 14 roku życia, zaś osoby starsze - jedynie z ważnych przyczyn i na wniosek.
Mimo że powyższe dotyczy Izraela, a samo rozwiązanie jest pozytywnie odbierane przez społeczeństwo - a przynajmniej przez jego tak dużą część, że ich zdanie brane jest za uprawniające do wdrożenia specjalnych opasek - to powyższe nakazuje zastanowić się, gdzie jest granica.
Jak dalece można ingerować w wolność jednostki?
Powyższe pytanie jest oczywiście w pewnym sensie prowokacyjne, bo odnosi się do problemu, co do której nie ma jednoznacznego rozwiązania. Relacja pomiędzy dobrem ogółu a wolnością jednostki jest bardzo niejasna.
Trzeba dostrzec, że jeżeli pomysł wdrożenia tego typu opasek pojawiłby się w Polsce, to niemalże od raz spotkałby się z głośnymi protestami. Tym bardziej że opaski kojarzą się w pierwszej kolejności z systemem dozoru elektronicznego stosowanym w polityce penitencjarnej.
Zresztą sama aplikacja „STOP COVID” (dawne ProteGO Safe), mimo że od strony technologicznej bezpieczna, nie jest powszechnie w Polsce wykorzystywana. Dlaczego? Bo na początku pojawiły się teorie - ze sfery tych spiskowych - iż aplikacja służy do śledzenia lokalizacji. To samo donieść można do „Kwarantanny Domowej”, której instalacja jest przecież obowiązkiem, którego mało kto przestrzega.
Ingerencja państwa w wolność jednostki w celu ochrony ogółu powinna się jednak opierać na adekwatności, a także - koniecznie - celowości. Zagrożenie, które naruszaniem wolności jednostki państwo chce zwalczyć, musi być realne, zaś ograniczenie tejże wolności musi w sposób oczywisty - a nie hipotetyczny - zapobiegać jakieś większej szkodzie.
Tego rodzaju problematykę można odnieść do wszystkich wprowadzanych obostrzeń, czy ograniczeń. Niemniej „śledzenie” obywateli na kwarantannie - w świetle szczepień i ogólnego, zaawansowanego poziomu walki z pandemią - wydaje się po prostu nieadekwatne.