Ideologia LGBT w tych wyborach stała się głównym, obok osoby Rafała Trzaskowskiego, straszakiem na Polaków. Rządzący roztaczają złowrogą wizję w przeszłości, przed którą tylko ich dalsze trwanie przy władze może uchronić nasz kraj. W tym wszystkim łatwo pominąć to czym właściwie jest ideologia.
Skojarzenia między szczuciem polaków na społeczność LGBT a antysemickimi nagonkami są całkiem słuszne
„Próbuje nam się wmówić, że to ludzie, a to jest ideologia„. Takie zdanie w dyskusji odnośnie ruchu LGBT ma urzędujący prezydent, Andrzej Duda. Skądinąd wcześniej twierdzący, że hipotetyczna ustawa o związkach partnerskich mogłaby zostać przez niego podpisana. Przynajmniej dopóki nie trzeba było pójść zabiegać o głosy w Radiu Maryja.
Wybory w Polsce można by śmiało uznać za nieważne bez jakiegoś konkretnego straszaka na Polaków. W 2015 r. byli to migranci z Bliskiego Wschodu. Teraz potworem mającym czaić się w mroku na polskie dzieci i rodziny jest ideologia LGBT.
W końcu w objętej epidemią koronawirusa Polsce, której gospodarka ledwo dyszy, nie ma nic ważniejszego niż ideologia LGBT. Rządowe media starają się nas co do tego przekonać od dłuższego czasu. Niestety, zdrowy rozsądek podpowiada że jest dokładnie na odwrót. Stąd te wszystkie sztuczki sprowadzające się nie tylko do dehumanizacji, lecz nawet do demonizacji ideologicznego przeciwnika.
Ideologia LGBT w języku Prawa i Sprawiedliwości nie oznacza po prostu zbioru poglądów osób walczących o zmianę traktowania osób nieheteroseksualnych przez polskie prawo i społeczeństwo. Urasta do złowrogiej, międzynarodowej konspiracji – wręcz mrocznego kultu – czającego się na wszystko co Polakom bliskie. W szczególności na ich dzieci, ale także na religię, tradycję, rodzinę, styl życia.
Oczywiście, w awangardzie tej nikczemnej siły stoi nie kto inny jak sam Rafał Trzaskowski. Nie ma co się jednak martwić, bo są przecież rządzący. Jedyna bariera stojąca pomiędzy demonicznymi hordami Chaosu i transcendentnego Marksizmu-Leninizmu a polskimi dziećmi to nie kto inny, jak rząd Prawa i Sprawiedliwości.
To nie pierwszy raz, kiedy PiS stara się zmyślić jakiś wymierzony w Polskę złowrogi spisek
Jeżeli czytelniku zacząłeś w którymś momencie wierzyć w to śmiertelne zagrożenie, jakie stwarza ideologia LGBT, to muszę cię zmartwić. Najprawdopodobniej zostałeś oszukany. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że przerobiony przez rządzących na szaro. Co więcej: omotali cię i ogłupili w jednym konkretnym celu – by utrzymać władzę i wszystko co się z nią wiąże.
Trzeba sobie bowiem odpowiedzieć na pytanie: co jest bardziej prawdopodobne? Kolejny wielki spisek, czy rządzący próbujący robić dokładnie to samo, co robi władza od zarania cywilizacji? Poprzednie pisowskie spiski – „grupa trzymająca władzę”, „układ”, czy nawet „zamach smoleński” – okazały się niczym więcej jak bujdą na resorach.
Tymczasem historia uczy, że szczucie społeczeństwa na wroga wewnętrznego czy zewnętrznego to świetny sposób by to zapomniało, że do rządzących ma jakieś „ale”. W Polsce wykorzystywano w tym celu niedawno migrantów, wcześniej kibiców, liberałów, postkomunistów. Na świecie chyba najbardziej znanym i tragicznym w skutkach przypadkiem są całe stulecia antysemityzmu.
Nie sposób przy tym nie doszukać się analogii względem szczucia Polaków na środowiska LGBT dzisiaj z chociażby oskarżeniami o przerabianie chrześcijańskich dzieci na macę przez Żydów. Szczególnie warto tutaj wskazać na zarzuty o „seksualizację dzieci”, mające na celu przywołać skojarzenia z pedofilią. Świadomie, z rozmysłem i z premedytacją.
Tak samo zresztą hasło „strefa wolna od LGBT” budzi w świecie zachodnim skojarzenie z lokalami „nur für Deutsche„. Ktoś mógłby stwierdzić: ale przecież PiS nie nawołuje do prześladowań osób nieheteroseksualnych. Tu właśnie wkraczamy w nowy poziom perfidii, jakim jest samo hasło „Ideologia LGBT”.
Ideologią według PiS będzie po prostu zbiór poglądów konkretnej grupy społecznej – a ta nie może być czymś z natury złym
Przede wszystkim warto się zastanowić, co właściwie oznacza słowo „ideologia”. W tym celu można skorzystać chociażby z encyklopedii PWN. Dowiemy się dzięki niej, że samo pojęcie w obecnym znaczeniu pojawiło się wraz z marksizmem. Powiało grozą? Niekoniecznie. Marksizm, starający się ubrać wcześniejsze utopijne koncepcje w bardziej naukowe ramy, był prądem nadspodziewanie dobrym w definiowaniu pojęć. W końcu do dziś w szkołach uczymy się chociażby o ewolucji gospodarki od niewolniczej przez feudalną po kapitalistyczną.
W przypadku ideologii mamy aż trzy możliwości. Dwie pierwsze nie interesują nas wcale. „Ogólny system pojęć i postaw, który charakteryzuje społeczeństwo w danej epoce” nie pasuje nam do przypadku wymyślonej przez PiS ideologii LGBT. Do drugiej opcji warto będzie jeszcze wrócić. W tym przypadku ideologią jest „zbiór poglądów, których funkcją jest afirmowanie aktualnego układu ekonomiczno-politycznego„.
Dopiero trzecią definicję można zastosować w przypadku postulatów środowiska LGBT oraz narracji obozu rządzącego. Ideologią jest w takim przypadku „zbiór poglądów wyrażających interesy jakiejś klasy, mobilizujących ją do walki o władzę i uzasadniających utrzymanie władzy w celu przekształcenia rzeczywistości zgodnie z interesem tej klasy i jej widzeniem świata„. Właśnie taką ideologię na myśli mają politycy Prawa i Sprawiedliwości.
Poglądy nie mogą istnieć w oderwaniu od konkretnych osób
Cała perfidia tkwi w tym, że poglądy i interesy grup społecznych nie mogą istnieć w oderwaniu od konkretnych osób, które takie a nie inne poglądy mają. Oczywiście, rządzący starają się sprawiać wrażenie, że nie krytykują czy nie prześladują nikogo. Jedynie piętnują same poglądy. Brzmi znajomo? Można się śmiało doszukać tutaj analogii do nauczania Kościoła Katolickiego. W tym przypadku Kościół brzydzi się grzechem ale grzesznika miłuje.
Jak to wygląda w praktyce mogliśmy usłyszeć w Brzegu z ust prezydenta Dudy, a także wcześniej na antenie TVN24 od posła PiS Jacka Żalka. „LGBT to nie są ludzie, to ideologia„. Brzmi to co najmniej niefortunnie, budzi oczywiste skojarzenia. A jednak rządzący muszą w tą narrację brnąć. Inaczej jeszcze by ktoś sobie przypomniał o koronawirusie i gospodarce.
Nie mogą też powiedzieć otwarcie, dajmy na to, „nienawidzimy homoseksualistów”. Tak się składa, że współczesne cywilizowane społeczeństwa, w tym polskie, nie tolerują już takiego stawiania sprawy. Choć warto przy tym odnotować, że podczas poprzedniego szczucia Polaków na jakąś grupę, Jarosławowi Kaczyńskiemu wymsknęło się, że uchodźcy roznoszą „choroby bardzo niebezpieczne i dawno niewidziane w Europie„.
Warto przy tym wspomnieć, że nie jest to zjawisko obce innym państwom. Władimir Putin utrzymuje się u władzy w dużej mierze strasząc swoich poddanych Zachodem – zarówno zgniłym moralnie, jak i wiecznie spiskującym przeciwko Rosji. Sojusznik Jarosława Kaczyńskiego, Wiktor Orban, za swoją nemezis obrał finansistę Georga Sorosa.
Nie ma najmniejszego powodu by uważać, że ideologia LGBT byłaby czymś gorszym niż istniejąca ideologia PiS
Problem w tym, że skoro istnieje ideologia LGBT, to równie dobrze może istnieć także ideologia PiS. Co więcej, obydwa te hipotetyczne konstrukty właściwie niczym się od siebie nie będą różnić co do istoty. Zasadniczą różnicą pomiędzy jedną a drugą jest jednak ich realny wpływ na społeczeństwo.
Rządzący zarzucają przedstawicielom środowisk LGBT i opozycji chęć „ideologizowania dzieci”. A czy przypadkiem Prawo i Sprawiedliwość nie kładzie dużego nacisku na forsowanie swojej wizji świata, historii, własnych poglądów, czy – o słodka ironio – ideałów całemu polskiemu społeczeństwu? Warto przy tym wspomnieć, że rządzący korzystają w tym przypadku ze wszystkich środków na jakie pozwala im sprawowanie władzy w Polsce.
Ideologia PiS ma bardzo konkretne wyróżniki. Oznacza prymat państwa nad jednostką, ścisły moralizm. Z jednego i drugiego wynika wyznawane przez rządzących przekonanie o prawie państwa do narzucania swoich zasad moralnych społeczeństwu. Jej konserwatywny charakter przywołuje na myśl wspomnianą wyżej drugą definicję ideologii jako takiej.
Poglądy na gospodarkę Zjednoczonej Prawicy są po prostu kolejną formą socjalizmu. Bardzo skupioną skądinąd na dzieciach, czego przykładem jest chociażby bon turystyczny. Historyczne źródła ideologiczne tej formacji też widać dość wyraźnie – z jednej strony jest to myśl sanacyjna, z drugiej zaś specyficzna mentalność wytworzona w warunkach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Polsce nie zagraża ideologia LGBT. Nie istnieje w końcu jakieś „Stronnictwo Nieheteroseksualne” posiadające spójny program, postulaty i struktury. Tymczasem nasze państwo jest dzisiaj w pełni podporządkowane myśli politycznej i ideologicznej partii rządzącej. Dlaczego więc ideologia LGBT miałaby być w czymś gorsza od ideologii PiS? Dlatego, że rządzący uważają, że to oni mają rację?