REKLAMA
  1. Home -
  2. Finanse -
  3. Znalazłem sposób na patodeweloperkę. Kupuję mieszkanie na 30-letnim osiedlu
Znalazłem sposób na patodeweloperkę. Kupuję mieszkanie na 30-letnim osiedlu

Renesans wielkiej płyty? Stare osiedla stają się pożądane? Gdy czytałem podobne nagłówki, zawsze łapałem się za głowę. Aż w końcu przyszło mi samemu szukać swojego własnego lokum. I okazało się, że stare mieszkanie wygrywa niemal pod każdym względem od tego prosto od dewelopera. 

Jerzy Wilczek09.11.2020 10:07
Finanse

Ten, kto śledzi rynek mieszkań, zauważy ciekawą prawidłowość. Otóż coraz częściej ceny mieszkań z rynku wtórnego przebijają te z pierwotnego - zwłaszcza w dużych miastach.

Cena nowego mieszkania w Warszawie to już średnio ponad 10 tys. zł za metr. Dużo? Pewnie, ale cena z rynku wtórnego dobija już do 12 tys. (dane OtoDom za wrzesień)!

REKLAMA

Nie da się tego wyjaśnić tylko specyfiką stolicy - rynek wtórny jest droższy od pierwotnego również w Gdańsku, Krakowie czy w Lublinie. O co chodzi?

Stare mieszkanie na wagę złota. Nie chodzi tylko o "patodeweloperkę"

Długo tego nie rozumiałem. W końcu z mieszkaniem jest trochę jak z samochodem. Fajnie jest mieć coś, co jeszcze pachnie nowością. I coś, czego jesteśmy pierwszymi właścicielami. Poza tym - kto by chciał mieszkać w osiedlach z początku lat 90.? Albo jeszcze z czasów PRL?

REKLAMA

Robiłem wielkie oczy, gdy czytałem te wszystkie artykuły ekspertów o "renesansie wielkiej płyty". Aż przyszło na mnie - podobnie jak inne osoby z redakcji, postanowiłem wreszcie kupić własne lokum.

Szukałem więc ofert deweloperskich. Zdarzały się takie "patodeweloperskie" - gdy jeden blok jest dosłownie obok drugiego i można wskoczyć do sąsiada przez balkon. To jednak wyjątek.

REKLAMA

Jednak nie mogłem pozbyć się wrażenia, że deweloperom średnio zależy na mnie jako kliencie. Piwnica? W nowych blokach zwykle nie ma czegoś takiego. Jak już to komórka lokatorska. Oczywiście dodatkowo płatna, zwykle kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy.

Miejsce do parkowania? Wolne żarty. Przed nowymi blokami trudno coś takiego znaleźć. Więc trzeba wykupić miejsce w podziemnym parkingu albo boks garażowy. Ceny poniżej 20 tys. to okazja.

REKLAMA

Plac zabaw dla dzieci? Zwykle to jakaś symboliczna mikropiaskownica z minihuśtawką.

No dobrze, idziemy dalej - do chyba najważniejszego punktu. Lokalizacja. Nowe osiedla powstają zwykle na obrzeżach miast. By dostać się do centrum, trzeba więc przygotować się na życie w korkach. No, chyba że zdecydujemy się na jakiś apartamentowiec w centrum. Ale to coraz częściej propozycja dla milionerów.

Stare mieszkanie wygrywa?

Zacząłem się więc rozglądać za czymś starszym. Znalazłem blok z początku lat 90. Do sąsiada przez balkon nie wskoczę, bo są zachowane zdrowe odległości pomiędzy blokami. Piwnica? Jest. Miejsca parkingowe? Na osiedlu jest ich mnóstwo - i to zupełnie darmowe. A jak trochę oszczędzę, to mogę zdecydować się na garaż. Jest trochę ofert na osiedlu.

Place zabaw? Jest ich mnóstwo, wszystkie z dużymi piaskownicami - takimi, jakie pamiętam ze swojego dzieciństwa. Lokalizacja? 15 minut do centrum.

Nie jestem wolny od obaw - to oczywiste. W końcu termin "patodeweloperka" jest nowy, ale zjawisko - stare na świat. I ponoć lata 90. nie były jakoś strasznie udane dla budownictwa w Polsce.

Zrobiłem nawet analizę SWOT mieszkania z historią. Plusów było więcej niż minusów, szans zdecydowanie więcej niż zagrożeń. Klamka więc zapadła - podziękuję deweloperom, wybiorę osiedle z lat 90. Być może mieszkańcy nowych osiedli będą mnie nazywać "blokersem". Ale coś czuję, że w ostatecznym rachunku to ja lepiej wyjdę.

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi