Wielu Polaków polubiło korzystanie z aplikacji Lidl Plus
Jej skanowanie podczas zakupów umożliwia cieszenie się różnymi promocjami. Sieć zachęca też klientów do tego, by jak najczęściej logować się do apki i sprawdzać w niej spersonalizowane kupony.
Zgodnie z deklarowanymi przez firmę informacjami mają one generować się na podstawie zakupów klienta oraz danych o nim i w miarę możliwości odpowiadać na jego potrzeby.
Trudno znaleźć fachową analizę tego, czy kupony pojawiające się w aplikacji Lidl Plus rzeczywiście są spersonalizowane
W ramach wstępnego rozpoznania postanowiłam więc sprawdzić to sama. W ciągu ostatnich kilku tygodni regularnie pojawiałam się w sklepie z żółto-niebieskim logo i robiłam tam zakupy.
Aby zweryfikować, czy kupony rzeczywiście są powiązane z tym, co tam nabyłam, wybierałam za każdym razem podobne produkty. Wśród nich znajdowały się:
- woda gazowana,
- roślinne zamienniki nabiału,
- ryby,
- jaja,
- różne rodzaje kiwi.
Wyniki moich testów są całkiem pozytywne
Po kilku tygodniach od zakupów zaczęłam przyglądać się kuponom. I rzeczywiście, mogę potwierdzić własnym doświadczeniem, że w pewnym stopniu uwzględniają one to, co regularnie kupowałam w Lidlu przez ten czas.
W ubiegłym tygodniu w mojej aplikacji znalazły się np. zniżki pozwalające taniej nabyć kiwi gold oraz łososia. Obecnie natomiast dotyczą one m.in. owoców i warzyw oraz jaj.
Ale niezależnie od tego w apce znalazłam też rabaty nijak niezwiązane z tym, co kupowałam. Zobaczyłam mianowicie kupony zniżkowe na kilka rodzajów mięsa, a także rogalik 7Days. Dla jasności sprawy dodajmy, że wszystkie z nich wymagają włączenia w aplikacji.
Doświadczenia, które przedstawiam, dotyczą tylko mnie i w przypadku innych klientów mogą się różnić
To, w jaki sposób przebiega personalizacja kuponów w aplikacji Lidl Plus, z pewnością wymaga głębszego namysłu na podstawie praktyk większej liczby konsumentów.
Na bazie mojego przypadku z dużą dozą prawdopodobieństwa można natomiast stwierdzić, że dostosowywanie zniżek do potrzeb klientów nie jest pustą deklaracją sklepu.
Wydaje się jednak, że kupony raz dopasowywane są lepiej, a kiedy indziej gorzej. Niewykluczone też, że algorytm przedstawia klientowi kontrpropozycje, czyli sugeruje mu produkty, których dotąd nie kupował.
Dobrze pokazuje to przykład wybieranych przeze mnie ryb. Choć w aplikacji pojawił się rabatujący je kupon, w pewnym momencie prym nad nimi zaczęły wieść zniżki na różne rodzaje mięsa.
Na takiej podstawie łatwo dojść do przedwczesnego wniosku, że stanowi to błąd apki. Tymczasem kto wie, czy w rzeczywistości nie jest wprost przeciwnie.
Aplikacja Lidl Plus może bowiem swoimi propozycjami formować nawyki zakupowe klientów w pożądanym przez sieć kierunku. A to niekoniecznie jest dla nas dobre, więc używając jej, powinniśmy zachować ostrożność.