Sytuacja wokół wciąż budzącego kontrowersje zakazu handlu w niedzielę zmienia się jak w kalejdoskopie. Raz słyszymy o możliwym złagodzeniu przepisów, teraz prawo.pl ujawnia pomysł na radykalne ich zaostrzenie. Państwowa Inspekcja Pracy zajęła właśnie stanowisko sugerujące, że i placówki pocztowe, i inne miejsca handlujące tytoniem i alkoholem powinny zostać objęte zakazem. Stacje benzynowe zamknięte w niedzielę? Kto wie.
Stacje benzynowe zamknięte w niedzielę – dlaczego?
W informacji, jaką Państwowa Inspekcja Pracy przekazała portalowi prawo.pl, jest sugestia skierowana do resortu pracy, by ten wprowadził „stosowne zmiany”. „Tak aby typowe placówki handlowe, które korzystają z wyłączenia spod zakazu handlu z uwagi na posiadany status placówki pocztowej, czy sklepy sprzedające głównie alkohol i artykuły spożywcze, ale posiadające w swoim asortymencie także wyroby tytoniowe, nie mogły prowadzić handlu w dni objęte zakazem”, pisze w swoim stanowisku PIP.
Co to oznacza? Po pierwsze – inspekcja chciałaby zamknięcia w niedziele sklepów należących do takich sieci jak Żabka. To one działają dziś jako placówki pocztowe i to do nich co tydzień przychodzą prawdziwe tłumy klientów. Po drugie – PIP ma problem ze sklepami monopolowymi. Ze stanowiska inspekcji wynika, że obsługa klientów nawet osobiście przez właściciela lokalu, to za mało. Bo handel używkami powinien być, według PIP, w niedzielę zabroniony. Po trzecie wreszcie – co ze stacjami benzynowymi? Od początku ograniczenia handlu zaczęły one przemieniać się w mix stacji, sklepu spożywczego, sklepu monopolowego, kawiarni i kiosku. Czyli teoretycznie spełniają warunki zawarte w stanowisku PIP, namawiającego do wprowadzenia obostrzenia. Handel w niedzielę na stacjach benzynowych mógłby więc zostać zakazany.
Najtwardsza forma zakazu?
Prawo.pl o opinię w tej sprawie zapytało Macieja Ptaszyńskiego, dyrektora generalnego Polskiej Izby Handlu. „To najtwardsza forma zakazu niż ktokolwiek kiedykolwiek postulował”, mówi kategorycznie Ptaszyński. I podkreśla, że takie obostrzenie nakazałoby zamknąć i sklepy spożywcze, i saloniki prasowe. Stacje benzynowe zamknięte w niedzielę też – zdaniem przedstawiciela PIH – będą realną perspektywą. Oczywiście alternatywą byłoby pozbycie się przez właścicieli stacji jakichkolwiek używek. Trudno jednak przewidzieć czy jakakolwiek sieć zdecydowałaby się na taki ruch. Handel na stacjach to jednak istotna część ich zysków.
Dyskusja wokół zakazu handlu w niedzielę w Polsce to prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Z jednej strony kolejne sklepy przemieniają się w placówki pocztowe. Z innej – pojawia się coraz więcej miejsc samoobsługowych, gdzie obsługa w ogóle nie jest potrzebna. Zaczyna to wszystko przypominać Węgry i sytuację, gdzie – po społecznych protestach – władza ostatecznie wycofała się z zakazu handlu w niedzielę. W przypadku Polski wygląda to o tyle dziwnie, że wydawało się, że ludzie zaakceptowali obecny stan rzeczy (z otwartymi Żabkami i stacjami, a z zamkniętymi dyskontami). Ale najwidoczniej i organy państwowe, i związkowcy, mają co jakiś czas ochotę przejechać prętem po klatce i podenerwować społeczeństwo skrajnymi pomysłami. Nie wróżę im przez to niczego dobrego.