Nie, zabranie stanowiska w sprawie aborcji nie zatopi Platformy Obywatelskiej. Za to przyspieszy koniec rządów katoprawicy

Państwo Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (271)
Nie, zabranie stanowiska w sprawie aborcji nie zatopi Platformy Obywatelskiej. Za to przyspieszy koniec rządów katoprawicy

Stanowisko PO w sprawie aborcji to jeden z najważniejszych ruchów wykonanych przez tę partię w ostatnich latach. I choć dziś nie ma ona wpływu na ustawodawstwo, to jej określenie się w tej sprawie zmienia polityczny stan gry w Polsce. Zerwanie z opinią partii rozmemłanej i niezdecydowanej długofalowo wzmocni największe ugrupowanie opozycyjne. I wytrąci PiS-owi z rąk potężny oręż.

Stanowisko PO w sprawie aborcji

Przypomnijmy – PO nie tylko chce powrotu do kompromisu, brutalnie zerwanego przez wyrok w sprawie aborcji, wydany przez trybunał Julii Przyłębskiej. Zespół dowodzony przez Małgorzatę Kidawę-Błońską, wspomaganą między innymi przez Agnieszkę Pomaską zdecydował dodać do postulatów partyjnych dwie dodatkowe przesłanki pozwalające na przerwanie ciąży. Chodzi o zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety oraz jej szczególnie trudną sytuację.

Oczywiście można mieć co do tych przesłanek wątpliwości. Zagrożenie zdrowia kobiety teoretycznie już dziś obejmuje wszystkie problemy, nie tylko te natury fizycznej. Problem w tym, że nadgorliwi prokuratorzy od Ziobry, inspirowani przez Ordo Iuris, na pewno ochoczo będą tropić „czy aby na pewno” zachodziła taka przesłanka. Z kolei „szczególnie trudna sytuacja” może być traktowana jako pojęcie zbyt ogólne, łatwe do nadużywania. Jednak przykład Niemiec (a nimi inspirowała się PO) pokazuje, że takie rozwiązanie działa. Tym bardziej, że spełnienie tej przesłanki ma być uwarunkowane rozmową między innymi z lekarzem i psychologiem. Choć oczywiście to, kiedy zmienią się przepisy dotyczące aborcji, zależy przede wszystkim od tego kiedy PiS straci władzę.

A więc Platforma Obywatelska wreszcie się określiła i zajęła jasne stanowisko. Bardzo to nietypowe jak na partię, której politycy na każdą kontrowersyjną kwestię odpowiadają zwykle że „trzeba na ten temat rozmawiać”. Tuż po ogłoszeniu decyzji PO została intensywnie i równomiernie wybatożona ze wszystkich stron. Ze strony PiS i konserwatystów na opozycji (co nie dziwi), ale też… Lewicy (co może nie tyle dziwi, co rozczarowuje). Owo wybatożenie było jednak z pewnością wkalkulowane w tę decyzję i w moim przekonaniu nie zrobi ono największej partii opozycyjnej trwałej krzywdy.

PiS jedzie na oparach ideologicznego paliwa

Ci z opozycji, którzy krytykują PO za „przesunięcie się w lewo”, tak naprawdę żyją przeszłością. Wciąż pamiętają jak ideologiczna wojna przyczyniła się najpierw do klęski Koalicji Europejskiej w maju 2019 roku, a następnie do wygranej PiS w wyborach parlamentarnych kilka miesięcy później. Nie wiedzą jednak o tym, że w głowach Polaków bardzo dużo się zmieniło w ciągu 2020 roku. Wstępem do tego były wybory prezydenckie, które Rafał Trzaskowski co prawda przegrał, ale o włos. Nie dał się wciągnąć w prymitywne ideologiczne pułapki ludzi Andrzeja Dudy, a PiS grał najbardziej nieczysto w historii. Ci, którzy myślą że w najbliższych wyborach parlamentarnych (kiedy by one nie były) katoprawica znów zatriumfuje budując ideologiczne konflikty, mylą się.

Wiemy już z ostatniego badania CBOS, że lewicowe poglądy młodych Polaków są coraz bardziej dominujące. Określenie „lewicowe” jest tu umowne, bo nie chodzi tu zwykle o lewicę gospodarczą tylko światopoglądową. Dlatego PO chce stać się atrakcyjna dla świeżo upieczonych wyborców. Po raz pierwszy od lat wydaje się, że ta partia zaczyna patrzeć nieco dalej w przyszłość. Z jej środka płyną rzecz jasna głosy oburzenia, głównie od panów, wchodzących w skład skrzydła konserwatywnego. Prawda jest jednak taka, że Platforma Obywatelska bez Ireneusza Rasia czy Cezarego Grabarczyka nie straci praktycznie nic. A panów bardzo chętnie przyjmie do siebie któryś z ewentualnych przyszłych koalicjantów – PSL czy Polska 2050.

Oczywiście przy najbliższej kampanii PiS będzie wrzeszczał, że PO chce „aborcji na życzenie”. Nie wydaje mi się jednak, żeby zakrzyczał w ten sposób nastroje społeczne. Jeśli największa partia opozycyjna dobrze sformułuje przekaz w sprawie aborcji, to nie powinna dać się zapędzić w kozi róg. Widać już zresztą, że pisowskie paliwo marki „ideologia LGBT” już też przestało być wydajne. A tematów światopoglądowych nie da się wyciągać bez końca. Dlatego jeśli stanowisko PO w sprawie aborcji ma kogoś zatopić, to raczej nie platformę. Tylko kończącą powoli swoje rządy w Polsce katoprawicę.