Sprzedaż dziecka – taki był pomysł miała pewna para spod Kwidzyna. Co gorsza, plan ten był realizowany. Niestety (dla nich), Policja miała inne zdanie co do legalności takiej transakcji. Ostatecznie pieniędzy wyrodni rodzice nie zobaczą, a dziecko zapewne i tak stracą.
Co robić, gdy – z różnych powodów – nie można się albo nie chce zająć wychowaniem własnego dziecka (już narodzonego, albo czekającego na narodziny)? Niektórzy myślą o aborcji, która w wielu krajach jest legalna. Inni – np. ci, którzy nie akceptują przerywania ciąży z pobudek moralnych – wolą adopcję. Niektórzy jednak wolą inną, bardziej intratną opcję: sprzedaż dziecka. Tajemnicą poliszynela jest to, że takie transakcje nie są rzadkością, choć – ze zrozumiałych względów – nie dochodzi do nich na publicznie dostępnych portalach takich jak Allegro czy OLX. W każdym razie czasami taki manewr się udaje…
Sprzedaż dziecka – skoro mamy wolny rynek, to czy można to zrobić?
… a czasami nie. Para spod Kwidzyna postanowiła sprzedaż swoje nienarodzone jeszcze dziecko. Cena? Raptem 30 000 zł, czyli mniej, niż kosztuje nowy samochód. Ofertę (jak informuje Gazeta.pl) zamieścili w internecie, gdzie znalazł je specjalny zespół pomorskiej Policji. Sprzedawcy byli monitorowani. Jak się okazało, na ogłoszenie odpowiedziała para mieszkająca zagranicą. Po urodzeniu dziecka jako ojca wskazano mężczyznę-nabywcę. Biologiczni rodzice otrzymali wówczas połowę ceny, drugą połowę mieli zaś otrzymać po zrzeczeniu się praw rodzicielskich przez matkę.
W tym momencie wkroczyli jednak, cali na biało granatowo, funkcjonariusze Policji. Dziecko trafiło do rodziny zastępczej. Zarówno sprzedawcom, jak i nabywcom postawiono zarzut handlu ludźmi. Chodzi o przestępstwo określone w art. 189a §1 kodeksu karnego:
Kto dopuszcza się handlu ludźmi, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
Ale jak zdefiniować, co jest handlem ludźmi? Otóż ustawodawca postanowił to sprecyzować, dlatego w tym samym kodeksie, w artykule 115 §22 znajduje się stosowna definicja:
Handlem ludźmi jest werbowanie, transport, dostarczanie, przekazywanie, przechowywanie lub przyjmowanie osoby z zastosowaniem:
1) przemocy lub groźby bezprawnej,
2) uprowadzenia,
3) podstępu,
4) wprowadzenia w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania,
5) nadużycia stosunku zależności, wykorzystania krytycznego położenia lub stanu bezradności,
6) udzielenia albo przyjęcia korzyści majątkowej lub osobistej albo jej obietnicy osobie sprawującej opiekę lub nadzór nad inną osobą
– w celu jej wykorzystania, nawet za jej zgodą, w szczególności w prostytucji, pornografii lub innych formach seksualnego wykorzystania, w pracy lub usługach o charakterze przymusowym, w żebractwie, w niewolnictwie lub innych formach wykorzystania poniżających godność człowieka albo w celu pozyskania komórek, tkanek lub narządów wbrew przepisom ustawy. Jeżeli zachowanie sprawcy dotyczy małoletniego, stanowi ono handel ludźmi, nawet gdy nie zostały użyte metody lub środki wymienione w pkt 1-6.
Sprzedaż dziecka – czy nowi rodzice wykorzystują kupione dziecko?
Kluczowe dla ustalenia podstaw karnej odpowiedzialności za sprzedaż dziecka jest to, czy sprawcy czynu działają w celu jego wykorzystania. Jeśli sprzedawane dziecko ma się np. prostytuować – to jest to handel ludźmi. Ale co w sytuacji, gdy sprzedaż ma formą quasi-adopcji? W orzecznictwie wskazuje się, że w wykorzystaniu „chodzi o cel niecny, niegodziwy”. Dlatego w podobnych sytuacjach sądy… uniewinniają oskarżonych od zarzutu popełnienia zbrodni handlu ludźmi. Jak czytamy w orzeczeniu Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu (sygn. II AKa 393/13) w analogicznej sprawie:
Odzwierciedlony w świadomości oskarżonych (…) stan do którego dążyli przekazując syna nie polegał zatem na wykorzystaniu dziecka, użyciu go sprzecznie z poczuciem własnej wartości przedmiotowo ale motywowany był jego dobrem – zapewnieniem mu godziwych warunków wychowania i rozwoju. Dokonując przekazania i przyjęcia dziecka oskarżeni nie działali więc w celu wykorzystania a co za tym idzie nie dopuścili się zbrodni handlu ludźmi z art. 189a § 1 k.k.
Okazuje się zatem, że feralna para spod Kwidzyna być może uniknie odpowiedzialności karnej. Z pewnością jednak ich zachowanie będzie odpowiednio ocenione przez sąd rodzinny, który zadecyduje o dalszych losach dziecka.