Nie wszyscy mają już ciepłe grzejniki w mieszkaniach. Przepisy dotyczące startu sezonu grzewczego nie są jasne

Codzienne Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
Nie wszyscy mają już ciepłe grzejniki w mieszkaniach. Przepisy dotyczące startu sezonu grzewczego nie są jasne

Końcówka września oznacza tradycyjne już spory o to, kiedy powinien nastąpić start sezonu grzewczego. Jedni uważają, że trzeba oszczędzać, inni chcieliby mieć w mieszkaniach wyższe temperatury. Tymczasem przepisy regulujące tę kwestię pozostawiają wątpliwości.

Start sezonu grzewczego – kiedy właściwie przypada?

Informacji co do definicji sezonu grzewczego należy szukać w odpowiednim rozporządzeniu Ministra Gospodarki. Zgodnie z przytoczoną definicją jest to „okres, w którym warunki atmosferyczne powodują konieczność ciągłego dostarczania ciepła w celu ogrzewania obiektów”. Niestety więcej szczegółów w przytoczonym dokumencie nie znajdziemy, a zatem sytuacja tak naprawdę nie jest jasna.

Nieco bardziej precyzyjne wskazówki w przedmiocie sezonu grzewczego znajdziemy w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury. Tutaj mowa jest o tym, że w pomieszczeniach gdzie przebywamy na co dzień temperatura powinna wynosić 20 stopni Celsjusza. W łazienkach próg jest podniesiony do 24 stopni. Teoretycznie można zatem regularnie sprawdzać termometry w mieszkaniach i na tej podstawie podjąć decyzję o rozpoczęciu ogrzewania.

W praktyce nikt jednak tego nie robi. Wynika to chociażby z faktu, że w poszczególnych lokalach może być różna i trudno przyjąć jednakowy wyznacznik. Istnieje zatem niepisana zasada, że jeżeli na zewnątrz temperatura przez 3 kolejne dni spadnie poniżej 10 stopni Celsjusza, kaloryfery zaczynają być ciepłe.

Decyzja należy do zarządu

Ostatecznie start sezonu grzewczego w mieszkaniach spółdzielczych ustala oczywiście spółdzielnia. Jeśli chodzi o wspólnoty mieszkaniowe, to tutaj decyzja należy zazwyczaj do zarządcy. Włączenie ogrzewania należy bowiem traktować jak czynność zwykłego zarządu, do której nie potrzeba specjalnej zgody członków wspólnoty.

Zarządcy wcale nie mają łatwego zadania, bo ostatecznie ktoś zawsze będzie niezadowolony. Ciągle urywające się telefony od zirytowanych mieszkańców to z pewnością nic przyjemnego. Coraz częściej zdarza się więc, że na węzłach ciepłowniczych montowane są specjalne czujniki, które same włączają ogrzewanie, gdy temperatura spodnie poniżej poziomu ustalonego wcześniej z właścicielami lokali.

Włączać czy nie włączać? Rachunki mogą dać odpowiedź

Dochodzimy do zasadniczego pytania – kiedy osoby odpowiedzialne powinny podjąć decyzję o włączeniu ogrzewania? Czy to już właściwy moment? Wiele miast postanowiło, że dłużej nie będzie czekać. W niektórych miejscach już od blisko tygodnia kaloryfery zrobiły się ciepłe. W innych włączenie ogrzewania to już tylko kwestia dni.

Choć w Polsce kara za ogrzewanie nie funkcjonuje, to moment rozpoczęcia sezonu grzewczego z pewnością będzie miał wpływ na wysokość przyszłych rachunków. Te zazwyczaj przychodzą w pierwszych miesiącach nowego roku. Należy sobie zdać sprawę, że wobec wszechobecnego kryzysu energetycznego ostateczne rozliczenia z pewnością nie będą niskie. Biorąc pod uwagę apele o oszczędność energii być może warto dwa razy zastanowić się przed wykonaniem telefonu do naszego zarządcy z wyrzutem dotyczącym zimnych grzejników. W najbliższych dniach temperatura znów będzie wyższa, a decyzję o rozruchu pieców można podjąć tylko raz w roku.